Rozdział 14. Co się wtedy stało?

2K 169 24
                                    



Amelia. 


Następnego dnia Patryk wczesnym rankiem musiał jechać do pałacu. Biedaczek. Jeśli miał takiego kaca jak ja, to pozostało mi tylko mu współczuć. Czułam się jak nieboszczyk, podobnie też wyglądałam. Poczłapałam do łazienki i zaczęłam rozczesywać włosy, cholerka sięgały mi już pasa. Nie mogłam sobie z nimi poradzić, westchnęłam i zaplotłam je w warkocz. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, dzięki niej poczułam się ździebko lepiej. Przez okno widziałam mamę i dzieci. Bawiła się z nimi i Tarazem w ogrodzie. Upiłam kolejny łyk napoju bogów i wróciłam do sypialni by się przebrać. Założyłam legginsy i bluzkę Patryka. Potrzebowałam wygody. Również miałam wyjść do ogrodu, gdy usłyszałam odgłos sms-a. Zdziwiłam się widząc nadawcę. Iza. 

Masz teraz czas? Muszę powiedzieć ci coś ważnego i to szybko. 

Jasne, wpadaj nawet zaraz ;) 

Odłożyłam telefon na miejsce i zaczęłam robić drugą kawę, dla Izy. 



Zdążyłam wyłączyć gaz pod czajnikiem, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Krzyknęłam by weszła, złapałam kubek i podeszłam do kanapy. Izabella była strasznie przejęta, usiadła obok mnie i upiła łyk parzącej jak cholera kawy, nawet się skrzywiła. 

- Więc? O czym chciałaś pogadać? 

- To nie będzie miła rozmowa, uprzedzam. 

- Coś się stało Patrykowi? - Wystraszyłam się. 

Iza parsknęła krótkim śmiechem i spojrzała na mnie z politowaniem. No tak, póki mój mąż nie stał pod żadnym tarasem czy balkonem - był bezpieczny. 

- W takim razie o co chodzi? 

- Posłuchaj Am, wczoraj gdy niosłam Emila do domu ocucił się i zaczął mamrotać. Wkurzyłam się i rzuciłam nim o ziemię. Skoro miał siłę paplać, mógł również iść sam. Wkurzył się na mnie, powiedział że źle go traktuję. Zaczęłam mu wypominać jego szczeniackie zachowanie, gdy powiedział coś co zmroziło mi krew w żyłach. 

- To znaczy? 

- Bronił się tym, że nawet Patryk nie jest święty. Opowiedział mi o pewnej sytuacji. Kilka lat temu, kiedy mieliśmy jeszcze dobre stosunki z Osadą Gór była u nas Wiktoria. Pamiętasz, prawda? 

- Oczywiście. 

- Otóż pewnego dnia oboje się upili i zamknęli w biurze. Emil nie wiedział, że Patryk ma gościa, więc wszedł jak zwykle bez pukania. Zastał Alfy w dosyć... Krępującej sytuacji. 

- O czym ty bredzisz? - Najeżyłam się. 

- Am oni... Emil nazwał to pieprzeniem się jak dziki pod krzakiem agrestu. Ponoć nie pojechał wtedy po ciebie. Byłaś w kinie, prawda? 

Poczułam, że tracę kontakt z rzeczywistością. To nie było możliwe. Iza położyła mi dłoń na ramieniu. 

- Patryk by mi tego nie zrobił - Wydusiłam. 

- Też tak na początku pomyślałam, ale Emil nie miał powodów by kłamać. No i był zalany w trupa a wtedy ludzie wyznają każdą tajemnicę. ,,Słowa pijanego, to myśli trzeźwego '' - Zacytowała. 

Pokiwałam głową i zerwałam się z miejsca. Z wrażenia zaczęło kręcić mi się w głowie. Zaczęłam chodzić po salonie, jak dzikie zwierze w klatce. 

- Przecież... Przecież... - Powtarzałam jak w amoku. 

- Podejrzewam, że wydarzyło się raz a Patryk później żałował. Nie wiem zbyt wiele o ,, wybraniu''. Osoba, która tego nie przeżyła nigdy nie będzie w pełni świadoma jak to działa. Jestem pewna, że Patryk ogromnie cię kocha i oddałby za ciebie i dzieciaki życie. Amelko, facet to jednak proste stworzenie. Upij go i pokaż mu cycki... Sama wiesz, Wiktoria jest strasznie seksowna i umie zawalczyć o swoje. 

- Ale... Ale.... Patryk mi wtedy powiedział, eee - Nie mogłam tego wydusić - No, że mu nie staje na inną, że to niemożliwe - Wybąkałam w końcu. 

- Cóż, mógł też skłamać - Iza uśmiechnęła się blado.  

- Mamo!!! - Z wrzaskiem otworzyłam okno - Wracaj proszę z dziećmi do domu i pomóż mi się pakować. 

- Co się stało, córciu? - Mama zamarła z psią zabawką przy twarzy. 

Nie odpowiedziałam, zamknęłam okno i wbiegłam do sypialni. Pakowałam wszystko jak leci. 

- Am, wstrzymaj się i porozmawiaj z nim! - Iza próbowała wyrwać mi walizkę z rąk. 

- Jeśli go zobaczę, zabije go - Warknęłam - Przy mojej pięści tej pieprzony taras to nic! Wiedziałam, po prostu wiedziałam! Dlaczego potem mu uwierzyłam? 

Rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju Michasia, żeby złapać trochę jego ciuszków i zabawek. 




Patryk. 



Dziwne, Amelka miała wyłączony telefon. Z początku starałem się nie denerwować. Nie wziąłem przecież leków, ani wczoraj wieczorem ani dziś rano. Miałem jeszcze alkohol we krwi. Wmawiałem sobie, że po prostu w nocy rozładował jej się telefon i jeszcze nie wstała jednak niedługo po trzynastej zacząłem się denerwować. Teściowa również nie odbierała.  Nie mogłem dłużej czekać. Rzuciłem sekretarzowi, że wychodzę i pognałem do domu. 

Ku mojemu zdziwieniu nikogo w nim nie zastałem. Wbiegłem do sypialni. Otwarte szafy, żadnych ubrań mojej żony. Co do kurwy?! W pokoju dzieci to samo. Usiadłem w salonie i zadzwoniłem do teścia, jednak on również nie odebrał. Nie miałem wyjścia, musiałem tam jechać. Poderwałem się z miejsca, jednak bieg przez las i nerwy zrobiły swoje. Ból przeszył moją klatkę piersiową. Złapałem się za serce i opadłem na kolana. Nie mogłem złapać oddechu. Zacisnąłem zęby i się podniosłem. Musiałem dowiedzieć się co się stało. 

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz