~19~

449 19 0
                                    

Serio była bardzo napalona, taka kocica ostra się zrobiła... Czy ja na nią tak działam? Czy to ona sama, w sobie taka jest? Nie wiem, ale w chuj mi się to podoba.

Pocierała się tak o niego przez dobre... mocne parę razy, potem zeszła i zrobiła tak jak ja... Przerwała co najlepsze, nie powiem, że mogłem się tego spodziewać, ale miałem nadzieję, że tak nie zrobi.

Zawiodłem się.

- No to, jesteśmy kwita. - zamruczała mi w usta.
- nie wiedziałem, że się mścisz. - odpowiedziałem.

Złapałem Ją i znowu jej ciało wróciło do poprzedniego położenia.

Nie chciałem już się bawić, bo widziałem, że ona też już chciała przejść do rzeczy...
Jest bardzo niecierpliwą osobą, dla mnie to nawet lepiej.

Odchyliłem jej delikatnie nogi i powoli wchodziłem, kiedy już wszedłem zacząłem swoje ruchy, najpierw niewinne i spokojne, potem przyspieszałem.

- Noah... Nie mogłeś tak od razu? - ledwo, co to powiedziała.

Moje ruchy nabrały aksamitnego tempa i były dosyć szybkie, nadszedł oczekiwany moment... Dochodziłem, przy tym przyspieszałem, Roxy wyginała się łuk. Jej ciało kipiało, było rozgrzane do bólu, a w środku... W środku była taka soczysta.

- Noah. - wydyszała stękając.
- Tak, ja też. - odpowiedziałem.

Oboje doszliśmy, praktycznie w tym samym czasie, co było nawet dobre.

Orgazm z nią jest boski. Mógłbym tak codziennie.

***
Leżała spokojnie obok mnie, zacząłem właśnie teraz rozmyślać, że chciałbym z Nią spędzić całe moje życie.

To znaczy, byłoby to fajne, mieć przy sobie kogoś takiego jak Roxy.

Czy tylko ja tak myślę, że z nikim się nie jest na zawsze? Tzn są może jakieś wyjątki, ale przeważnie związki kończą się w momencie, kiedy idzie się na studia... Wtedy jest tak, że zmieniamy miasta, jedna i druga połówka jest setki km od siebie, ale owszem są przypadki, gdzie studiuje się w takim samym mieście. Bądź w ogóle się nie studiuje, a 20-latki zakładają już rodzinę i pracują... Ale czy w tym jest sens? Ja nie widzę tu nawet grama.

Chciałbym być z Roxy jak najdłużej się da, bo to jedyna osoba na której mi zależy. Za chuja nie chcę Jej stracić, ale jak każdy normalny człowiek mam też negatywne myśli.

Tylko nie wiem, czy powinienem teraz o tym myśleć.

- Noah... Muszę iść już do domu, matka się dobija.
- Odwieźć Cie?
- Nie... To znaczy, no może i odwieź.

Jest taka niezdecydowana. Taka jaką kocham.

- Tylko się ubiorę. - powiedziała.
- No ja też... Przecież nie wyjdę nago. - posłałem Roxy uwodzicielskie spojrzenie, a ta prychnęła.

Ubrani zeszliśmy na dół.

- Do widzenia Pani Wiolu, bardzo miło było Panią poznać. - pożegnała się Roxy.
- Do widzenia, możesz wpadać kiedy chcesz. - jak zawsze moja mama musiała zakończyć tą rozmowę w taki a nie inni sposób... Siedziała na laptopie, nawet się nie spojrzała w naszą stronę, no ale już się przyzwyczaiłem... W końcu ktoś musi zarabiać kaskę.

💫 Roxy 💫

Dzisiejszy dzień był cudowny... Nie mówiąc tu już o tym, że jestem oficjalnie dziewczyną Noah, co powoduje u mnie małe ciarki, gdy o tym pomyśle.

Droga do mojego domu była cicha. Nikt się nie odezwał, nie wiem czy nie było tematu, czy po prostu zgonić to na zmęczenie.

- Dzięki. - powiedziałam i złączyłam nasze usta w znak pożegnania.
- Dobranoc księżniczko. - uśmiechnął się i odjechał.

Ja stałam przed domem, tak jeszcze z kilka minut, nie dopuszczając do siebie tej myśli, że ja i Noah jesteśmy parą... No po prostu nie mogłam jeszcze w to uwierzyć, nawet nie spytał się mnie o zdanie, pewnie wiedział co odpowiem.

Padnięta rzuciłam się na łóżko i zasnęłam... Była sobota, to znaczy już jej koniec, bo za niecałą godzinę, będzie niedziela. Nie lubię niedziel, bo po niej jest poniedziałek... Z tego co wiem to nikt nie przepada za poniedziałkami, i dobrze, bo zawsze są okropne... Biedne poniedziałki, mają taką złą sławę.

Myślałam, że zasnęłam. Jednak kilka godzin nie mogłam znaleźć dobrej pozycji do spania. Zaczęło mnie to denerwować, więc wstałam i poszłam prosto do balkonu. Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami i zaczęłam patrzeć się w księżyc. Totalnie przy tym nie myśląc. W mojej głowie była pustka, jedna wielka pusta.

Nie mam pojęcia ile to trwało, pół godziny? Godzinę? Wiem tylko tyle, że położyłam się do łóżka wtedy, jak zdrętwienie mojej pupy osiągnęło stan maksymalny.

Trudno mi było zasnąć tej nocy. Może to przez wczorajszy dzień. Za dużo emocji widocznie, jak na jeden raz.

Nie no serio... Nie umiem się pogodzić z myślą, że mam chłopaka i to jeszcze przystojnego, na którego leci każda, a on sobie wybrał MNIE.

HA GOŃCIE SIE TĘPE LALE. CHUJA BĘDZIECIE MIAŁY, A NIE NOAH. ON JEST MÓJ.

***
Krótki rozdział, ale dopiero co wstałam, i muszę się jeszcze ogarnąć. ️🤸

Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz