Od mojej kobiecości dzieliły go centymetry... Nagle, został pchnięty do tyłu, co spowodowało u mnie ulgę.
Noah, pchnął go tak, że poleciał na szklany stół. Oczywiście, nie wytrzymał takiego uderzenia i pękł na pół.
Wstał, widać było po nim, jak się puszy ze złości. Noah, zrobił krok do tyłu, jakby żałował tego, co przed chwilą zrobił, ale po jakimś czasie rzucił się w stronę mężczyzny.
- Noah!!! Zostaw go uciekajmy. - krzyknęłam, zakrywając swoje nagie ciało.
- Ty uciekaj, ja sobie poradzę. - odparł.
Szybko wzięłam bieliznę, która leżała pod kanapą i ją założyłam. Spodnie wzięłam w rękę, nie było czasu nawet żebym je odwróciła na drugą stronę, a co dopiero, żebym je założyła.
Przecież go tak nie zostawię. Facet obrócił go na plecy i zaczął okładać pięściami. Nie wiedziałam co zrobić, więc spontanicznie wzięłam dość gruby porcelanowy dzbanek i walnęłam faceta w tył głowy... Od razu upadł, a ja odetchnęłam z ulgą.
Wzięłam Noah za rękę. Ostatni raz popatrzyłam na leżącego faceta i udałam się wraz do wyjścia.
- Pokaż. - dotknęłam delikatnie jego twarz. Miał spuchnięte okolice oczu, leciała mu krew z nosa. Cały był obolały.
- Nic mi nie jest. - oznajmił.
- właśnie widzę to NIC. - przeleciałam oczami.
- Ty mi lepiej powiedz, czy on Ci coś zrobił!! - Dotknął mojej twarzy, a w jego oczach, było widać napływające łzy.
ON PŁACZE? NIE WIERZĘ.
- Na szczęście, zareagowałeś w porę. - objęłam jego dłoń, którą delikatnie muskał mi policzek.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że ktoś tu będzie. Nikt tu nie przychodzi od miesięcy. - patrzył się na mnie, a potem zabrał dłoń.
- Nigdy więcej... Jesteś głupkiem wiesz? - pogłaskałam go spokojnie, po policzku.
- Wiem.
- Ryzykowałeś dla mnie życiem, to jest odważny gest, ale pełen głupoty, zważając na to, że był dwa razy większy niż ty.
Widziałam po nim, że było mu z tym źle, że żałował i pewnie teraz będą problemy.
- Bo... Ja... Cię kocham. - powiedział, to tak cicho, że ledwo co usłyszałam, ale jak dobrze zrozumiałam... To powiedział, że mnie kocha, a to oznacza... Że mnie kocha. On mnie kocha, a ja jego. Tylko czemu powiedzieliśmy to sobie, w tak chorym momencie.
BOŻE!!!
- Noah...
- Nic nie musisz mówić, powiedziałem to co myślę i zrozumiem, jak nie czujesz do mnie tego, co ja czuję do ciebie. Roxy, szaleje za tobą. Chciałem Ci to... - Nie dałam mu dokończyć od razu złączyłam nasze usta, w długi, namiętny pocałunek.
- Też Cię kocham. - oderwałam się na chwilę i szepnęłam mu w usta.
- Co? - patrzył się na mnie jak zahipnotyzowany. Przeraziłam się. - Mówisz poważnie?
- No... Chyba tak. - zagryzłam dolną wargę.
TAK... KOCHAM NOAH.
- Boże dziewczyno, jak ja czekałem na tą chwile. Tylko szkoda, że mówimy to sobie, w takich warunkach. - zaśmiał się.
Nasze usta ponownie, złączyły się w pełny emocji pocałunek. Wszystko zostało przerwane wrzaskiem, dochodzącym z mieszkania, gdzie znajdował się mężczyzna, który na co wskazuje... Już się obudził.
- Szybko!!! Wsiadaj do samochodu!
Spojrzałam się najpierw na dom, potem na Noah.
Byłam już ubrana, bo mieliśmy trochę czasu na zewnątrz, więc szybko założyłam spodnie i bluzkę, które trzymałam kurczowo w dłoniach.
Gdy byliśmy już w samochodzie, ujrzeliśmy, jak facet biegnie w naszą stronę. Obojgu nam, serca waliły jakbyśmy właśnie popełnili jakieś przestępstwo... Prawdę mówiąc to tak... popełniliśmy, ale wtedy myśleliśmy o tym, żeby jak najszybciej, stąd uciec.
Kiedy, mężczyzna zniknął nam z pola widzenia, mogliśmy odetchnąć z ulgą i tak też zrobiliśmy.
- Zawieź mnie do domu. - patrzyłam zdezorientowana na nogi.
- Dobrze. Taki miałem zamiar. - patrzył na drogę, ani razu na mnie, pewnie dalej był w szoku... Tak jak ja.
- Dziękuję. - bawiłam się swoimi palcami u ręki, jak się denerwuje to tak mam... Albo gryzę usta, albo bawię się palcami, wszystko, byle nie myśleć za dużo o tym co się stało.
Fakt... mało to pomagało, ale zawsze to coś.
- Ty mi nie dziękuj, przeze mnie mogłaś być zgwałcona.
- Ale zareagowałeś w porę. Przecież nikt z nas nie wiedział, że ktoś tam będzie! - krzyknęłam.
- Nigdy już Cię tam nie zabiorę!! ROZUMIESZ! Nigdy... - jego klatka piersiowa chodziła, szybko, bardzo szybko i tak mocno, a jego usta były aż zmarszczone ze złości. Jeszcze go takiego nie widziałam.
- Nawet bym nie pojechała. - prychnęłam.
Nie wiem, czemu nie mogłam być na niego zła. Przecież, gdyby nie ten jego durny pomysł, to nikt by nie ucierpiał.
Tylko, że on też to przeżywa i widzę, że nie chciał, aby tak to się skończyło. Co prawda, zrobiliśmy źle, w ogóle mogłam wtedy zaprotestować, bardziej się postarać, o to żeby tam jednak nie wchodzić, ale nie chciałam po części wyjść, na jakąś sztywniarę. Chciałam pokazać, że się nie boje... A bałam się, jak głupia.I tak jechaliśmy, piętnaście minut w ciszy. Zauważyłam, że dojeżdżamy do naszej ulicy. Moje serce zwolniło i się unormowało.
- Jeszcze raz, Cię bardzo przepraszam... Nigdy sobie tego nie wybaczę... Jakby Ci się coś stało, ja... Ja nie wiem, co bym wtedy, bez Ciebie zrobił. - znowu zauważyłam w jego oczach łzy.
OHH, NOAH...
- Chociaż, nie było nudno. - odpowiedziałam, żartując sobie z tej sytuacji, choć wiedziałam, że nie powinnam. Powinnam, go raczej za to okrzyczeć i się obrazić, ale nie umiałam. Nie na niego.
Może już mi odbija. Za dużo myślę. Muszę odpocząć.
- Kocham Cię Roxy. Już nigdy, nie narażę Cię, na niebezpieczeństwo.
- Noah, powinnam się do Ciebie nie odzywać, tylko że nie potrafię, bo dzięki Tobie, widzę sens tego wszystkiego.
On chyba nadal nie wierzył w to, co teraz mówię. Sądził, że minie sporo czasu, zanim to powiem,
Ja nie chciałam czekać, wiedziałam, że i tak prędzej, czy później wyleci to ze mnie.- Do jutra. - pożegnałam się, buziakiem w policzek.
- Kurwa Roxy, szału dostaję przy Tobie. - rzucił i pociągnął nosem.
To słowo brzmi genialnie, w jego ustach.
- Nie płacz. Nic mi się nie stało. Jestem cała, dzięki Tobie.
Wyszłam z samochodu i patrzyłam jak odjeżdża.
W domu nie było nikogo. Całe szczęście. Oszołomiona, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
CZYTASZ
Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤
FanficOPOWIADANIE W CZASIE KOREKTY. .One shot. Nie mogę, kurwa nie mogę. Za dużo o nim myślę i trudno jest mi się skupić, na prostych rzeczach. To jak czubkiem swojego języka przeciągnął po mojej szyi, było niesamowite. ~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~...