×ραяк נιмιи×
Po około tygodniu naszedł czas na wyczekiwany przez wszystkich, może z wyjątkiem mnie i Jungkooka, szkolny festiwal. Cały budynek był przystrojony w kolorowe ozdoby, niektórzy uczniowie zajmowali się stanowiskami z jedzeniem, inni natomiast byli odpowiedzialni za branie udziału w zawodach. Osoby, które jakimś sposobem nie miały żadnych zadań szwendały się po szkole, do czasu aż jakiś nauczyciel ich nie zauważył i nie zagonił do pracy. Jako iż ja wraz z Kookiem należeliśmy do takowych musieliśmy zachować ostrożność, aby nie musieć angażować się w to wydarzenie.
- Nie zauważyłem nigdzie twojego wuja - spostrzegłem, podając rówieśnikowi słodką bułkę, którą przed chwilą kupiłem. - Jest szansa, że może jednak nie przyszedł.
- I bardzo mnie to cieszy. - posłał mi uroczy uśmiech, następnie zabierając się za jedzenie bułki. - Mmm... pyszna.
- Musimy siedzieć tu jeszcze.. - zerknąłem na swój zegarek aby sprawdzić godzinę. - Dwie do trzech godzin. Skoro to festiwal, chciałbyś iść zobaczyć coś konkretnego? - spojrzałem z uśmiechem na ukochanego.
- Widziałem nago najprzystojniejszego chłopaka w tej szkole. Nic mnie tu nie zaskoczy, więc możesz wybrać. - zachichotał, cmokając delikatnie mój policzek.
- Raczej nie znajdziemy tu nic, co zainteresuje cię bardziej niż moje ciało - zaśmiałem się. - Ale możemy iść na boisko i pooglądać jak grają mecz.
- Chcesz mi pokazać jak spoceni mężczyźni grają w koszykówkę. Niezłe zagranie na zbycie mnie. - zachichotał, powracając do jedzenia. - To jak, idziemy?
- Zbycie? Kochanie, co jak co ale ja nie chcę cię zbyć i nie wiem skąd ci to przyszło do głowy - westchnąłem rozbawiony, chwytając jego dłoń. - Ostrzegam, że jeśli będziesz za bardzo się w nich wpatrywał, to się obraże - wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę boiska.
- Dobrze wiesz, że twoje ciało lubię najbardziej. - ukochany pozwolił mi ugryźć kawałek swojej bułki.
- Wiem, ale jestem typem zazdrośnika - posłałem mu delikatny uśmiech. - Twoje oczka mogą patrzeć tylko na mnie - cmoknąłem ostrożnie jego usta. Po dojściu na boisko zajęliśmy odosobnione miejsce na trybunach.
- Ten z numerem osiem jest całkiem całkiem. Czekam tylko aż ściągie koszulkę, żebym mógł się pośmiać. - wyszeptał mój chłopak po paru minutach rozgrywki.
- Mnie to jakoś nie będzie śmieszyć, Kookie - mruknąłem do rówieśnika. - Poza tym, on nawet nie umie grać. Widzisz jak nie celnie podaje piłkę? - prychnąłem, krzyżując ręce na piersi.
- Jest przystojny. To się liczy. - oznajmił rozbawiony. - A ja będę się śmiał, ponieważ na pewno jego tors nie dorówna twojemu, kochanie.
- Ta.. Przezabawne - westchnąłem cicho. - Mimo wszystko powiedziałeś, że jest przystojny - zrobiłem niezadowoloną minę i wpatrywałem się w chłopaka z numerem osiem na koszulce.
- Ale ty jesteś przystojniejeszy. Kochanie, nie morduj go wzrokiem. Ten chłopak nigdy na mnie nie spojrzy. - rówieśnik starała się mnie uspokoić.
- W mojej głowie już dawno nie żyje - wyszeptałem, po czym spojrzałem na ukochanego łagodniejszym wzrokiem. - Niech nawet nie próbuje na ciebie patrzeć. Jestem egoistą i nikomu, nigdy cię nie oddam.
- No wiem, Jiminnie. - Jungkookie posłał mi uśmiech i zwinnie usiadł na moich kolanach. - Kocham cię, wiesz?
- Hmm.. Może wiem, może nie.. - zaśmiałem się cicho i objąłem go w talii. - Ale ja kocham cię mocniej - odwzajemniłem jego uśmiech.
- Liczyłem, że to powiesz. - cmoknął delikatnie i krótko moje usta. - Bardzo mocno cię kocham, Jimin-ah.
- Więc nigdy mnie nie zostawiaj, dobrze? - poprosiłem szeptem, wpatrując się w jego cudowne oczy.
- Nie zostawię, jak ty mnie nie zostawisz. - obiecał, patrząc z miłością w moje oczy.
- Jimin oppa! - do moich uszu dobiegł dziewczęcy głos. - Potrzebuje twojej pomocy! Jeden uczeń zachorował i nie może przygotować toru przeszkód dla dzieci, które mają tu być za piętnaście minut!
- Uhh.. Dlaczego w takim momencie? - westchnąłem cicho, niezadowolony. - Myślisz, że zauważą jeśli teraz uciekniemy? - spytałem szeptem mojego chłopaka.
- Jiminnie... - mój ukochany wskazał dyskretnie paluszkiem w kierunku mężczyzny, który wkurzony patrzył się w naszą stronę. Wychowawca... - Ja chyba też będę musiał udawać, że coś robię.
- Postaram się jak najszybciej z tym uporać, a wtedy znajdziemy sobie lepszą kryjówkę - wymruczałem wstając z siedziska. - Nie przemęczaj się, kochanie - delikatnie cmoknąłem go w czoło.
- Wzajemnie. W razie co spotkamy się tu za piętnaście minut, dobrze? - ukochany uśmiechnął się do mnie w słodki sposób.
Układanie toru przeszkód nie należy do trudnych zadań, ale jest strasznie męczące gdy ma się na to tylko piętnaście minut. Gdy wszystko było już gotowe wróciłem do miejsca, gdzie powinien być Jungkook. No właśnie, powinien. Problem polega na tym, że go tam nie było.
Zacząłem rozglądać się po całym boisku, aby znaleźć ukochanego. Może nadal komuś pomaga albo ma z czymś problem i zajęło mu to dłużej niż przewidywaliśmy. Przemierzyłem całą okolicę wzdłuż i wszerz, jednak za rówieśnikiem nie było nigdzie śladu. Cała ta sytuacja zaczęła mnie trochę martwić. Nie wiem gdzie jest Jungkook, ani co się z nim dzieje. Minho jest nie obliczalny więc takie rozdzielenie się jest niebezpieczne.
- Bobby! Widziałeś może Jungkooka? - spytałem byłego przyjaciela. Wiem, że to głupie pytać kogoś, kto trzyma z Ho, jednak teraz nie mam czasu się nad tym zastanawiać.
- Przepraszam, Jimin. - chłopak złapał się za głowę. - Ja... Przepraszam. To wina Minho.
- Co? Gdzie jest Jungkook? - wpatrywałem się w niego z niepokojem. - Gadaj co zrobił ten idiota. I gdzie do jasnej cholery jest mój chłopak?! - krzyknąłem, chociaż naprawdę próbowałem się powstrzymać.
- W schowku... - wskazał drżącą dłonią na ciemno zielone drzwi. - Naprawdę przepraszam...
- Bobby.. - wyszeptałem jedynie, widząc przerażenie rówieśnika, po czym pędem pobiegłem we wskazaną stronę, o mało nie potykając się o własne nogi. Serce zaczęło walić mi jak szalone, a w głowie pojawiły się najczerniejsze scenariusze.
Gdy tylko dobiegłem do drzwi energicznie pociągnąłem za metalową klamkę.
W środku zobaczyłem najgorszy widok, jaki mogłaby doświadczyć osoba, która kocha kogoś ponad wszystko. Jego wuj... Ten skurwiel... Gwałcił mojego aniołka. Zatykał mu usta dłonią przez co ten nie mógł krzyczeć. Mój Kookie płakał. Płakał tak bardzo, że się dusił. Jego buzia była cała czerwona i sponiewierana. Ja... Poczułem, jak pęka mi serce.
ραιи
-------------------
Wiem, zawsze gdzieś wjebie jebany polsat...
Wybaczcie mi to ;-;
Jak będę miała czas to dziś wieczorem będzie next, a jak nie to dopiero jutro około 21 ;-;
Kocham was <3333
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Rich Poor Man |Jikook
Fiksi Penggemar- where my money yah? where the party yah? ---------- collab with @alpacabicz ♯+18 ♯Przekleństwa! ♯boyxboy....♂♂ ♯gatunek...wszystkiego po trochu #kaisoo jako ship poboczny Welcome~!