Rozdział 21. Zabiłeś własną matkę!

1.9K 172 12
                                    


Kocham go tak bardzo, że gryzą mnie jego wyrzuty sumienia 



Amelia


Po pogrzebie wraz z Patrykiem weszliśmy do Kasi i Daniela. Nie chciałam zostawiać przyjaciółki samej w takim stanie, dziećmi zajmowali się moi rodzice więc nie śpieszyło się nam. Usiedliśmy na spokojnie w dużym pokoju, Daniel biegał koło nas jak rasowa pani domu. Proponował herbatę, kawę, przynosił ciastka. Ciągle bacznie obserwował Patryka. Tak, byłam już pewna że będę musiała porozmawiać z mężem. 

- Tutaj jest tak pusto bez niej - Wyszlochała Kasia - Zbyt cicho...

- Fakt, dziwnie mi tutaj - Patryk wzruszył ramionami i upił łyk kawy. 

- Ciebie to naprawdę w ogóle nie ruszyło?! - Warknęła Kasia. - To była nasza matka!

- Twoja matka! Nigdy tak o niej nie myślałem i nie zacznę. 

- Nie możesz zapomnieć nawet teraz? 

- Myślisz, że to można tak łatwo zapomnieć?! - Patryk podniósł się wylewając kawę na stolik. 

Wzdrygnęłam się i szybko postawiłam kubek na miejsce. Kaśka również poderwała się z miejsc, zacisnęła dłonie w pięści,  jej ciemne włosy opadały w nieładzie na ramiona. Gdyby wzrok mógł zabijać, mój maż chyba w końcu poddałby się śmierci. 

- Kochałam mamę - Wysyczała przez zęby. 

- A ona ciebie, ale ja niestety nie mogę pochwalić się podobnym doświadczeniem. 

- Czy to ona cię biła?!

- Ona robiła coś jeszcze gorszego! Wiesz jaki dzień z dzieciństwa wspominam najgorzej, nie licząc oczywiście śmierci taty? Mój pierwszy solidny wpierdol! Leżałem na dywanie, o tutaj w tym pokoju - Patryk wskazał na podłogę - Kamil napierdalał mnie nogą od starego stołu. Krzyczałem do mamy, prosiłem by mi pomogła. A ona? Stała w otwartym  oknie. Do tej pory pamiętam jej długi czarny kucyk powiewający na wietrze. Nie chciałem nic więcej, tylko żeby na mnie spojrzała. 

- Przecież cię przeprosiła!

- Przeprosiny?! - Patryk zaśmiał się gorzko - Do tej pory zrywam się w nocy! Nie wiem jakim cudem Amelka nadal ze mną wytrzymuję bo jestem psychicznym wrakiem. Co chwila zmienia mi się humor, jestem wybuchowy i często niepewny siebie. Bardzo długo nie wierzyłem, że Amelka mnie kocha, bo uważałem że nikt nie może mnie pokochać! Złamała mnie na całe życie! 

- Myślisz, że jej było z z tym w porządku?! Odkąd wparowała do nas Amelka i zrobiła jej awanturę płakała co noc. Przepraszała cię tyle razy a ty wciąż byłeś uparty jak osioł. To też ją niszczyło! Ciągle gadała o tobie, była ciekawa co u was ale bała się chociażby zadzwonić. Ona nie żyje przez ciebie! Zabiłeś własną matkę! 

Patryk cofnął się o krok i otworzył szeroko oczy. Wyglądał jak bezradny chłopiec, dawno nie widziałam go takiego. Zdjął maskę, jego twarz wyrażała tysiące emocji. Słowa siostry trafiły go prosto w serce. 

- Ja... Ja... Nie... - Jąkał się w panice. 

- Karma co? Zrobiła ci coś złego, więc ty musiałeś zrobić jej. Wykańczałeś ją od kilku lat. Nie pragnęła niczego więcej, tylko przebaczenia. Brzmi znajomo?! 

Patryk zerknął na mnie, jakby bał się czy ja również myślę jak Kasia. Pokiwałam szybko głową i podeszłam do niego jednak cofnął się. Bez słowa wręczył mi klucze od samochodu i wybiegł z domu. Poczułam, że płonę ze złości. 

- Lepiej ci?! - Krzyknęłam do Kasi. 

- Dobrze mu tak, niech wie na czym świat stoi. 

Nie wytrzymałam. Podeszłam do przyjaciółki i uderzyłam ją z liścia w twarz. Kaśka złapała się za policzek i spojrzała na mnie zdziwiona. 

- Przykro mi z powodu Kornelii, ale nie pozwolę ranić mojego męża. Nawet nie wiesz jak ciężko znosi śmierć swojej mamy. Nie spał nawet godziny odkąd się dowiedział. 

- Nie wiedziałam...

- Rozumiem. 

Uśmiechnęłam się chłodno i również wyszłam. 




Wróciłam do domu, jednak tak jak myślałam nie było w nim Patryka. Nie odbierał telefonu, bałam się co wpadnie mu do łba. Postanowiłam nie odbierać dzieci, powinny spędzić wieczór z dziadkami a nie ze zestresowaną matką. Dzwoniłam po znajomych, mój mąż do nikogo się nie odzywał. Zwykle leciał ze wszystkimi problemami do Kuby. Niepokojące....

Dochodziła chyba pierwsza w nocy, gdy coś wprost wleciało do środka domu. Wyleciałam z sypani. Patryk leżał na wycieraczce, już z daleka czułam od niego wódkę. Opadłam na kolana i pomogłam mu  usiąść. Prawie nie kontaktował, nie wie jakim cudem trafił w ogóle do domu. Udało mi się zatargać go na kanapę, zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego. Chłopak kiwał się i mamrotał coś pod nosem. Przysięgam, tak pijanego nie widziałam go nigdy, nawet wtedy gdy dowiedział się o mojej pierwszej ciąży wyglądał dużo lepiej. 

- Jestem w domu?- Wybełkotał nagle i spojrzał na mnie troszkę przytomniej - Och, jestem bo mój anioł tu jest. 

Ledwo go rozumiałam, ale uśmiechnęłam się niepewnie. Również się wyszczerzył i pocałował mnie w policzek, omal nie upadając na podłogę. 

- Dasz radę dojść do łóżka? 

- Na amory ci się zebrało? - Zaśmiał się - Chyba nie dam dziś rady anieleeeee.....

Czknął głośno i spojrzał w sufit. Jasna cholera, co ja miałam z nim zrobić? Był ode mnie o głowę wyższy i o wiele cięższy. Wiedziałam, że nie zaprowadzę go do sypialni. 

- Ja nie chciałem żeby umarła- Wyszeptał nagle - Ja przecież nie chciałem...

- To nie twoja wina...

- Zabiłem mamusię, teraz nie mam ani mamy ani taty - Mamrotał dalej - Tatę też zabiłem. Ciebie też zabije aniele? - Spojrzał na mnie. Miał łzy w oczach - Nie chcę żebyś umarła... Nie chcę...

Rozpłakał się na całego ukrywając twarz w dłoniach. Przygarnęłam go do siebie, wtulił się w moje piersi i łkał dalej. 

- Jestem zły... Naprawdę jestem zły...

- Nie jesteś, Ptysiu proszę nie mów tak - Mnie również zachciało się płakać. 

- Nie zasługuję na wszystko co mam, ja wam zrobię krzywdę. Nie chcę was skrzywdzić. Kocham was... Kocham was! 

- Cichutko, już cichutko...

- Kochasz mnie? 

- Och... Oczywiście. 

- Mama mnie nie kochała. 

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc tylko głaskałam go po włosach czekając aż się uspokoi. Mój biedny, biedny Patryk...





Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz