~27~

276 8 0
                                    

Noah

Kurwa, jebana mać!!

Co ja mam teraz zrobić? Jak mam jej to wytłumaczyć? Ona mi przecież nie uwierzy, będzie myślała, że się nabijam z niej. Wiem to, bo ją znam i zdążyłem zauważyć, jak reaguje na takie rzeczy.

Zobaczyła mnie w takim momencie, gdzie... Tego nie powinno być, wiem, ale nie wiedziałem, co się dzieje. Paula niespodziewanie wbiła mi do domu. Nie wiem nawet, skąd i od kogo miała mój adres. Ja na pewno jej nie podawałem, żadna dziewczyna, oprócz Roxy, nie wie gdzie mieszkam.

Jestem już spalony. Ona nie chce mnie widzieć. Nie odbiera ode mnie telefonów. Kurewsko mi z tym źle. To, co się stało... To co, miało wtedy miejsce. Roxy tego nie zrozumie. Paula, jest niezrównoważona psychicznie i powinna się leczyć.

Co mam jej powiedzieć? " Roxy, bo ta kurwa, wsypała mi coś do picia i zagroziła, że jak z Tobą nie zerwę, to Ci coś zrobi, a ma powody" - Nie. To nie przejdzie, ale będę musiał tak powiedzieć. Muszę! Nie odpuszczę tak łatwo! A z Paulą sobie poradzę. Ta suka jeszcze pożałuje, że się urodziła. Na jej miejscu, już bym się pakował.
Ścierwo, myślało, że będziemy razem, że coś do niej czuje. Zacznijmy od tego, że się nią bawiłem, kiedy nie byłem jeszcze z Roxy, a ona wzięła to na poważnie. Jedną osobą do której coś czuję to dziewczyna, która aktualnie, jest pewnie w rozsypce, po tym, co ujrzała i to z mojej winy.

Tak naprawdę, to do niczego nie doszło. Sam nie wiem, co to był za proszek, który mi wsypała do picia. Dowiedziałem się dopiero, kiedy Roxy wybiegła z domu, a Pauli wypadła saszetka z kieszeni. Nie kontaktowałem dobrze, ale też nie byłem w złym stanie i zapamiętałem co najważniejsze, a to okazało się bardzo ważne. Nie mam też pojęcia, czemu pozwoliłem się jej dotykać. To był błąd. Niby mogę go naprawić, ale czy się uda?

~~~
- Dzień dobry. Zastałem może Roxy?

- Jest u siebie i nie sądzę, żeby chciała Cię widzieć. - wpuściła mnie do środka.

- Domyślam się, ale to nie tak, jak Pani myśli. - oddech przyspieszył mi dwukrotnie.

- Nie wiem, o co poszło, ale także chce wyjaśnień, bo nie pozwolę sobie, żeby moja córka, płakała przez Ciebie, po nocach! - zamknęła drzwi i stanęła naprzeciwko mnie, krzyżując ręce. - Więc czekam, bo inaczej nie wpuszczę Cię dalej.

Roxy płakała, przeze mnie. Nie spała po nocach. Co ze mnie za kretyn. Naprawię to, chociaż spróbuję.

- Dobrze. Roxy nakryła mnie we własnym domu z koleżanką, a tak naprawdę to nawet nie koleżanką.- zrobiła złą minę, bardzo złą, nie zdziwiło mnie to.

- Wyjdź! - syknęła.

Stałem tak i nie wiedziałem co mam zrobić.

- Niech da mi pani dokończyć. To nie tak... - patrzyłem się prosto w jej oczy.

- Nie! Zdradzałeś moją córkę, a ja ją ostrzegałam, ostrzegałam ją, że tacy jak ty, się nie zmieniają i że będzie cierpieć. Nie myliłam się, a teraz wynoś się, bo zadzwonię po policję!!! - już nie była zła, teraz kipiała ze złości, emanowało z niej czyste zło. 

Miałem już łapać za klamkę od drzwi, gdy nagle usłyszałem, że ktoś schodzi. Odwróciłem się w stronę schodów. To była Roxy, pewnie usłyszała krzyk swojej mamy. Teraz nie odpuszczę, nie ruszę się stąd, dopóki nie wyjaśnię całej tej spierdolonej sytuacji, a jest co wyjaśniać.

- Roxy... Pozwól mi... Przepraszam. - szedłem powoli w jej stronę.

- Mamo, daj mu spokój. - odwróciła się na schodach i znowu szła na górę. Nie zastanawiając się, ruszyłem za nią, delikatnie spoglądając za siebie, na jej mamę. Pewnie, nie jest z tego zadowolona.

Kamień spadł mi z serca, kiedy mogłem na nią spojrzeć, poczuć znowu ten zapach perfum w jej pokoju. Chociaż teraz jej pokój nie wyglądał dobrze. Miała zasłonięte rolety, czego nigdy nie robiła, bo mówiła, że kocha patrzeć przez okno. Ciuchy, były porozrzucane, po całym pokoju, a obok łóżka leżała sterta chusteczek, w które prawdopodobnie płakała, przeze mnie.

Ale co mnie najbardziej zabolało... Na jej komodzie, obok łóżka, brakowało naszego zdjęcia. Zrobiliśmy je, jak byliśmy sami w górach. Aż tak ją to zabolało? Kurwa!!!

- Więc?...- usiadła na rogu łóżka, taka słaba i niemrawa. Bolało mnie to.

- Roxy, wiem jak to wyglądało, ale to nie tak, jak się zdaje. - usiadłem obok, a ona się odsunęła.

NIE RÓB TAK. PROSZĘ.

KURWA MAĆ.

- Nie tak? Noah!! To wyglądało ewidentnie, na zdradę i to jeszcze w twoim domu, a sam mówiłeś, że żadna dziewczyna nie wie, gdzie mieszkasz. Do prawdy?! - wstała i złapała się za włosy, nerwowo nimi ruszając, co doprowadzało mnie do szału.

- Roxy! Ona dała mi proszki i powiedziała, że jak z Tobą nie zerwę, to coś Ci zrobi!!! Kurwa ja nie wiedziałem, co się dzieje. Dobrze, że przyszłaś wtedy. - ruszyłem w jej stronę.

- Dobrze, że przyszłam?! Dobrze, że to widziałam i płakałam przez trzy noce?! Dla Ciebie to dobrze!? Jesteś pieprzonym kłamcą!! - podeszła pewnym i szybkim krokiem, widziałem w jej pięknych oczach złość. - Kłamcą!!- walnęła mnie pięścią w klatkę i zaczęła płakać. - Kłamcą- dodała po cichu, zsuwając się na podłogę.

- Ej. - usiadłem obok i ją przytuliłem. Tak bardzo mi tego brakowało. - Kocham Cię i nigdy bym Cię nie okłamał. Zresztą mam tą saszetkę i idę z tym na policję.- zacząłem delikatnie, głaskać jej włosy.

- Co z tego? Nie usprawiedliwia to faktu, że siedziała na Tobie, a Ty nic z tym nie zrobiłeś! Noah! Nic... - po chwili spojrzała na mnie niepewnie. Jej oczy były przepełnione bólem. Widziałem to.

- Ja nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Roxy przepraszam. Zrobiłem źle, żałuję tego w chuj, ale nie odpuszczę. Będę o Ciebie walczył! Bo Cię kocham. Tylko Ty się dla mnie liczysz, zawsze i wszędzie.

Lekkim ruchem, sięgnąłem dłonią do jej policzków i wytarłem z nich łzy, które spływały wolnym ruchem.
Spojrzałem prosto w jej oczy. Zrobiła to samo, nawet się nie odsunęła.
Miała takie piękne oczy, uwielbiam się na nią patrzeć. Jest dla mnie w cholerę ważną osobą, dla której zrobię wszystko.

- Co z nią będzie? - spytała szeptem. - objąłem ją i przysunąłem do siebie.

- Tego nie wiem, policja się nią zajmie. Nie zostawię tego tak. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym Cię stracił, przez takie coś. ROZUMIESZ? - pocałowałem ją w czoło i zauważyłem u niej na twarzy, jak delikatnie prawy kącik ust leci do góry. - Kocham Cię. To się nie zmieniło. Nigdy się nie zmieni.

- Noah... - powoli, odwróciła się w moją stronę, a jej twarz już nie była czerwona od płaczu. Uspokoiła się. Patrzyła się na mnie, prosto w oczy. - Też Cię kocham.

Nie mogłem czekać, złączyłem nasze usta, w pełny pocałunek. Złapałem ją delikatnym ruchem za twarz, a kciukami zataczałem na jej policzkach kółka. Lubiła to, dlatego nie przestawałem.
Długo na to czekałem. Tak bardzo chciałem poczuć już jej usta, dotknąć jej twarzy, spojrzeć w te głębokie oczy.

Po jakimś czasie się odsunęła. Nie wiedziałem, o co chodzi.
Wstała i ruszyła do biurka, nachyliła się do kosza, który znajdował się obok i wyjęła z niego coś. Potem poszła w stronę komody. Dopiero teraz mogłem zauważyć, że położyła tam nasze zdjęcie.

WYRZUCIŁA JE.

Niby się cieszyłem z tego, że je wyjęła i postawiła tam, gdzie powinno ciągle stać, ale nie mogłem się na nią za to złościć, bo miała powód, aby to zrobić.

Podszedłem do niej, stając za nią, objąłem ją. - Już jest dobrze. Przepraszam.

Odwróciła się, spojrzała się na mnie, już nie z żalem w oczach, nie ze złością, zaś z uśmiechem, wtuliła się we mnie. Czułem, jak serce biło jej z niewiarygodną prędkością.

Zamknąłem oczy i pozwoliłem sobie odpłynąć. Zawsze doprowadza mnie, do takiego stanu, w którym się gubię.

Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz