Rozdział inny niż wszystkie

2K 156 20
                                    


Jest to specjalny rozdział, specjalnie dla Was. Ostatnio minął równo rok odkąd dołączyłam do wattpada, a co za tym idzie zaczęłam pisać Należysz do mnie ! Dziękuję, że wciąż że mną jesteście! Cenię każdy komentarz, uwielbiam je czytać i śmiać się razem z Wami moje kochane Psychole! Wiem jak lubicie naszego Kornela więc oto rozdział specjalny tylko o nim ! Miłego czytania
~ LittlePsych0 🦄

Korneliusz

Uwielbiałem leniwe poranki we Francji. Budziłem się już w wielu miejscach ale żadne nie zachwycało tak jak romantyczny Paryż. Piękne widoki, pyszne croissanty i doskonale wina ! Czegóż można chcieć więcej od życia? Huberta, to oczywiste. Nie widziałem go od prawie dwudziestu lat. Nie dawał znaku życia, ale na pewno miał ważny powód. Może tak bardzo zachwycała go moja uroda, że bal się iż zdradzi w końcu żonę? Tyle udało mi się o nim dowiedzieć. Był dobrze znany w naszych wampirzych sferach.  Silny, charyzmatyczny i niesamowicie przystojny. Kochałem te jego blond włosy, jasne oczy i twarz godną anioła. Stare greckie rzeźby przedstawiające bogów, nie dorównywały mu w wyglądzie.
Tak, tylko jego brakowało mi do prawdziwego szczęścia. Cóż, nie mogę się mazgaić! Od tego robią się zmarszczki a to niezgodne mojej buzieńki!
Podniosłem się ociężale z wielkiego łoża i podszedłem do lustra. Przywitał mnie ten sam widok zawsze. Patrzyłem na młodego, przystojnego mężczyznę o dużych oczach, prostym lecz lekko zadartym nosie, pełnych ustach i długich pięknych włosach. Posłałem sobie słodkiego buziaka i zacząłem się czesać.
Potem nałożyłem na głowę kilka odżywek, dziękując przy tym niebiesom, że w końcu dożyłem czasów, gdy nie trzeba się zabijać o takie rzeczy. Postanowiłem przejść się do słynnej restauracji dla wampirów, więc długo wybierałem ubranie. Musiałem prezentować się słodko aczkolwiek groźnie i tajemniczo. Wybrałem w końcu długi czerwony płaszcz z gładkiego materiału, ciemne spodnie i złote buty na lekkim obcasie . Włosy związałem w kitke, zamiast gumki używając wstążki. Wyglądał idealnie. Mniam !
Restauracja La Vamp znajdowała się nad brzegiem Sekwany, schowana pośród licznych krzewów i starych budynków po domach rybaków. To miejsce od dawna mnie przyciągało, odkąd przyjechałem do Paryża przychodziłem tu kilka razy w tygodniu. Serwowali przepyszną krew z różnych części świata. Nie pijałem jej dużo, ale wprost kie mogłem się powstrzymać by nie wychylić lampki brazylijskiej krwi. Była wręcz dzika w smaku. Usiadłem przy ulubionym stoliku i czekałem na kelnera, gdy przysiadła się do mnie Karolina, wampirzyca urodzona w Polsce w czasach Kazimierza Wielkiego. Lubiłem ją, chociaż rzadko rozmawialiśmy. Kobieta była skryta i cicha, więc gdy już udało nam się zacząć jakiś temat zwykle to ja gadałem za dwoje. Tym razem było inaczej.
- Słyszałeś o Hubercie? - Spytała cicho.
- Nowe plotki o moim kochanym? Mów kobieto !
- Ponoć wywołał jakąś wojnę z władca wilków, a co najlepsze... Przegrał!
- Hubert nie żyje?! Och nie ! Nie mogą zakopać tak boskiego ciałka! Mów, co jak i gdzie póki jest ciepły!!!
Karolina westchnęła i przewróciła oczami.
- Żyje, ale od swojej porażki z nikim nie rozmawia. Pewnie jest załamany...
Zachciało mi się płakać na samą myśl o Smutnym Hubercie. Już tyle w życiu przeszedł... Postanowiłem wrócić do kraju i osobiście zmierzyć się z tym wilkiem. Wcześniej jednak pochodziłem trochę po znajomych by popytać czy wiedzą cokolwiek o wojnie i o wygranym. Okazało się, że sława Wielkiego Alfy Osady Lasu dotarła nawet najdalszych zakątków świata. Znajomy z Egiptu opowiadał mi, że jego kuzyna ojciec znał kogoś kto rozmawiał z kimś kto podobno widział Alfę na własne oczy. Za to koleżanka z Japonii słyszała że wilk ten jest tak naprawdę dobrze przegranym lisim demonem. Jednak były słowa, które powtarzał każdy kogo zapytałem. Nieśmiertelny. Przecież nawet wampira można zabić, nie mogłem uwierzyć że istnieje wilk który ima się od śmierci.
Cóż, pozostało mi przekonać się o tym na własnej skórze. Postanowiłem wracać do Polski, już mniej więcej wiedziałem gdzie mam szukać tej całej Osady Lasu.
Na lotnisku zatrzymała mnie Karolina, załapać mą dłoń i za Chiny nie chciała puścić.
- On cie zabije ! Nawet Hubert nie dał mu rady!
- Nie zasnę spokojnie nim nie zbije go bardo mocno, a wiesz ze potrzebuje dużo snu żeby tak wyglądać!
Kobieta zamknęła oczy, jakby starała się nie wybuchnąć.
- Posłuchaj mnie, jesteś bardzo delikatny i słodki - Uśmiechnęła się blado - Wielki Alfa Osady Lasu jest najsilniejszym żyjącym wilkiem chyba na całym świecie... Nie można go zabić, trudno nawet zranić. Przemyśl to jeszcze...
Nie zamierzałem, w głowie wciąż miałem wizję pokonania wroga Huberta. Wtedy na pewno by chciał się że mną zobaczyć, bez względu na moją urodę.

Gdy znalazłem się w lesie, w którym podobno znajdowała się ta Osada zacząłem się trochę martwić. Byłem zaopatrzony jedynie w kilka sztyletów zdobionych w róże. Czy rzeczywiście mogłem walczyć z takim przeciwnikiem? Cóż czułem na sobie wzrok Huberta jakby był blisko mnie. To dodawało mi otuchy.
Sprawy potoczyły się później bardzo szybko, przez przypadek zraniłem jakiegoś wilczka. Całowałem w drzewo by zobaczyć czy rzucam z gracją godną tak ślicznego wampira.
Niedługo później zjawił się on.
Wysoki na prawie dwa metry, z idealnym wysportowanym ciałem. Aż mlasnąłem widząc jak koszulka opina mu się na klacie. Potem spojrzałem na twarz. Czarne włosy, sterczaly nad głową a cudowne błękitne oczy przeszywały moja duszę na wylot. Mocne rysy twarzy, lekki zarost... coś wspaniałego!
Nasza walka była długa i mozolna. Starałem się naprawdę bardzo, Patryk jednak był silnym przeciwnikiem! Po dobrych kilku minutach udało mi się go powalić na ziemie, jednak był tak piękny że nie miałem serca go zabijać  i ...


Amelia

- Słucham? Powaliłeś mnie ?! - Zdenerwował się Patryk.
Siedzieliśmy razem w salonie, Korneliusz opowiadał naszym dzieciom swoją historię i chyba troszkę namieszał.
- Och Ptysiu ... Taki mój zamysł artystyczny !
- Nie rób z moich dzieci debili!
Spojrzałam na nasze pociechy. Patrzyły to na tatę, to na wujka.
- Wujku, nie kłam! Nikt nie pobije tatusia! - Michał założył ręce na piersi.
- Tatuś jest taaaaki silny! - Madzia rozłożyła szeroki ręce.
Patryk uśmiechnął się szeroko i porwał dzieciaki na ręce.
- Ktoś mi kiedyś w to uwierzy - Burknął Korneliusz.

Należysz do mnie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz