« ρℓυѕн »

900 105 16
                                    

  ×jeon jeonggυĸ×  

Parę dni później, a dokładniej w środę, miała odbyć się nasza pierwsza randka. Do szkoły zostałem obudzony przez rówieśnika przepysznym śniadaniem do łóżka, które ze smakiem zjadłem, bo chłopak naprawdę się postarał i było to przepyszne. Ten dzień zapowiadał się doprawdy cudowne. Tym bardziej, że potem Jimin odprowadził mnie do szkoły. Był naprawdę kochany i tak bardzo się starał... I do tego nie zależało mu tylko na moim ciele, a mojej całej osobie...

- Tak, Jimin-ah... - zachichotałem do telefonu, wychodząc z sali od koreańskiego. - Właśnie skończyłem lekcje i idę do domu.

- W takim razie czekam na ciebie - oznajmił uradowany po czym się rozłączył. Żwawym krokiem wyszedłem z budynku, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Ku mojemu zaskoczeniu, tuż przy bramie głównej, stał Jimin trzymając w ręku bukiecik czerwonych róż. Kilka dziewczyn wpatrywało się w niego szeptając coś między sobą, on jednak całkowicie je ignorował. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.

- Jimin... - wyszeptałem z uśmiechem, czując mocno bijące serce w mojej klatce piersiowej. - Co tu robisz?

- Chciałem mieć pewność, że jesteś bezpieczny - wręczył mi prześliczne kwiaty. - Po drodze zaszedłem do kwiaciarni. Gdy zobaczyłem czerwone róże od razu pomyślałem o tobie.

- Dziękuję... - przyjąłem radośnie kwiaty od chłopaka, szybko muskając jego policzek. - Nie musiałeś... Ale to bardzo słodkie...

- Cieszę się, że ci się podobają - złapał moją rękę i splótł nasze palce razem. - Chodźmy teraz do domu, a potem zabiorę cię w pewne miejsce.

- Wszyscy się patrzą, więc może to i lepiej. Potem będę się martwił. - przytuliłem do siebie delikatnie piękne kwiaty.

Zaszliśmy do posiadłości Jimina dosłownie na chwilę, aby zostawić niepotrzebne rzeczy i przebrać się w świeże ubrania. Korzystając z okazji wstawiłem bukiecik do wazonu z wodą.

Przez całą drogę rówieśnik uparcie nie chciał powiedzieć mi dokąd mnie zabiera. Dowiedziałem się tego dopiero gdy byliśmy na miejscu. Mianowicie w wesołym miasteczku.

- Na, którą atrakcję chciałbyś iść najpierw? - zapytał gdy weszliśmy na teren parku rozrywki.

- Wszędzie! - pisnąłem, przyglądając się wszystkiemu z nieukrywanym podekscytowaniem. - Jimiś! Widzisz tego pluszowego szczeniaczka?!

- Chcesz żebym go dla ciebie wygrał? - zaśmiał się i spojrzał we wskazywaną przeze mnie stronę. - Mogę spróbować.

- Tak! - pociągnąłem go w kierunku stoiska, gdzie trzeba było piłeczkami rzucić w dany cel. - Ale tego szczeniaczka, tak? Jest bardzo duży...

- Chcesz coś mniejszego? - zaczął przyglądać się wszystkim zabawkom. - Na przykład tego uroczego niedźwiadka albo tamtego króliczka?

- Szczeniaczka... Podobny do ciebie. - zachichotałem, cmokając chłopaka w policzek.

- Jak sobie życzysz - mężczyzna obsługujący atrakcję podał mu trzy kolorowe piłeczki. Po kilku próbach udało mu się w końcu wygrać mojego, wymarzonego pluszaka. - Proszę bardzo, Jeonggukkie.

- Dziękuję... - przyjąłem od niego maskotkę, zaraz ją przytulając.

- Więc, gdzie teraz idziemy? - uśmiechnął się do mnie szeroko, znów łapiąc mnie za rękę. - Kolejka, karuzela czy może wata cukrowa albo lody?

- Nie możemy wszystkiego na raz? - uśmiechnąłem się słodko. - Albo wszystko po kolei.

- Oczywiście, że możemy - oznajmił ciągnąc mnie w stronę jednej z kolejek. - Będziemy tu bardzo długo.

- To super! - zatrzymałem nas na chwilę, żeby go pocałować, po czym poszliśmy na pierwszą z kolejek.

Obecność chłopaka była dla mnie bardzo przyjemna i cieszyłem się, że mimo tego co wyznał mi po pijaku, potrafiliśmy ze sobą normalnie rozmawiać i nie oddaliło nas to od siebie. Był dla mnie najważniejszy. Utrata go równała się moim kompletnym załamaniem... A takie mogą prowadzić nawet do samobójstwa...

  ρℓυѕн 

----- 

Wybaczcie brak rozdziałów... Byłam na wakacjach i skopiowałam źle, jeden zapasowy rozdział, przez co nie mogłam dodać dwóch kolejnych...

Wybaczcie mi

Luv was <333

Do następnego, ludziki ^*^ 

Rich Poor Man |JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz