~7~ UPDATED

710 35 1
                                    


- Mamo... - kurwa, ale ciężko będzie mi się przyznać, do czegoś tak upokarzającego. Jedyne, co matka chce usłyszeć od dziecka, to to, że się puściło (no, nie do końca w tym przypadku), z jakimś typkiem, którego nawet dobrze nie znała.

A jak mnie zabije? Przecież może zaraz polecieć do kuchni, po nóż i wbić mi w serce. Krzycząc. "Czemu? Czemu?" Fakt, trochę się zagalopowałam, ale sama nie wiem, jak na to zareaguje.

- Przy wszystkich w szkole uderzyłaś chłopaka w twarz!! Czy ja Cię tego uczyłam? Może my w domu też zaczniemy tak robić? Lepiej żebyś miała dobre wytłumaczenie. - oparła ręce o biodra.

Jej mina mówiła jedno. Albo to wytłumaczysz kłamstwem i nie wyjdzie na jaw, że jesteś dziwką i będziesz się obwiniała, że nie powiedziałaś prawdy, albo... Będziesz fair wobec swojej matki i powiesz to, co się wydarzyło i przez co dostał.

To jest trudniejsze niż myślałam.

- Dobrze. Będę z tobą szczera. - przeczesałam włosy, cała zdenerwowana. W przełyku czułam narastającą gulę, która nie chciała żeby cokolwiek wyszło z moich ust.

- Musisz, bo inaczej ja się dowiem. A uwierz, że mam sposoby.

Ajjjj no ma.

- Bo między mną, a Noah niedawno do czegoś doszło. - powiedziałam z odwróconym wzrokiem, skierowanym na lewy bok kanapy, która znajdowała się na środku salonu, obok jadalni.

Serce mi tak szybko bije, tak bardzo bije... Ja umieram. To koniec. Mogę się zacząć pakować.

- Do czegoś, czyli do czego? Jaśniej proszę. - Usiadła na krześle w jadalni. Może i lepiej, bo czeka ją długa historia.

- Muszę szczegóły? Nie wystarczy, że coś było? - byłam oszołomiona, mogłam skłamać... Po co chciałam mówić prawdę, tak to bym powiedziała, że walnął mnie w dupę i odruchowo mu oddałam, ale w twarz. Byłoby po problemie. Nie musiałabym teraz opisywać wszystkiego od nowa. Ale ja jestem głupia.

- Roksana... - podniosła głos. Już nie wyglądała, tak jak wcześniej. Teraz jej twarz zdawała się być bardziej napuszona. Byleby tylko nie za bardzo. Nie chce, żeby zaraz pękła i polały się bluzgi. Jeszcze tego brakowało. Choć fakt, sama narobiłam tego bałaganu. To teraz muszę to posprzątać.

- Mogę usiąść? - głupie pytanie, ale nie wiedziałam, czy mam stać i tracić orientację, czy usiąść i nadal ją tracić.

- Tak. - odparła oschle.

No to zaczynamy.

- Pamiętasz, kiedy Cię nie było przez parę dni? - wzięłam głęboki oddech. - Poszłam z Nati na domówkę, do takiego kolegi.

- O proszę. A ja myślałam, że dobrze będzie, kiedy przez chwilę zostaniesz sama w domu. - podniosła brwi i niesmacznie ruszyła wargami, dając mi znać, że nie spodobało jej się, to co teraz usłyszała. Ale to dopiero początek.

- To nie wszystko. - kurwa mać. Dlaczego to jest takie trudne.

- Więc słucham. - oparła się o ramię, kładąc je na stole.

- Był tam Noah.

- I alkohol, z tego co się domyślam. No przecież, że nie sok. Teraz to młodzież bez procentów się nie bawi. - przerzuciła oczami.

- Tak, właśnie. Trochę za dużo mi się wypiło. - Czułam na buzi, jak moja twarz robi się coraz bardziej czerwona. Nie kontrolowałam tego, bo tego nie da się kontrolować.

- Domyśliłam się.

- Noah od zawsze mi się podobał. Mamo, ja nie wiem, co wtedy sobie myślałam. Naprawdę. Teraz mi wstyd. - moje oczy zaczęły się szklić

Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz