Tristan Pov.
Po południu pojechaliśmy na lotnisko. Z racji tego, że Tony nalegał, abym ubrał nowe ciuchy miałem na sobie czarne spodnie z dziurami, białą koszulkę z supreme, a na biodrach przepasaną miałem kraciastą koszulę. Dodatek do tego wszystkiego pełniły czarne okulary przeciwsłoneczne, tak zwane 'lenonki'.
Pare razy przyłapałem bruneta na patrzeniu w moją stronę z niemałym porządaniem. Wiedziałem, że ledwo się wstrzymuje. Ostatniego wieczoru dał po prostu upust swoim emocjom.
Z początku nie mogłem uwierzyć, że to prawda, jednak gdy Tony mówił mi to wszystko patrzył na mnie z niesamowicie ciepłym i szczerym spojrzeniem.
Moje rozmyślenia przerwał Zack, który podszedł do nas aby się przywitać.
- Jak tam panowie?- zapytał.
- Dobrze.- odparłem grzecznie. Byliśmy dla siebie praktycznie obcy.
- A ty co taki wystraszony? Zack jestem.- przedstawił się podając mi ręke. Wyglądał na miłego. Z tego co opowiadał Tony wszyscy w zespole byli jak rodzina.
- Tristan Gray.- uścisnąłem ręke kolorowo-włosemu, przyjaźnie się uśmiechając.
- A więc to ten twój książę?- zwrócił się do bruneta. Na celu miał zawstydzenie go, co ewidentnie się udało. Policzki chłopaka oblał rumieniec. Nie zaprzeczam, ja także byłem nieco zmieszany. Gdy Tony zaczął się tłumaczyć podszedł do nas John.
Gdy przywitaliśmy się już wszyscy zauważyłem pana Steven'a stojącego na uboczu ze skrzyżowanymi rękoma. Skinąłem mu głową, na co on odwrócił wzrok. Starałem się ignorować jego niechęć do mojej osoby, jednak okazywał ją on na tyle wyraźnie, że nie sposób było tego nie spostrzec.Tony Pov.
Pierwszy koncert miał odbyć się w Londynie już za trzy dni wieczorem. Wiedziałem, że większość czasu będę musiał przeznaczyć na próby, jednak chciałem spędzić go również sporo z Tristanem. Spędziliśmy razem 7 godzin podczas lotu. Nauczyłem go parę prostych chwytów na gitarze. Z racji, że mieliśmy prywatny samolot,nikomu oprócz Steve'a to nie przeszkadzało. Chociaż jego w sumie i tak jak zwykle miałem w dupie.
Po pewnym czasie z kokpitu naszły nas niepokojące informacje. Potrzebne było awaryjne lądowanie. Warunki pogodowe nie pozwalały na kontynuacje lotu. Mieliśmy szczęście, że dowiedzieliśmy się o tym jeszcze za nim wlecieliśmy nad Atlantyk. Szczerze to dowiedzieliśmy się o tym tylko chwile przed faktem. Lądowanie przeprowadzone było w Nowym Jorku. Powiadomiono nas, że dopiero następnego dnia możliwe było wzonwienie podróży. Nie mieliśmy innego wyboru jak poczekać.
Steve wynajął nam hotel, abyśmy nie musieli spać na lotnisku. Ja jednak nie miałem zamiaru skorzystać z jego propozycji. Nowy Jork był moim rodzinnym miastem. To lądowanie było też idealnym pretekstem,aby odwiedzic rodzinę.
- Chcesz spać w hotelu czy idziesz ze mną do rodziców?- zapytałem Tristana, który ewidentnie nie wiedział co ze sobą począć.
- Jestem za niego po części odpowiedzialny podczas tej trasy i nie pozwalam, żebyś go wyciągał gdzieś na noc. I akurat w tej kwesti nie możesz mieć mnie w dupie.- powiedział Steve, któremu miałem ochotę zajebać.
- Spokojnie, przypilnuję ci go.- wtrącił się Zack obejmując Tristana ramieniem. Był moim najlepszym przyjecielem, więc wiedziałem, że mogę mu zaufać.
- Ok.- westchnąłem. -Ale nie dotykaj go tak.- zaśmiałem się,na co kolorowowłosy uniósł rękę w geście poddania się.
- To chociaż dajcie mi oprowadzić go po mieście.- powiedziałem, po czym wyciągnąłem blondyna na zewnątrz i zadzwoniłem po taksówkę.
- I nikt nie pytał mnie o zdanie.- zaśmiał się Tristan.
- Ahh przepraszam. A więc pytam cię o zdanie. Idziemy?- zapytałem również ze śmiechem.
- Tak.- odpowiedział z uśmiechem.
Gdy przyjechała po nas taksówka wskazałem jedno konkretne miejsce, gdzie mieliśmy być zawiezieni.
- Mamy mało czasu, więc narazie zobaczymy tylko jedną, rzecz którą naprawdę chciałbym ci pokazać.- oznajmiłem.
- Co to za rzecz?- zapytał blondyn.
- Zobaczysz. Byłeś kiedyś tutaj?
- Nie, nigdy w zasadzie nie byłem dalej niż w Teksasie.- odpowiedział.
- Ahh, a lubisz Teksas?
- Tak, z tamtąd pochodzę. Przeprowadziliśmy się do LA, gdy szedłem do 4 klasy. - powiedział.
- Rozumiem.- skinąłem głową. Dalsza część drogi upłynęła nam na rozmowach.
Gdy wysiedliśmy z auta Tristan nie mógł posiąść się ze zdumienia.
- Oto Time Square. Pewnie słyszałeś.- oznajmiłem wskazując na nowojorski plac po którym przewijały się tłumy ludzi. Miasto to nawet w nocy tętniło pełnią życia.
Byli tutaj zarówno mieszkańcy jak i turyści. Ze względu na kiepskie oświetlenie i kaptur, który miałem na głowie nikt nie był w stanie mnie rozpoznać.
- Wow.- wydusił z siebie.- To miasto w żadnym stopniu nie przypomina Los Angeles.. To jest... inne..- wydukał rozglądając się po obcym mieście.
- To tutaj miliony ludzi w sylwestra gromadzą się, aby wspólnie posłuchać muzyki.- oznajmiłem.
- Wiem, zawsze oglądam to z mamą w telewizji.- powiedział. Nie sposób było, aby ktokolwiek o tym nie słyszał.
- Ja zawsze przychodziłem tutaj z kolegami. Przeciskaliśmy się pomiędzy tłumami. Śpiewały tutaj legendy, największe gwiazdy. Zawsze marzyłem, aby stanąć na scenie z kimś takim. Było wielu artystów, których podziwiałem. Nawet nie mogłem wtedy pomyśleć, że kiedyś to ja stanę na takim miejscu i będę grał dla wszystkich, dla całych tłumów. Wiesz czemu pokazuję ci akurat to miejsce?- zapytałem, na co blondyn pokręcił niepewnie głową.
- Bo jest dla mnie ważne i zawsze chciałem odwiedzić je z ważną dla mnie osobą. Przed tobą nigdy nie poznałem takiej właśnie osoby. - oznajmiłem patrząc głęboko w jego oczy.
- Tony..?
- Hm?
- Czy ty...? Naprawdę mnie.. no wiesz.. kochasz?- zapytał nieśmiało a ja szeroko otworzyłem oczy ze zdziwienia.
- Tak, oczywiście.- odparłem zdecydowanie.
- Za co?
- Za co, pytasz? Na początku uważałem, że jesteś po prostu interesujący, jednak z czasem... gdy poznałem cię bliżej pokochałem każdą część ciebie. Kocham zarówno twoje wady jak i zalety.
- Nie rozumiem cię człowieku.- zaśmiał się po czym złożył delikatny pocałunek na moim policzku. Zamurowało mnie. Trwałem parę sekund w bezruchu.
- Cz-czy ty właśnie?- starałem się pojąć sytuację. Tris tylko uśmiechnął się delikatnie patrząc w moją stronę.
- Ale czego tu nie rozumieć?- zapytałem po chwili.
- Nie ważne. Ale trochę mi ciebie żal było więc się zgadzam.- zaśmiał się.
- A więc chcesz być ze mną bo jest ci mnie żal? Niby czemu?- zapytałem ze śmiechem.
- Bo zakochałeś się w kimś tak beznadziejnym. - odpowiedział.
- Ja mam co do tego ciut inne zdanie.- oznajmiłem i odchyliłem głowę, aby spojrzeć w niebo. Zapadła chwilowa cisza. Obaj milczeliśmy spoglądając w górę.
- A więc co teraz? Jesteśmy...parą?- zapytałem niepewnie.
- A chcesz tego?- zadał pytanie Tris.
- Jasne, że chcę!- oznajmiłem.
- Więc nią zostańmy.- powiedział z ciepłym uśmiechem.
Gdy po chwili postanowiliśmy się zbierać,w drodze do hotelu blondyna postanowiłem zadać mu ważne pytanie:
- Czemu tak nagle zmieniłeś zdanie?-zapytałem.
- Przypomniałem sobie o czymś.- odrzekł tajemniczo.
- O czym?
- Kiedyś ci powiem._____________________________________________
I oto 11 rozdział!
Udało się! Dobiliśmy 1k odczytów! Brawooo! Naprawdę dziękuję wam wszystkim, bo gdyby nie wy zapewne skończyłabym z tym już bardzo dawno<3Na górze dodałam pewną piosenke. Nie ma ona jakiegoś konkretnego nawiązania do tego rozdziału, ale jakoś pasowała mi tutaj ta melodia i ogólnie zakochałam się w tym utworze😍
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Do następnego <3
![](https://img.wattpad.com/cover/147160009-288-k352546.jpg)
CZYTASZ
Chłopak z gitarą |YAOI|
RomanceTony to utalentowany gitarzysta jednego z najsłynniejszych zespołów świata. Gwiazda każdej sceny. Tristan natomiast jest zwykłym chłopakiem. Szarą twarzą w szarym tłumie. Co połączy tę dwójkę? To opowiadanie jest yaoi (boy x boy) nie lubisz nie czyt...