29

11.7K 790 224
                                    

Tristan Pov.

Przeleżeliśmy tak na kanapie całą noc. Leżałem na Tony'm, a on pieścił mnie ukradkiem. Włączyliśmy film, który był jedynie tłem do naszej rozmowy.  Chłopak musiał znać wszystkie szczegóły mojego życia przez ostatni rok rozłąki.
- A czemu w zasadzie zacząłeś grać? No wiesz... tak zawodowo.- zapytał w końcu.
- Tato wyrzucił mnie i mamę z domu. Wymigał się od alimentów. Ktoś musi zarabiać.- westchnąłem smutno.
- Czemu nie powiedziałeś? Wiesz ,że bym ci pomógł...- powiedział.
- Właśnie wiem... Dlatego nie chciałem cię wykorzystywać.- mruknąłem. Tony na pewno rzuciłby wszystko, aby mi pomóc. Nie tego jednak chciałem. Wtedy nasze zerwanie nie zmieniłoby niczego. Dalej byłbym jego kulą u nogi.
- Ale ty jesteś głupi.- zaśmiał się.- Zawsze jak będziesz czegoś potrzebował, przyjdź do mnie. Nie pozwolę, aby ci czegoś brakowało.- uśmiechnął się lekko i spojrzał na mnie z wyraźnym ciepłem w oczach. Zawsze tak na mnie patrzył i nie wiem z czego to wynikało.
- I vice versa.- wtuliłem się w niego mocniej.
- Aleś ty się przytulaśny zrobił.- westchnął rozbawiony.
- Stęskniłem się.- mruknąłem i zacząłem bawić się kosmykiem jego włosów.
- A wiesz, że ja też?- szepnął.

Tony Pov.

Rano obudził nas głośny trzask. Obaj poderwaliśmy się do pół- siadu.
- Co ty odpierdalasz!?- krzyknął stojący w drzwiach Justin. Tristan zakrył twarz i dłonią szukał na stole swojej maski.
- No co? - zapytałem przwracając oczami. Pianista w tym czasie zdążył założyć maskę.
- Wy.. chyba musicie porozmawiać. Zostawię was.- powiedział zmieszany.
- O niee! Ty też tutaj zostaniesz szmato! -warknął Justin i popchnął mojego chłopaka.
- Jeszcze jedno słowo a nie będę miał skrupułów, aby dać ci w ryj.- wysyczałem przez zęby.
- A więc to, że zdradziłeś mnie z byle dziwką to moja wina?- zapytał z wyrzutem. - Weź na niego popatrz. Że niby jest w czymś lepszy ode mnie!?
- Po pierwsze nie jesteś moim chłopakiem, a po drugie do niczego nie doszło. A on jest najlepszy.- wyjaśniłem zrezygnowany. Ten chłopak potrafił wysysać energię jak nikt inny. Przebił nawet Johna.
- Że niby w czym jest taki najlepszy?- zapytał pogardliwie patrząc na bruneta który wyglądał, jakby miał zapaść się pod ziemię.
- Jak dla mnie we wszystkim. Słuchaj... nie rób afer z byle powodu. Opłaca ci się to w ogóle?- westchnąłem.
- Ah. Więc nasz związek był byle powodem? Mówiłeś, że mnie kochasz szujo!- krzyknął, a w jego oczach pojawiły się łzy. Pytanie brzmiało 'czemu?'.
- O czym ty w ogóle mówisz?- zapytałem zdezorientowany. Chłopak wyglądał jakbym naprawdę go zranił. A tym czasem to wszystko od początku miało być ustawione.
- Wszystko powiem tacie! Zginiesz! Rozumiesz?!- wrzasnął i wybiegł z mojego pokoju. Z głośnym westchnięciem opadłem na łóżko zakrywając twarz dłońmi. 'Jestem skończony'.

Tristan Pov.

Justin mimo swojego opryskliwego charakteru naprawdę kochał Tony'ego. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie bólu jaki czuł w tym momentcie. Było to po części moją winą. On zapłacił cenę za to, abym mógł wrócić do swojego chłopaka. Czułem się z tym conajmniej źle.
- On cię naprawdę kochał.- powiedziałem smutno.
- J-ja nie wiedziałem.- jego głos się zachwiał. Czyżby zmienił zdanie?
- Co teraz?- zapytałem.
- Nie wiem...- szepnął.- Wrobili mnie... To wszystko miało być ustawione... Mieliśmy udawać. Już po mnie...
- O czym mówisz?- zadałem pytanie zdziwony.
- Jego ojciec mnie w najlepszym wypadku zniszczy.- odpowiedział patrząc się w pustą przestrzeń. Był wyraźnie rozbity.
Tyle, że kim takim był ojciec Justn'a że nawet Tony przed nim drżał?
- Idę do Steve'a. Ty musisz wrócić do pokoju. Pod żadnym pozorem nie zdejmuj maski. Pilnuj się. - powiedział głaszcząc mnie po głowie.
Roztrzęsiony wróciłem do pokoju w towarzystwie bruneta. Chłopak uparł się, aby mnie odprowadzić. Sam zacząłem niepokoić się tym wszystkim. Sprawa wyglądała naprawdę poważnie.

Tony Pov.

Gdy dotarłem pod pokój Steve'a, zapukałem energicznie w drzwi, które już po chwili otworzył zaspany mężczyzna.
- Czego?- burknął. Musiał dopiero co wstać, bo brzmiał i wyglądał jeszcze gorzej niż zwykle.
- Co wyście nagadali Justin'owi?- zapytałem oburzony.
- Nic, a co mielibyśmy?
- No nie wiem... Może to, że nasz związek jest prawdziwy?!- krzyknąłem zdenerwowany.
- Nie pierdol! Mów o co chodzi i spadaj!- warknął.
- Justin przyłapał mnie z pianistą i wielce oburzony i zraniony wybiegł z pokoju grożąc mi swoim ojcem!- wyjaśniłem rozdrażniony.
Na twarz Steve wkradło się przerażenie.
- Ja już zacznę szukać nowego gitarzysty.- oznajmił.
- Nie żartuj sobie! Zrób coś!- krzyknąłem i złapałem menagera za kołnierz.
- Javier nie odpuści nikomu, kto skrzywdzi jego oczko w głowie. Wiesz dobrze.- wyjaśnił.
- No właśnie wiem! Dlatego masz wszystko im wyjaśnić! On nie zabije tylko mnie... Ratuj chociaż jego.- do moich oczu napłynęły łzy. Wplątałem w to wszystko Tristana. Nie mógłbym sobie wybaczyć gdyby cokolwiek mu się stało. Chciałem o niego dbać, tak aby już nic nigdy mu nie brakowało
- Przy Javier'cie jestem zaledwie płotką. Jak będę walczył o ciebie czy o Tristana zabije i mnie.- oznajmił.
- Tristana?- zapytałem. Przecież nie mówiłem o nim ani słowa...
- No przecież wiem... Musiałem przejrzeć jego papiery zanim go wziąłem.- przewrócił oczami.
- Ktoś musi wyjaśnić to nieporozumienie!- wrócił do poprzedniego tematu.
- Wiesz dobrze, że Javier nie gra czysto. Jego podwładni są na każdym kroku. Na skinienie głowy szefa nie boją się  ubrudzić rąk.- powiedział.
- Miałem już przyjemność z jego jednym 'kapo'.- oznajmiłem wracając myślami do przeszłości.
- I przeżyłeś?- zdziwił się Steve.
- Wybił połowę gangu.- mruknąłem. W końcu pochodziłem z Nowego Jorku. Aby przeżyć na ulicy musiałem wstąpić do jakiegoś gangu, który stanąłby za mną murem.
Javier, o którym mowa był właścicielem firmy zajmującej się wieloma nurtami w przemyśle i showbiznesie. Między innymi  modelingiem, z którego zasłynął synalek bossa, Justin.
Jego biznes miał też ciemne strony, które udawało mu się maskować. W tym wszystkim testy chemiczych produktów na ludziach i sprzedaż narkotyków.
A jeszcze długo by wiliczać. Nie należy zapominać jednak o jego wiernych podwładnych, którzy odpowiedzialni byli za 'temperowanie' ludzi, którzy mu podpadną.
- No nic. Spróbuj dogadać się z Justin'em, bo to teraz najważniejsze. I przestań szlajać się z tym całym Tristan'em.-westchnął po chwili.- Przy reszcie udawaj, że nic się nie stało.
Zrezygnowany wróciłem do pokoju.

_____________________________________________
Oto i jestem spóźniona ja :)
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał chociaż mi osobiście wydaje się, że to nie efekt, który chciałam osiągnąć... pozdrowienia od korektorki💓
PS pamiętajcie o zmianie czasu dzisiaj 😂😋

Chłopak z gitarą |YAOI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz