25

11.3K 838 526
                                    

Tony Pov.

Moje życie stało się bajką. Dosłownie. Byłem jakby postacią historii, której scenariusz pisał Steve.
Zdołał wykorzystać nawet moją orientację. Znalazł drobnego modela, który miał być moim chłopakiem.
Był naprawdę ładny. Szczupły blondasek o błękitnych oczach i wiecznym uśmiechu wymalowanym na twarzy. Szkoda, że sztucznym. Ubierał się dość skąpo i wulgarnie. Jakby chciał przykuć uwagę wszystkich. Ciągle się na mnie wieszał i całował.
Ludzie zaczęli pisać o nas fanficki. Od czytania ich robiło mi się wręcz niedobrze. Nie miałem nic do Justina (bo tak miał na imię), czasami fajnie się z nim gadało jednak... to nie to. Był zupełnym przeciwieństwem Tristana, którego i tak powinienem wymazać ze swojego życia. Szkoda, że nie działało.

- Masz chwile?- zapytał Steve jakby to go obchodziło.
- No, co?- mruknąłem na co mężczyzna usiadł obok mnir na kanapie.
- Widziałeś to?- zapytał pokazując na telefonie filmik. Przedstawiał chłopaka grającego na fortepianie.
- No, teraz jest popularny.- odpowiedziałem. Każdy widział już to nagranie. Brunet był prawdziwie utalentowany. Poruszył swoimi występami cały śwait. Tylko... wiedziałem, że już wcześniej słyszałem taką grę.
- I w tym problem. Przebił was.- westchnął menager.
- Ja jakoś nie mam z tym problemu.- burknąłem.
- Szykuje mu się świetna kariera, a jak zabierze wam publiczność to będziesz miał z tym problem!
- Nie sądzę, ale o co ci chodzi?- zapytałem w końcu.
- Musimy znaleźć z nim jakieś powiązania, a ja mam już plan.

Triatan Pov.

'Niezwykła widownia'... to ciekawe.
- Co? Kogo masz na myśli?- zapytałem rozpoznając minę na jego twarzy. Ewidentnie mówiła 'będzie się działo'.
- Zagrasz na koncercie The Bloody Roses jako wstęp!- oznajmił podekscytowany, a ja zamarłem.
- C-co? Przed Tonym?- wydukałem zaskoczony.
- Między innymi.- zaśmiał się.- Będą tam tysiące ludzi!
- I Tony...- jęknąłem.
- O co ci z nim chodzi?- zapytał Jorge, na co ja westchnąłem cierpiętniczo.
- Pamiętasz tą aferę z nim jakoś tak z przed roku?
- No coś słyszałem, ale nie zagłębiałem się w temat. A co?- spojrzał na mnie, unosząc brew.
- To o mnie chodziło...- mruknąłem.
- Byłeś jego chłopakiem!?- prawie zadławił się powietrzem.
- Cicho!- zkarciłem go.- Tak...
Jorge na chwilę zamilkł jakby się nad czymś zastanawiając.
- Odwołać to?- zapytał po chwili. Mimo, że byłoby to dla niego trudne chciał to zrobić, aby oszczędzić mi wstydu. Naprawdę miłe.
- Nie. Dam radę. Po prostu nie będę zdejmować maski i postaram się go unikać.- oznajmiłem, a szatynowi wyraźnie ulżyło.
- Cieszę się i trzymam za ciebie kciuki.- uśmiechnął się, po czym mocno go przytuliłem.
- Dziękuję.- mruknąłem.
- A kiedy to w zasadzie jest?- dopytałem.
- Po jutrze wieczorem w Nowym Jorku.- powiedział Jorge.
- Co? Tak szybko!?- zapytałem zdziwiony.
- Cud, że w ogóle się zgodzili. Jeszcze nikt nigdy niczego takiego nie robił brzed koncertem The Bloody Roses. Musiałeś przypaść im do gustu.- oznajmił.
- Miejmy nadzieję.- zaśmiałem się.
- Wylatujesz w nocy ich prywatnym samolotem, więc jakoś musisz się pospieszyć. Pamiętaj o masce, bo oni też lecą wtedy co ty.- powiedział, a mnie oblał zimny pot.
- Dasz radę a teraz idź na dół, masz występ.- oznajmił i wskazał na schody prowadzące z mieszkania Jorge do klubu, którego właścicielem był właśnie szatyn.
- A no tak. Spadam- powiedziałem i odszedłem.

Klub nie był ubogi, aczkolwiek nie wyglądał bogato. Jorge starał się odtworzyć w nim klimat typowego baru z serialu dla nastolatków. Dużo neonów z lat 80 i innych dupereli. Owe miejsce miało swój urok. Jedna ze ścian poobklejana była kapslami po napojach. Przy niej stał szereg granatowych stolików pogrążonych w półmroku. W tym momencie siedziało tam sporo ludzi wesoło ze sobą gawędząc i popijając zamówiony wcześniej alkohol.
Tuż przy wejściu znajdował się drewniany, potężny bar z wieloma kolorowymi butelkami, stał za nim elegancko ubrany, przystojny barman uśmiechający się wesoło w stronę klientów, Noah. Wręcz czarował spojrzeniem. Za grubsze pieniądze był w stanie zrobić coś więcej niż drinka.

W głębi sali znajdował się parkiet i scena. Na niej znajdowały się 4 rury do tańczenia i fortepian.
Podszedłem bliżej instrumemtu i podniosłem lśniącą kalpkę, która lekko zatrzeszczała zagłuszona przez dudniące głośniki.
Rozciągnąłem palce a wtedy wszystko ucichło.
Nacisnąłem pierwszy klawisz wydobywając z niego czyste brzmienie. Dalej poleciało już szybko. Zatrudniona, skąpo ubrana wokalista usiadła na fortepiania i śpiewała wszystkie piosenki, które grałem.
Ludzie bawili się tym. Tańczyli, skakali, śmiali się lub po prostu słuchali w zamyśleniu.
Każdy przeżywał muzykę na swój sposób. To było piękne.

W nocy tak jak obiecałem zjawiłem się na lotnisku.
Szkoda, że spóźniony. Były starsze korki w mieście, więc gdy dotarłem na miejsce było już po czasie. Oprócz tego musiałem biec kawałek, ponieważ taksówkarz pomylił adresy. Wyglądałem jak siedem nieszczęść. Moje włosy były rozczapirzone na wszystkie strony, a ponieważ była 2 w nocy, a ja bylem totalnie padnięty, pod moimi oczami widniały wyraźne cienie. Szczęśliwie, że miałem maskę.
Ubrany bylem w czarną koszulkę z dziurami przy kołnierzyku. Lekko obcisłe, czarne spodnie z dziurami na kolanach. Do tego lekki płasz sięgający mi do połowy łydki i buty creepery na podwójnej podeszwie.
Bo w końcu miałem swoją postacią ucieleśniać mrok.. racja?
- Co tak późno? Myślałem, że nie przyjdziesz...- przytulił mnie Jorge.
- A jednak jestem. No widzisz.- zaśmiałem się.
- Widzę, widzę. Chodźmy już może, bo wszyscy czekają w samolocie.- oznajmił, na co ja skinąłem głową.

Po przejściu waszystkich bramek i oddaniu bagażu udałem się na pokład.
- Dzień dobry.- przywitałem się grzecznie lekko zmieniając głos.
- Hej!- krzyknęli wszyscy.
- Co tak sztywno? - zaśmiał się Zack na co odpowiedziałem mu miłym uśmiechem. Miło było widzieć znajome twarze.
Gdy zobaczyłem Tony'ego serce zabiło mi mocniej.
Szkoda tylko, że siedział z jakimś przystojniaczkem przyczepionym do jego umięśnionego ramienia.
'To mogłem być ja' przeszło mi przez myśl.
- Jezuu, co tak późno?- zapytał blondyn z niesmakiem.
- Przpraszam, korki.- mruknąłem nieśmiało. Tony cały czas świdrował mnie wzrokiem.
- To było myśleć.- mruknął. Chyba nie był zbyt sympatyczny.
- Dobra cicho tam. Jestem Betty!- przywitała się wesoło dziewczyna.
- Miło mi.- uśmiechnąłem się serdecznie.
- Ja jestem Zack, a to John.- wskazał na basistę, który przyglądał mi się intensywnie, a po moich plecach przeszedł dreszcz.
- Tony jestem. - powiedział mój były z uśmiechem, a ja uścisnąłem jego dłoń. Była tak samo ciepła i silna jak ją zapamiętałem.
- Justin.- mruknął blondyn.
- A jak mamy mówić do ciebie?- zapytała Betty.
- Yyym... N-nie wiem.- wydukałem zmieszany. - Ludzie wołają róznie..
- Ciekawy jesteś.- oznajmił Tony na co moje policzki oblał lekki rumieniec.
- A nie możesz zdjąć tej maski?- zapytał Zack.- Przecież nikomu nie powiemy.
- Wolałbym nie...- westchnąłem.
- A szkoda. Chciałbym zabaczyć tą buzię.- powiedział John dobrze znanym mi tonem.
- Nie nauczyłeś się!?- warknął Tony.- Przepraszam za niego. Jest strasznym dupkiem.
Nic nie odpowiedziałem tylko uśmiechnąłem się delikatnie, jakby przepraszająco.

Tony Pov.

Gdy tajemniczy pianista wszedł na pokład po samolocie rozniósł się przyjemny zapach, delikatnych perfum. Czułem je już wcześniej. Byłem pewien.
Chłopak był mroczny ale i uroczy. Blada cera i czarne ubrania. Pośród tego odznaczał się lekko zaczerwieniony od zimna nos i jasno zielone oczy widoczne spod maski. Miał lekką zadyszkę co wskazywało na to że wcześniej musiał biec aby zaoszczędzić czasu.
Moją uwagę przykuły czarne rękawiczki na jego dłoniach. Był materiału stabilizacyjnego. W końcu był pianistą. Musiał uważać.
John ewidentnie poczuł pociąg do małego bruneta. Nie chciałem jednak pozwolić aby ten mu coś zrobił. Już nigdy więcej, nikomu.

_____________________________________________
Oto i jestem ja! No i rozdział też xD
Mam nadzieję że się wam spodobał.

I jeszcze jedna ważna, kluczowa kwestia...
Jaki pseudonim dalibyście Tristankowi?
Najlepszy pojawi się w opowiadaniu
Proszę o pomoc z tym jako że sama jestem okropna w te klocki xD
Pozdrowienia od korektorki💓

Chłopak z gitarą |YAOI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz