Rozdział 24. Ach! Ślub!

1.8K 158 27
                                    


Amelia

Jedno musiałam przyznać, Korneliusz i Fabian doskonale się spisali. Jeśli chodzi o ślub oczywiście. Patryk wciąż nie mógł dojść do siebie po wieczorze kawalerskim. Ponoć całą noc siedzieli o suchej gębie przy grach od kalamburów zaczynając a kończąc na chińczyku. Jeśli jednak chodzi o ceremonię nikt nie mógł narzekać. Natalia wyglądała jak milion dolców, jej druhna Aleksa również. Suknia młodej była po prostu niesamowita. Góra skromna, bez ramiączek doskonale leżąca na biuście. Dół sukni przypominał anielskie skrzydła, delikatny materiał niczym z puchu tańczył przy każdym najmniejszym ruchu. 

Aleksa wybrała krwistoczerwoną suknię do ziemi, wyglądała seksownie, wręcz groźnie i chyba była z tego powodu zadowolona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aleksa wybrała krwistoczerwoną suknię do ziemi, wyglądała seksownie, wręcz groźnie i chyba była z tego powodu zadowolona. Ja za to odziałam się w krótką lawendową kieckę z rozkloszowanym dołem, Patryk omal nie dostał zawału podczas jej kupna. Sam się zaoferował, że chce zadbać o swoją żonę i kupi mi kreację na wesele jednak po zobaczeniu ceny aż złapał się za serce. Przyznam szczerze, iż sama chciałam zrezygnować. Kosztowała ponad czterysta złotych, mój mąż jednak się uparł. Powiedział, wyglądasz w niej tak ślicznie, że przeboleję ten kosmiczny wydatek by cię w niej zobaczyć. Nie oponowałam, to jasne. 

Co lepsze ślub nie odbył się w kościele a na świeżym powietrzu. Pogoda na szczęście dopisywała, więc zasiedliśmy wszyscy na krzesłach w ogrodzie domu weselnego. Jacek wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać, na świadka wybrał Emila i co chwila zerkał na przyjaciela. Chyba chciał się upewnić czy Emil na pewno nie zapomniał obrączek. To byłoby do niego podobne. Zerknęłam na Izę, siedziała niedaleko i miała niepewną minę. Jakby coś ją gryzło. Trąciłam męża w ramię i również spojrzał na dziewczynę. Gdy ponownie jego wzrok spoczął na mojej twarzy posłałam mu pytające spojrzenie ale wzruszył tylko ramionami. Nagle doszły do nas słowa księdza.

- Może pan pocałować pannę młodą. 

Goście wstali i zaczęli klaskać a para młoda pocałowała się namiętnie. Łezka zakręciła mi się w oku. Podeszła do mnie Lidka by szepnąć mi coś na temat Pauliny, wtedy obok nas pojawił się nagle Pavel. Wbił się w czerwony garniak obsypany brokatem. Wow. 

- Na waszym miejscu założyłbym rękawiczka - Szepnął 

- Hę? O co ci chodzi? 

- Śliska rączka, śliska - Pokręcił tylko głową i odszedł. 


Wesele mijało w wesołej atmosferze. Bawiłam się znakomicie, mój mężczyzna się przełamał i zatańczył ze mną kilka razy.  

- Żono moja, serce moje - Śpiewał mi do ucha wraz z wokalistą. 

Z uśmiechem wtuliłam się w jego tors. Wypity alkohol przyjemnie szumiał mi w głowie, czułam się taka leciutka, jakbym płynęła wraz z muzyką. Gdy piosenka się skończyła poszłam poszukać Lidki, miałyśmy razem wnieść tort, bo gdzieś przepadł wózek. Musiałyśmy się śpieszyć, dochodziła północ. Kiedy ujrzałam ciasto aż się zlękłam. Było ogromne...

- Damy radę? 

- Jasne Am, mamy parę w rękach - Lidka naprężyła ,, muskuły''. 

Nie byłam tego taka pewna ale nie zdążyłabym poprosić kogoś jeszcze do pomocy. Musiałyśmy działać. Obie złapałyśmy za tacę, cholera to ważyło chyba z tonę. Sapiąc jak lokomotywy zaczęłyśmy dreptać w kierunku sali. Wszyscy już na nas czekali. Kątem oka dostrzegłam pot spływający po czole przyjaciółki. Zacisnęłam zęby i dumnie parłam naprzód. Rozległy się oklaski, byłyśmy już naprawdę blisko stołu gdy...

Tacka z tortem wyślizgnęła nam się z rąk! Zdążyłam tylko zakląć jak szewc nim ciasto rozmaśliło się na podłodze. Zapadła głucha cisza. Przycisnęłam dłoń do twarzy i spojrzałam na Natalię. Wpatrywała się w resztki tortu z otwartą buzią. Z pomiędzy gości wyłonił się nagle Pavel. 

- Tak śliska rączka - Pokiwał głową i poklepał mnie po plecach. 

Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Lidka upadła na kolana próbując pozbierać ciasto. Na ratunek przybył Korneliusz. Stanął przodem do gości i zaśmiał się nerwowo. 

- Och, to tylko wypadek przy pracy. Zaraz się z tym uporamy w między czasie znajdziemy dla państwa inną rozrywkę. Ptysiu? Zdejmij spodnie i...

- Spierdalaj! - Dobiegł nas głos Patryka gdzieś z drugiego końca sali. 

- No dobrze, w takim razie może eee... - Kornel rozejrzał się - Może...

- Natalko tak cię przepraszam - Podbiegłam do młodej i złapałam ją za rękę. 

- Nic się nie stało - Posłała mi blady uśmiech.  

Jacek podszedł do Lidki, podniósł kawałeczek ciasta z samej góry dawnego tortu i wrócił do nas. Zjadł kawałek a resztę podał Natalii. Goście roześmiali się a atmosfera zaczęła się poprawiać. Korzystając z okazji wymknęłam się na dwór. Było mi tak strasznie wstyd... Kiedy usiadłam na ławce ujrzałam Emila. Siedział skulony na ziemi i kołysał się powoli. Nad nim stała Iza, nie wygadała na zadowoloną. 

- Powiedziałam mu, że jestem w ciąży - Burknęła nawet na mnie nie patrząc. 

- O Jezu, o Jezu - Jęknął chłopak płaczliwie. 

Westchnęłam i spojrzałam w przeciwną stronę. Po chwili przysiadła się do mnie Lidka. Wciąż była blada jak ściana. 

 - On wiedział - Szepnęła z trwogą. 

- Tak...

- Przerażające.

Siedziałyśmy przez dobrą chwilę w zupełnej ciszy przerywanej jedynie jękami Emila. 




Patryk. 

Ten cały Pavel przestał mi się podobać. Nie żeby mi się podobał kiedykolwiek w ten sposób... To znaczy... Psia mać... Może inaczej, zaczął mi śmierdzieć. Słyszałem co powiedział do dziewczyn. Przewidział to wszystko.  Nie był zwykłym wampirkiem, musiałem zacząć go obserwować. Kiedy cała wrzawa po wypadku z tortem ucichła, złapałem Korneliusza za ramię i zaprowadziłem go do łazienki. 

- Ptysiu? - Zdziwił się przyjaciel - Jeśli nagle ci się spodobałem, to wybacz ale ja mam chłopaka sam wiesz...

- Bądźże cicho - Warknąłem - Skąd wziąłeś tego Pavla? Dobrze go znasz? 

- Och tak, poznałem go jeszcze za czasów ZSRR. 

-Dobrze, a czy nie zachowywał się kiedyś przy tobie jakoś... Dziwnie? 

- Dziwnie? Jest normalny tak jak ja - Wzruszył ramionami. 

Nie zamierzałem nawet tego komentować. Więc Korneliusz nic nie wiedział. Cholera. Zapowiadało się bardzo długie wesele...

Wróciłem na salę, jednak nigdzie nie widziałem naszego nowego ,, przyjaciela''. Chciałem iść do kuchni, gdy pobiegł do mnie Igor. 

- Widziałeś Emila? - Zaśmiał się - Właśnie się dowiedział, że będzie tatusiem! 

- A mówiłem, że tacy jak on nie powinni się rozmnażać - Westchnąłem. 

Napiszcie mi czy zaczynacie lubić  Pavla, bo to postać wymyślona przez mojego lubego i się o to martwi  ^^
LP ~

PS
I tak nie dorówna Korneliuszowi!

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz