~2~ UPDATED

1K 38 7
                                    

Poranek o szóstej rano, nie należy do moich ulubionych rzeczy. A czy w ogóle ktoś lubi wstawać o tej godzinie? Przepraszam bardzo, ale ja chcę SPAĆ.

Śpiącym, otępiałym ruchem zdjęłam z siebie kołdrę. Usiadłam na brzegu łóżka, starając się w głębi przebudzić i doprowadzić swoje śpiące "ja" do równości. Tak trzeba.
Przeczesałam dłonią lekko włosy, czując przy tym kołtuny, które przez noc musiały się utworzyć. Może gdybym się tak nie wierciła, to by ich nie było, tylko że ja nie jestem spokojną duszyczką, która leży w jednej i tej samej pozycji, przez całą noc. O nie nie, ja się wiercę, jak... Nie ważne, nie wiem nawet co mam myśleć. Rano trudno mi o łączenie zdań w spójną całość.

Wstałam, ziewnęłam tak jeszcze dobre kilka razy i poszłam w stronę lustra. Popatrzyłam na tą zmarnowaną osobę. Nawet się nie uśmiechnęłam. Włosy, bez komentarza. Oversize'owa bluzka z adidas'a przykrywała mi dół. Kupiłam ją na dziale męskim. Czasem chłopacy mają lepsze rzeczy, od tych z damskiego działu.
Włączyłam prostownice, niech się nagrzewa, kiedy to ja będę szukała ciuchów i się w nie ubierała.

Z szafy wyciągnęłam trzy rzeczy. Jeansy z przetarciami, które optycznie powiększają moją pupę, oraz wydłużają przy tym nogi. Kolejną rzeczą, była biała bluzka z działu męskiego, także w rozmiarze większym niż mi się zaleca. Ostatnią częścią garderoby, był czarny cienki golf. Założyłam spodnie, golf a niego białą bluzkę, wpuszczając wszystko do środka. Było spoko.
Szybko wyprostowałam włosy. Wyglądały o wiele lepiej, niż wcześniej. Zrobiłam delikatny makijaż, opierający się wyłącznie na podkładzie, maskarze i pomadzie do brwi. Teraz byłam gotowa. Kropka nad "i" to zawsze jak dla mnie, moje ukochane perfumy z CK. Uwielbiam perfumy, a szczególnie u chłopaków. Cała się rozpływam.

Moje śniadanie, nie wygląda kolorowo. Dziś, płatki. Chociaż i na to nie mam szczególniej ochoty. Gdybym mogła, to bym nie jadła nic. Ale jak to tak na głodniaka iść. Ogólnie rzecz ujmując, jestem osobą, która spożywa pokarm wtedy, kiedy mi się zachęce, a nie wtedy, kiedy jest na to pora. Kto by tam patrzył na godziny.

Śniadanie do szkoły miałam już naszykowane przez mamę. Kochana kobitka. Wstaje rano do pracy, też zaspana i jeszcze mi kanapki robi. Skarb.

Do szkoły, może inaczej... Do początku pierwszej lekcji, mam jakąś godzinę. Nie ma, po co jechać autobusem, gnieść się i słuchać piszczących nastolatków, których mam już i tak dosyć. Skoro mogę się przejść, a dziś jest do tego idealna pogoda.
Zamknęłam dom na klucz i spokojnym, ale nie za spokojnym, tkim normalnym krokiem ruszyłam do szkoły.

Znacie to uczucie, kiedy idziecie drogą, wokół was są drzewa, poranne słońce praży was lekko w twarz, słychać śpiew ptaków, a wy zamykacie na chwilę oczy, robicie duży wdech. Wciągacie to, co zasługuje na większą uwagę, niż jest mu dawane. Otwieracie oczy, wracając do rzeczywistości. Piękne.

Message:

Nati: Ej lala?
Ja: Co?
N: Masz czas?
J: No niby mam, to znaczy, wyszłam do szkoły właśnie. A co?
N: Co tak wcześnie? W sumie to nieważne. Mam prośbę. Jesteś gdzieś blisko mnie, czy już ominełaś?
J: W sumie to nie. Dopiero co wyszłam z domu. Mam wpaść, dobrze rozumiem?
N: Tak. Proszę.
J: Ok. Będę za chwilę.

Takie wiadomości od Nati przed szkołą, nie robiły już na mnie dużego wrażenia. Przyzwyczaiłam się. Pewnie znowu chodzi o pracę domową. Natasha to dziewczyna, której wszędzie jest pełno, chodzi mi o życie towarzyskie i jej wychodzenie wieczorami na miasto. No tak, ale kto odrabia za nią lekcje? Ha, no pewnie, że ja. Któżby inny.

Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz