Rozdział 30. Co dalej?

1.6K 151 18
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Amelia


Przysięgam na wszystko co żyje na naszej planecie, gdyby Patryk mnie nie trzymał rozszarpałbym gnoja gołymi dłońmi. Nikt nie miał prawa skrzywdzić mojego dziecka! 

- Mów albo ją puszczę - Zagroził Patryk, jednocześnie mocniej przyciągając mnie do siebie zupełnie wbrew swoim słowom. 

Miałam ochotę warknąć również na niego. Wilczek skrzywił się,  podczołgał się pod ścianę i starł dłonią krew która pociekła mu z nosa. Nie wyglądał na zachwyconego z powodu, że zaraz zdradzi swoich ziomków. 

- Szef będzie miał po prostu jedno ultimatum aby oddać Magdę - Zaczął cicho. 

- Nie obchodzi mnie żadne ultimatum, chcę wiedzieć gdzie jest moja córka - Patryk był wciekły. 

Chłoptaś skulił się i jęknął. Sam wzrok mojego męża potrafił wbijać w ziemię, co dopiero głos. 

- Dobrze, ja... - Urwał nagle i uśmiechnął się. 

Patryk zaklął i odepchnął mnie od siebie, w tym samym momencie drzwi biura wyleciały z hukiem z futryny a do środka wleciało dwóch zamaskowanych typów. Jeden z nich strzelił do Patryka, ten przyjął na siebie strzał i rzucił się na napastnika. Tego się zbir nie spodziewał. Dostał potężnego strzała prosto w pysk i wleciał w ścianę. Drugi z napastników zaklął i wyjął z kieszeni małą kuleczkę i upuścił ją na ziemię. W biurze zrobiło się siwo od duszącego dymu, z każdym oddechem czułam się coraz gorzej. Cokolwiek było w tym czymś, powoli zabijało od środka. Zaczęłam kaszleć,  po chwili nie mogłam złapać tchu. Nagle usłyszałam huk, Patryk uderzył pięścią w ścianę, która rozpadła się tworząc sporą dziurę. Nic nie widział, więc nawet nie celował w okno. Nim zdążyłam się zorientować byliśmy już na zewnątrz. Łapczywie wciągnęłam świeże powietrze w płuca. Patryk z furią wpatrywał się w bramy pałacu. 

- Uciekli zaraz po tym jak wyrzucili to gówno - Burknął -  Mogłem ich gonić ale sama byś nie wyszła, to jakiś granat dymny napchany gazem łzawiącym. 

- Mogłeś nie przejmować się mną...

- Udusiłabyś się - Warknął zerkając na mnie kątem oka. 

- Nie jestem ważniejsza od naszych dzieci...

- Słyszałaś co powiedział, chcą czegoś ode mnie. Magda jest bezpieczna, póki co. 

- Chcesz czekać aż się odezwą? A jeśli ją głodzą albo trzymają jakiejś ciemnej piwnicy...

- Nie rób ze mnie kretyna! Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Gdyby to ode mnie zależało, dałbym się mu zabić tu na miejscu tylko po to by Madzia nie musiała się bać! 

Przeczesał ręką włosy i zagryzł wargi, w ogóle nie przejmował się krwawiącą z piersi raną. Zamknął na chwilę oczy, gdy ponownie je otworzył było w nich więcej pewności. Wyciągnął telefon. 

- Paulin, mam dla ciebie nową pracę. Jesteś od dzisiaj dowódcą straży. Tak, mam już pierwsze zadanie dla ciebie. Zwołaj wszystkie Alfy pod pałac moja córka została porwana i nikt w tej pierdolonej osadzie nie spocznie póki jej nie znajdziemy. Za dziesięć minut widzę tu was wszystkich! 

Stałam obok w ciszy, nie chciałam go bardziej denerwować. Wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. 

- Amelko, weź Michała i jedź do domu. Emil zaraz do was dołączy, nawet pałac nie jest bezpieczny. 

- Też chce szukać...

- Wybacz, ale będziesz tylko zawadzać - Mruknął i odszedł. 

Zacisnęłam dłonie w pięści, ale wbiegłam do środka. Babcia Patryka o nic nie pytała, życzyła nam tylko bezpiecznego powrotu do domu. 






Kiedy podjechaliśmy pod dom, Emil stał już oparty o drzwi wejściowe. Gdy wysiadłam podszedł do nas szybko i objął mnie. Dopiero wtedy się rozpłakałam. 

- Spokojnie Am, Patryk ją znajdzie. 

- Tak się boje - Wyszeptałam. 

- Wiem, dlatego zapewniłem nam towarzystwo - Otworzył drzwi, swoją drogą skąd miał klucz? 

W środku czekała na nas niemała gromadka. Ania, Aleksa, Natalia, Lidka i Korneliusz. Uśmiechnęłam się blado, wysłałam Michasia do pokoju by spróbował się przespać i usiadłam na kanapie pomiędzy przyjaciółmi. 

- Fabian i Pavel zostali w domu - Odezwał się Korneliusz - Pavel próbuje przywołać jakąś wizję, Fabian ma przejąć informację ale wiesz jak to będzie. Nic konkretnego. 

- Jeśli coś powie, domyślimy się - Natalia złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się promiennie. 

- Natan i Adrian tam są. Opanują sytuację - Aleksa wyszczerzyła się do mnie pokrzepiająco a Ania pokiwała głową. 

Niby niewiele, ale nawet takie zapewnienia mnie uspokoiły. Poczułam, że naprawdę to wszystko skończy się szybko i szczęśliwie. 






Patryk. 


Paulin się spisał, dobrze. Nie będę go musiał porządnie zjebać. Pod pałacem zjawiły się wszystkie Alfy. Nie było czasu schodzić do pokoju narad stanęliśmy więc okręgu pod wejściem. Kuba stanął po mojej prawej stronie, poczułem się nieco pewniej z przyjacielem u boku. 

- Jak już pewnie wiecie, Madzia została porwana przez dziwną organizację - Zacząłem grobowym głosem i rozejrzałem się. Tak jak myślałem, żaden z moich Alf nie miał naszyjnika. Chociaż oni byli mi wierni. 

- Mamy jakiś plan? - Spytał Jacek. Moje stado było w komplecie, nie licząc Emila. 

- Żadnego - Przyznałem - Nie wiem nawet gdzie zacząć poszukiwania. 

- Ja bym zaczął od Izy - Wtrącił Natan - Jako ciężarna nie jest już Alfą w swoim stadzie - wskazał na Oskara, jej zastępce który przejął władze. 

- Tak, Iza siedzi w domu. Kiedy dzwoniłem po Emila słyszałem ją - Potwierdził Paulin. 

- Ja do niej pójdę - Zarządziłem - A wy w tym czasie rozejrzyjcie się po Osadzie i okolicach. Spotykamy się tutaj za godzinę by ustalić co dalej. 

Wilki skinęły głowami i rozbiegli się w mgnieniu oka. Westchnąłem i pognałem do domu Izy i Emila, wiedziałem że nie czeka mnie tam miła rozmowa przy kawie. 


Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz