19

13.7K 870 578
                                    

Tony Pov.

W nocy obudziło mnie ciche szlochanie. Jeszcze zanim otworzyłem oczy domyśliłem się od kogo pochodziło. Tristan bezskutecznie starał się zdusić płacz. Cierpiał.
- Przepraszam.- szepnąłem i zasłoniłem twarz dłońmi. Kogo by nie winić i tak część winy spada na mnie. W końcu od początku oczywistym było, że nasz związek się wyda, a gdy to się stanie nie będzie odwrotu. Tylko ja byłem na tyle głupi, aby zignorować tą możliwość.
- Za co?- zapytał blondyn zcierając łzy.
- To przezemnie, gdybym tylko nie był taki głupi-
- Nie jesteś głupi!- przerwał mi Tristan.
- No nie wiem... To, że teraz płaczesz jest po części moją winą.-przyznałem smutno.
- Jak ktoś tu jest głupi to tylko ja... Płaczę czytając komentarze na swój temat, z którymi się jak najbardziej zgadzam... Wszystkie te obraźliwe teksty na temat mojego wyglądu są prawdą i ja doskonale o tym wiemi i to od dawna, ale jednak... usłyszeć to z ust drugiej osoby boli o wiele bardziej...- oznajmił łamiącym się głosem.
- Czytasz nie te komentarze co trzeba...- westchnąłem i zabrałem mu telefon.- To są tylko wymysły hejterów i zazdrośników. Popatrz co piszą osoby szczere.- Na te słowa pokazałem mu kilka komentarzy mówiących, że jest uroczy.
- 'Jezu jaki uroczy!', 'Pasują do siebie.', 'Szczęścia słodziaki!'.- przeczytałem na głos. Wtedy głopak mocno się do mnie przytulił i ponownie zaczął płakać. Nie było to jednak ze smutku, ale także nie z radości. Pogłaskałem go delikatnie po głowie, po czym chwyciłem swój telefon i włączyłem spokojną playlistę, która zawsze pomagała mi zasnąć.
- Spróbuj się przespać. Jest już późno, a jutro czeka nas dużo wrażeń.- szepnąłem.

Tristan Pov.

Następnego dnia przy śniadaniu atmosfera była dość napięta. Tony niemal zabijał wszystkich wzrokiem poczynając na Johnym.
- Co się gapisz?- warknął basista.
- Na gówno. Dosłownie.- odpowiedział mój chłopak.
- Serio? Chcesz się z nim zadawać? Patrz jak się odzywa i zachowuje... Weź znajdź sobie kogoś lepszego.- zwrócił się do mnie John.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie lubiałem kłócić się z ludźmi, więc tylko spóściłem wzrok. Tony resztką cierpliwości starał się powstrzymać od zamordowania swojego ex.
- Jesteś taki uroczy. Z pewnością znalazłbyś tysiące adoratorów.- oznajmił i wstał od stołu. Kierując się do wyjścia zwolnił przy mnie i delikatnie przejechał dłonią po moim podbródku unosząc go w górę.
Wtedy też brunet chwycił go za nadgarstek i mocno zacisnął dłoń.
- Nie dotykaj go.- cisnął przez zęby.
- Bo co? Zagryziesz?- wyśmiał go John. Chłopak starał się uspokoić, aby nie zrobić niczego głupiego przed występem.
- I co? Nic nie powiesz? Oaza spokoju widzę..- zaśmiał się złośliwie. Mimo braku odpowiedzi kontynuował głupie przytyki.
- Dobra, spadam. Ale Tristan, pamiętaj. Wyruchałbym cię wszędzie i o każdej porze, więc jak znudzi ci się ta zabaweczka możesz przyjść zaznać prawdziwej rozrywki. Będę delikatny.- na te słowa Tony nie wytrzymał. Poderwał się od stołu i chwycił mocno kołnierz chłopaka unosząc go lekko do góry. Reszta nie interweniowała w ich starcie. Wiedzieli, że to nieunikniome.
- Do mnie możesz gadać jak do piepszonej dziwki, ale do niego mów z szacunkiem!- warknął.
- Oho ho.. Rozgniewałem cię?- zapytał zmieniając ton. Kpił sobie z Tony'ego jeszcze bardziej.
- Myślisz, że nie wiem kto sprzedał zdjęcia mediom!?- krzyknął brunet.
- Więc? Kto? Mów skoro wiesz.- spowarzniał.
- Żartujesz sobie?! To oczywiste, że to ty!
- Może tak, może nie.. I tak nic nie możesz mi zrobić.- spojrzał na Tony'ego z wyższością. Ten zaś go puścił i odwrócił wzrok od jego twarzy tak, jakby widział najobrzydliwszą rzecz na świcie.
- Tak myślałem.- zaśmiał się basista i odszedł zostawiając za sobą tylko głuchą ciszę.
Wszyscy patrzyli na Tony'ego który zaciskał pięści z frustracji.
- Też już pójdę.- oznajmił cichę po czym spuścił głowę i wyszedł.

Przez resztę trasy Tony i John nie odezwali się do siebie ani słowem.
Basista jednak nie zaprzestał swoich działań w stosunku do mnie.
Często , gdy nikt nie patrzył dotykał mnie nieproszony. Klepał w tyłek czy też zciskał za pośladek. Zdarzyło się, aby całował moje dłonie czy też policzek. Nigdy usta. One były zarezerwowane tylko i wyłącznie dla Tony'ego. Broniłem ich zaciekle.

Czułem się brudny. Gdy dotykał mnie mój chłopak nie mogłem odeprzeć od siebie myśli, że wcześniej to ciało było macane przez John'a.

Nie odezwałem się jednak ani słowem. Wiedziałem, że gdyby Tony dowiedział się o tym wszystkim pobiłby Johna a to sprawiłoby nie małe problemy.

Tony Pov.

Nie dawałem rady. Miałem po prostu dość.
Nim się obejrzałem muzyka przestała stanowić dla mnie rozrywkę, a kancertowanie nie było już tak zabawnie. Nie czerpałem już żadnej radości ze swojej pasji.

Przepełniała tylko i wyłącznie nienawiść w stronę John'a.
Tristan zaciekle starał się ukryć fakt, że jest molestowany przez to scierwo jednak ja wiedziałem.

- Odchodzę z zespołu.- oznajmiłem przed koncertem zamykającym część trasy. W połowie września mieliśmy wrócić na scenę.
- Nie ma mowy!- warknął Steve.
- Mój prawnik zajmie się formalnościami. Po tej trasie już mnie nie będzie.- powiedziałem.
- I co? Jak będziesz rozpieszczać swojego Tristanka bez kasy?- zapytał menadżer.
- Zostanę solistą. Nie chcę być w grupie z takim scierwem jak John. Odchodzę i tyle.- utrzymywałem przy swoim.
- A co z resztą zespołu!? Zostawisz ich!? Jak oni mają niby zarabiać!?
- Betty mnie zastąpi. Przecież też umie grać na gitarze.- powiedziałem spokojnie. Nie miałem ochoty aby się zanadto unosić. Było mi przykro opuszczając The Bloody Roses. Przeżyliśmy razem niezapomniane chwile. Razem wespięliśmy się na szczyt. Wszystko jednak ma swój koniec.
- Betty!? Błagam cię... - westchnął zrezygnowany Steven.- Mamy zacząć grać POP czy co do chuja!?
- Róbcie co chcecie. - oznajmiłem obojętnie.
- Pożałujesz! Mówię ci! - krzyknął.
- Może..- zaśmiałem się smutno.- Jakoś mnie to już nie kręci. Ułożę sobie życie inaczej. Tak żebym nie musiał się martwić, że mój chłopak zostanie zgwałcony!
- A mówiłeś mu w ogóle o tym co chcesz zrobić!?- zapytał.
- N-nie.- odpowiedziałem niepewnie.
- To najpierw mu to przekaż, a potem przyjdź i zdradź swoją ostateczną decyzję..- mruknął, po czym machnął ręką, abym wyszedł.
Tak też zrobiłem.

Tristan Pov.

Siedziałem na łóżku i czytałem książkę kiedy do pokoju wrócił Tony. Nie wyglądał najlepiej.
- Co się stało?- zapytałem zmartwiony.
- Nic, tylko...- westchnął.
Spojrzałem na niegoboczekująco.
- Chcę... odejść z The Bloody Roses.- oznajmił zawieszając głowę.
- Co!? Czemu!?- pytałem. Na początku naszej znajomości zaznaczał jak bardzo kocha swój zespół.
- Nie mam już siły, Tristan... Nie chcę żebyśmy mieli kontakt z John'em...- oznajmił.
- Nic mi przecież nie zrobi...- powiedziałem uśmiechając się słabo.
- Ja wiem co on ci robi.- oświadczył Tony, a ja zamarłem.
- Jakoś to znoszę... Nie możesz rezygnować z takiej kariery dla mnie...
- Nie chcę żyć w strachu, że on cię zgwałci!- niemał wypłakał.
Było mu ciężko. Widziałem to. Na swoich barkach dźwigał bardzo wiele, a do tego dołączyłem jeszcze ja i moje bezpieczeństwo, które on przedkładał ponad wszystko inne.
Każdy byłby zmęczony tym wszystkim.
Do moich oczu napłynęłu łzy. Czułem się okropnie. Moje serce pękało na kawałeczki.
- Tony... To wszystko..- zacząłem łąmiącym się głosem.- To wszystko jest cudowne, ale... ja nie chcę być ciężarem... Obaj mamy swoje odmienne życia i.. chyba nie uda nam się ich połączyć. Zdaje się, że musimy zerwać...

_____________________________________________
Polsat :)
Trochę się naczekaliśnie przyznaję, ae wreszcie jest rozdział! Najprawdopodomniej jest on ostatni na tych wakacjach 😭😭😭
W roku szkolnym raczej nie powinnam mnieć problemów z wstawianiem, ale jednak... Ja nie chcę do szkoły😭

Chłopak z gitarą |YAOI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz