Rozdział 29. Ziemia do Ptysia!

1.8K 177 39
                                    




Amelia. 


Patryk odłożył telefon na stoliczek i ukrył twarz w dłoniach. Wyglądał na zdruzgotanego. Mimo piekielnej ciekawości czekałam aż sam z siebie wydusi kto stoi za zamordowaniem Szymona. Na sztywnych nogach podeszłam nieco bliżej. 

- Paulin trochę ,, powęszył '' - Zaczął nagle Patryk - Mamy w Osadzie szpiega. Co ja gadam... Nawet kilku. Szymona zabił ktoś z nas. 

- Co ty mówisz - Kuba aż wstał - Dla kogo oni pracują? 

- Tego muszę się dowiedzieć, Paulin ma pewne podejrzenia. Jest grupka wilków, która nosi dziwne naszyjniki. Często widuje się ich razem, jakby specjalnie spotykali się poza miastem. 

- Dlaczego myślicie, że to oni? Może te naszyjniki oznaczają coś innego... - Spytałam.

- Kiedyś już interesowałem się tą sprawą. Każdy z tych wilków pochodzi z innego stada, w sumie nie mają zbytnio po co się razem spotykać ale nie robili nic dziwnego więc zostawiłem to. Teraz żałuje. 

- Skoro niby wiadomo, że to oni to czemu jesteś taki podłamany? Wystarczy ich złapać, przesłuchać i ewentualnie wygnać. Kilka godzin roboty.  - Kuba wzruszył ramionami.

- Iza również ma ten naszyjnik - Patryk prawie szeptał. 

Spojrzałam na Olę. Ona również się przeraziła. Byłam tylko ciekawa czy Emil... Nie, Emil przecież nie mógł o niczym wiedzieć. Na dodatek Iza była w ciąży, gdyby Patryk ją teraz wygnał... Musiałam usiąść, to było przerażające. 

- Mamo, mamo! - Podbiegła do mnie Madzia i wskoczyła mi na kolana - Damian jest głupi! 

- Ty jesteś głupia! 

- Nie wolno się tak nazywać - Skarciłam dzieciaki. 

Kątem oka zerknęłam na męża. Wpatrywał się w córkę z bladym uśmiechem przyklejonym do ust. Nie chciał pokazywać przy dzieciach jak bardzo jest wytrącony z równowagi. Odruchowo pogłaskałam go po policzku a nasze oczy na chwilę się spotkały. 

- Muszę jechać do pałacu, wrócisz z dziećmi do domu? 

- Tak, jasne. Rozumiem - Zapewniłam, wiedział przecież że nie lubiłam gdy siedział do późna w biurze. To była inna sytuacja. 

- Postaram się wrócić jak najszybciej - Obiecał i ucałował mnie w czoło a Magdę poczochrał po włosach. 






Posiedziałam u Oli i Kuby jeszcze z godzinkę i zapakowałam się z dzieciakami do auta. Zdążyło się ściemnić więc pociechy od razu zasnęły. Nie śpiesząc się wyjechałam na drogę, nie przepadałam za jazdą po lesie o tej porze. Bałam się, że potrącę jakieś zwierzątko. Pewniej czułam się dopiero na asfaltówce, która ciągnęła się niecały kilometr od domu przyjaciół. Uchyliłam okno, by móc wdychać to rześkie wieczorne powietrze. Na sekundę odwróciłam wzrok od drogi, by sprawdzić czy mój telefon leży na siedzeniu obok, gdy poczułam mocne uderzenie. Gdyby nie pasy wyleciałabym przez szybę. Ktoś zatrzymał nasz samochód, koła wciąż się poruszały. Zerknęłam na dzieci, obudziły się i w panice wyglądali przez okna. Spróbowałam wcisnąć bieg wsteczny jednak dziwna ciemna postać w kapturze wbiła palce w maskę. Nie miałam się jak uwolnić. Cholera. Złapałam za telefon i wykręciłam numer do Patryka, w tym samym momencie usłyszałam dźwięk zbitej szyby i krzyk Magdy. Serce zamarło mi w piersi, gdy się odwróciłam Michaś siedział sam. Po chwili zorientowałam się, że i napastnik z przodu gdzieś się ulotnił. Z amoku przerażenia wybudził mnie zdenerwowany głos męża, zdążył odebrać .

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz