~31~

191 7 8
                                    

- Masz wszystko? - Zapytałam patrząc się, jak pakuje walizki do auta.

- Tak kochanie, mam.

Jest dosyć spokojny, jak na sam fakt, że odchodzi daleko stąd i przez długi okres czasu mnie nie zobaczy.
Patrzę tak na niego, jak jedną ręką zamyka bagażnik, a potem przeczesuje sobie włosy, które jednocześnie wchodzą mu pomiędzy palce. Kocham jego dłonie, są pełne siły, ale za razem wrażliwe i delikatne. Wszystko to, czego oczekuje dziewczyna od chłopaka - On właśnie to ma.
Przez te wszystkie dni, te wszystkie piękne chwile bacznie mu się przyglądałam. Co mogę więc o nim powiedzieć? Że jest twardy, ale miękki. Tak na prawdę, to jest moim całym światem. Boli mnie fakt, że się rozstajemy.

- Kicia. Nie płacz. - Dłonią sięgnął delikatnie za mój podbródek i uniósł go do góry, powodując że musiałam spojrzeć mu prosto w oczy, co było jeszcze bardziej trudne.

- Przepraszam. - Przy każdym moim mrugnięciu leciała łza. Nie łezka, ale łza. Taka prawdziwa. - Przepraszam, że muszę to zrobić.

Jednak nie mogę mu teraz tego powiedzieć.
Nie teraz, kiedy zaczyna budować sobie życie studenckie. Chcę żeby był szczęśliwy, ale nie chcę go teraz ranić.

Spojrzał się na mnie marszcząc brwi.

- Co musisz zrobić?

- To.

" Przepraszam, ale to koniec"? NIE. Złączyłam więc nasze usta, na dość długo. Trzymając go w pasie, stając na palcach i wdychając jego perfumy, nagle poczułam się jak za pierwszym razem.
Ja wiem. Wiem. Studia to nie powód do zerwania, ludzie żyją ze sobą nawet jeśli są na drugim kontynencie. Tylko pytanie jest inne. Czy Noah da radę? Wiem jaki jest. Jaki był, a jaki jest teraz. Boje się, że może być inaczej.

- Kocham Cię. - odsunął się powoli puszczając moje dłonie, które odważył się odczepić od swojego torsu. Wiedziałam, że musi już jechać.

Spojrzałam na niego tylko przez chwilę. Już nie płakałam, nie mogłam mu tego zrobić.
Rzuciłam się na niego mocno wtulając się w jego silne barki. Nie chciałam puścić.

- Roxy. - Słyszałam jego lekko zachrypnięty głos.

- Ja wiem. Musisz jechać.

Puściłam go. Tak wypada. Przecież nie przyczepię go kajdankami do obręczy. Nawet nie mam kajdanek. Chociaż nie raz chcieliśmy je kupić.

- Zadzwonie jak będę na miejscu. Dobrze mała? - Uśmiechnął się lekko i puścił mi oczko. Znowu poczułam te same motylki, co kiedyś.

- Dobrze. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też. Pilnuj telefonu, bo będę dzwonił.

Uśmiechnęłam się. Tylko na to mnie było stać. Myślicie sobie teraz, że jestem głupia? Że zachowuje się jak bachor? Może i macie rację. Może i tak jest.

Noah;

Nie opuszczam jej na zawsze. To zaledwie miesiąc. Kocham ją, ale nie rozumiem, czemu tak to przeżywa. Powinna mnie chyba wspierać. Lepiej bym się poczuł, kiedy bym wiedział, że się cieszy, a nie płacze. To cała moja Roxy. Powiedziałem jej, że zadzwonię, to zadzwonię.
Nie wiem, bo może ja bym zareagował tak samo jako dziewczyna, gdyby mój chłopak wyjeżdżał kilkaset kilometrów od miłości swojego życia. Co ja tam wiem.
Wiem tyle, że jak zadzwonię, to będzie jej lepiej. Tak więc zrobię, ale najpierw czeka mnie spora część drogi do pokonania, co wcale nie jest takie łatwe, kiedy bierze się grata jako samochód.

Niestety innego samochodu nie mogłem wziąć, bo ojciec się bał. Padło na jakieś typowe BMW.

Wiem też, że będzie jazda, kiedy tam wejdę. Okazało się, że w akademiku będę dzielił nasze mieszkanko "klatkę" - z trzema typami. Nie znam ich, ale dostaną po mordzie, jak będą się spinać.

***
- Kurwa. - Wyszedłem z auta, spoglądając na akademik i obok znajdującą się uczelnię, zdałem sobie sprawę, że wcześniej było to chyba trochę mniejsze.

- Hej. - Odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu za mną stała dziewczyna.

- Cześć. W czymś mogę pomóc? - Zapytałem, kątem oka zerkając na jej strój.
Była dość skąpo ubrana, jak na uczennicę.

Będąc z Roxy, zdałem sobie sprawę, jak wiele błędów popełniłem przy doborze "dziewczyn". Zazwyczaj wybierałem te właśnie dokładnie tak ubrane jak ona. Pępek na wierzchu, wylakierowane włosy i kilo tapety na mordzie. Stała przede mną wysoka brunetka, a ja nawet nie byłem nią zainteresowany.

- Pomagam nowym w odnalezieniu się. Mogę też pomóc w walizkach. - Przekładała nogę za nogę i patrzyła się jak zahipnotyzowana. Ja wiem, że nie małe ze mnie ciacho, ale nie jestem już taki jak kiedyś.

- Poradzę sobię. Dzięki. - Odwróciłem się na pięcie, zamykając za sobą drzwi samochodu. Nie zwracałem na nią nawet uwagi, co chyba jej się nie spodobało, bo mruczała coś pod nosem. Zająłem się sobą i otworzyłem bagażnik, żeby wyjąć wszystko co mam.

- Wiesz. Tak sobie myślę. Jest dziś mała impreza niedaleko. - Udawałem, że jej nie słyszę, chociaż słyszałem i to niestety bardzo wyraźnie.

- Ej lalunia słuchaj. Mam dziewczynę, a Ty wydajesz się być mało mądra, chodząc w takim czymś przed szkołą. Odpowiedź jest prosta, zresztą tak jak ty. NIE, NIE PÓJDĘ. - Znowu się odwróciłem. Nie chciało mi się nawet na nią patrzeć. Lekko się uśmiechnąłem, bo w sumie nie pamiętam kiedy ostatnio kogoś wyjaśniłem. Znowu poczułem w sobie władze i chęć grania na innych. Jak za starych dobrych czasów, tylko sęk w tym, że już nie chodzę za dziewczynami, bo mam swoją, ale za to nic się nie zmieniło od drugiej strony, jak widać nadal mnie chcą.

- Jesteś chujem, wiesz? Chciałam ci tylko pomóc. - Przerzuciła swoje włosy na tył z wielkim rozrzutem.

- Ta. Gdzieś już to słyszałem. A teraz cię przeproszę, ale mam coś ważniejszego do zrobienia. - Wziąłem walizki i zacząłem iść przed siebie. - A i jeszcze jedno. - Odwróciłem się w jej stronę, żałując widoku. - Radził bym Ci zmienić strój, bo nocy nie przeżyjesz.
Mój zaciesz na mordzie nigdy nie był tak wielki, jak teraz. Zważywszy na to, że ta laska kipiała z wściekłości. Chyba nie lubi odrzucenia.

- Spierdalaj!! - usłyszałem krzyk za sobą. Tak wściekłej lwicy jeszcze nie słyszałem.

Idę przed siebie, ciągnąc za sobą walizki pomyślałem o tym, żeby może teraz zadzwonić do Roxy i powiedzieć jej, że już jestem. Chociaż z drugiej strony, najpierw może bym załatwił najważniejsze sprawy. Muszę się zameldować i wypełnić jakieś dokumenty. Może kiedy to skończę, to po prostu do niej zadzwonię. Chyba się nie obrazi. Mam taką nadzieję, bo ta dziewczyna ma do tego tendencje.

Właśnie zaczynam nowy rozdział. Będzie trudno, to akurat wiem, ale dam sobię radę.
Nie mówię, że będę się uczył cały czas, bo imprezy też wchodzą w mój plan. O czym Roxy nie może się dowiedzieć, bo od razu byłaby smutna, a tego nie chcę. Jedyne co mi zostało, to lekko ją kłamać, nie dużo. Wiadomo, że codziennie nie będę włóczył się po klubach, napełniając się alkoholem, ale raz na tydzień, czemu nie. Też jestem człowiekiem i mam do tego prawo.

***
Wielki powrót bitches.
Jak się podobało? Mam nadzieję, że chociaż dostałam ocenę 1/10 xD.
✝️❤️❤️✝️






Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz