Rozdział 34. Zaginieni

1.7K 162 40
                                    


Przepraszam za dość marne i krótkie rozdziały ale od kilku dni jestem wypruta z życia, więc piszę coś tylko w tych krótkich chwilach kiedy mam napad weny.  ;')

~LittlePSych0 


Amelia 


Adrian zniknął, tak po prostu. Wyszedł pewnego wieczoru do sklepu i już nie wrócił. Aleksa oczywiście najpierw przyszła do mojego męża. Niestety Patryk też nic nie wiedział. Natan również rozkładał ręce a był przecież Alfą Adriana. Wieści szybko rozeszły się po Osadzie. Zebraliśmy się w kilka osób w biurze Patryka by obmyślać plan działania, gdy pojawiła się w nim Iza. 

- Emila nie ma...  

- Co ty mówisz... Dwa zaginięcia - Patryk zmierzwił włosy i westchnął. 

Doskonale wiedziałam, że to nie było normalne. Znowu coś nam zagrażało.  Spojrzałam na Aleksę, stała przy oknie i bawiła się czerwoną obróżką. Pierwszy raz widziałam ją tak spokojną i małomówną. 

- Co robimy? - Spytał Paulin. - Gdzie zaczynamy szukać? Nie ma żadnych śladów..

- Wiem, że jesteśmy w czarnej dupie. Naprawdę nie musisz mi tego uświadamiać - Warknął mój małżonek. - Znajdziemy ich obu, to pewne - Dodał łagodniej. 

- Może na razie wybierzemy jakieś stado by przeszukało okolice, gdy to nic nie da sami wyruszymy - Zaproponował Kuba. 

- Tylko, które? - Patryk otworzył teczkę. 

W tym momencie jak coś nie huknie! Wyważone z kopa drzwi padły na ziemię. Złapałam się za serce i odskoczyłam. 

- MOJE!!!! WEŹCIE MOJE STADO! - Wrzasnął Igor, który był sprawcą całego zamieszania. 

- Naprawisz te drzwi bachorze! - Krzyknął Patryki i podniósł się. 

- Szefie, proszę! Znajdziemy ich obu! - Nie odpuszczał Igor. 

- Niech będzie, daje wam cztery godziny na oględziny okolicy. 

- Nie zawiodę!

- To jasne, nie odważyłbyś się. A teraz jazda! 

Chłopak zasalutował i wyskoczył... Przez okno oczywiście je rozbijając. Patryk aż zbielał ze złości. 

- To na pewno dobry pomysł? To jeszcze dzieci... - Mruknął Jacek. 

- Igor jest moim uczniem, więcej zaufania. 

- Dadzą sobie radę -Stanęłam po stronie męża. 

Jacek wzruszył ramionami, złapał Natalię za rękę i razem wyszli. Na szczęście normalnie, przez drzwi. 






Wyjątkowo perspektywa Igora. 


Chyba nigdy nie byłem tak podjarany! To była prawdziwa misja a nie jakiś durny patrol! W końcu dostałem swoją szansę... Hmm... No my dostaliśmy. Przecież nie zrobiłbym nic bez mojego oddanego stada. Zanim jednak pobiegłem pozbierać chłopaków z domów poleciałem do Madi. Przecież musiałem się pochwalić jaki dziś jestem ważny! Byłem pewny, że znajdę tych w dwóch nie w cztery godziny a kilka minut! Przemek, mój beta miał najlepszy nos, wyczuwał żarcie z odległości dwóch kilometrów.  Co prawda pomogłoby, gdyby Emil i Adria wysmarowali się sosem słodko-kwaśnym czy keczupem z Mc'Donadla ale i tak powinno pójść gładko! Gdy biegłem przez las już wyobrażałem sobie jak Patryk chwali nas przy całej Osadzie! Chciałem by był dumny ze swojego ucznia! Już mu przecież obiecałem, że to ja będę kiedyś szkolił Michała i Madzię. Poza tym, fakt że Patryk byłby ze mnie dumny napawał niesamowitą radością. Nigdy nie znałem swoich rodziców, więc to w nim widziałem jedyny autorytet. Musiałem stać się takim wilkiem jak on! 

Madi siedziała w ogrodzie i czytała książkę, podskoczyłem do niej tak raptownie, że krzyknęła cicho i upuściła tomiszcze. 

- Boże jak się wystraszyłam!

- Och przepraszam kwiatuszku, ale muszę ci coś powiedzieć! Idę na ważną i niebezpieczną misję!

- N..Niebezpieczną? - Zbladła. 

- Och... Nie aż tak niebezpieczną! Tylko troszkę! Idziemy szukać Emila i Adriana bo gdzieś się zapodziali. Spokojnie, wrócę z nimi za jakąś godzinę!

- Mój bohater - Uśmiechnęła się słodko . 

- Buziak na szczęście? - Wystawiłem policzek. 

Dziewczyna zaśmiała się i cmoknęła mnie.. W usta. Wow. Zaczerwieniłem się, ale grałem niewzruszonego. 

- No dobra, laska! Nie pakuj się w kłopoty! Narka! - Krzyknąłem i wskoczyłem między drzewa. 

Roznosiła mnie energia! W kilka chwil zebrałem całe stado. Stanęliśmy razem na polanie, by zorganizować poszukiwania. 

- To gdzie zaczynamy? - spytałem. 

- Ja bym coś zjadł - Mruknął Przemek. 

Westchnąłem i pokiwałem głową. Nie ma co, betę wybrałem sobie cudownego. 

- Zacząłbym od sprawdzenia wszystkich ścieżek wychodzących z osady, a potem niech każdy z nas się przebiegnie jedną  - Zaproponował Kacper. 

- Tak, brzmi dobrze! - Zgodziła się reszta stada. 


Więc się rozdzieliliśmy. Ja poszedłem do głównego wyjścia z Osady. Nic ciekawego nie znalazłem, ale pobiegłem w stronę wyjścia z lasu. Stanąłem niedaleko domu Patryka i Amelki by rozejrzeć się po okolicy. W oczy rzuciło mi się stare auto wbite w drzewo. Och! Ktoś potrzebował pomocy?! Podskoczyłem do samochodu. W środku spali... Tak spali urżnięci w trupa Adrian i Emil....

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz