Rozdział 3. Nowy członek rodziny.

2.7K 170 29
                                    





Patryk. 

Minął tydzień a ja wciąż z samego rana schylałem się po miskę, by upewnić się czy Pimpek ma w niej wodę. To bolesne. Brakowało mi go,  w końcu był członkiem rodziny. Nie mogłem też biernie patrzeć na cierpienie mojej kochanej. W dzień się uśmiechała, nie chciała żeby dzieciom było smutno. Powiedzieliśmy im, że Pimpuś biega teraz za tęczowym mostem. Michaś i tak się rozpłakał. Żądał powrotu ukochanego psiaka. Noce były gorsze. Amelka płakała przed zaśnięciem, nie wspominając o tym że mało co jadła. Minęło tylko kilka dni a wydawało mi się jakby troszkę schudła. To niedobrze. Musiałem coś z tym zrobić. Pobiegłem do auta nim się rozmyślę. Podjąłem decyzję. W naszym domu potrzeba nowego futrzaka do kochania. Tylko gdzie pojechać? Mogłem kupić jakiegokolwiek szczeniaka, miałem teraz masę forsy. A może? Ruszyłem w kierunku miasta. Powinienem najpierw odwiedzić schronisko. Coś mnie do niego pchało. Sprawdziłem szybko dokładny adres i już po godzinie stałem pod sporym budynkiem. Gdy tylko wysiadłem z auta w moje nozdrza uderzył zapach odchodów. Cholera, zero oddychania przez nos przez cały pobyt. Wszedłem do środka nieśmiałym krokiem, powitała mnie wysoka brunetka z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy.

- Witam pana, szuka pan jakiegoś zwierzątka? Chętnie oprowadzę, pokaże - szczebiotała uroczo. 

Och, kochana... Możesz próbować i do końca świata. Nie dla psa kiełbasa. 

- Chciałbym obejrzeć szczenięta. 

- Oczyścicie, proszę tędy! 

Zaprowadziła mnie do pomieszczenia obok. W kilku klatkach kotłowały się małe urocze kuleczki. O zgrozo... Nie spodziewałem się, że aż tyle ich będzie. Porozglądałem się chwilę. Cholera, najchętniej zabrałbym wszystkie. Moją uwagę przykuł mały czarny psiaczek. Był strasznie puchaty. 

- O, widzę że patrzy pan na Taraza! Trafił do nas tydzień temu. Biedaczek, właściciel wrzucił go do rzeki w worku. To cud, że przeżył. Na dodatek jest w doskonałym stanie, ktoś bardzo szybko do wyratował. 

- Powtórzy mi pani jego imię? 

- Taraz. 

- Biorę go. 



Kiedy podjechałem pod dom naszły mnie wątpliwości. A co jeśli Amelka nie chce jeszcze mieć nowego psa? Spojrzałem na szczeniaka śpiącego w koszyczku na siedzeniu obok. Był prześliczny, no i miał predyspozycję do wyrośnięcia na dużego psa w typie owczarka. Westchnąłem i wysiadłem z auta. Co ma się dziać, niech się dzieje. Złapałem za koszyk i wszedłem do domu. Amelka oglądała z dziećmi jakąś bajkę. 

- Aniele? 

Amelia wstała z kanapy i spojrzała podejrzliwie na koszyk. Nic nie mówiąc wszedłem szybko do sypialni. Jeśli miałem dostać ochrzan wolałem by dzieciaki tego nie słuchały. 

- Patryk? Co ty tam masz? 

- Wybacz, że nie zapytałem cię o zdanie aniele. Ja... Sama zobacz. 

Położyłem koszyczek na łóżku i odsunąłem się kawałek. Serce waliło mi jak oszalałe. Przez to, że tak wyskoczyłem rano z domu zapomniałem wziąć leków. Niech to szlag... Muszę się uspokoić. Amelka podeszła do łóżka, w tym samym momencie szczeniak wyskoczył na kołdrę. 

- A co to? 

- Wziąłem go ze schroniska. Wiem, że nie zastąpi nam Pimpka ale... - Zacząłem się kajać. 

- Jest cudowny...

Moja żona usiadła i złapała pieska na ręce. Była zachwycona. O rany, jaka ulga. 

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz