« ᴊɪᴊᴇᴏɴ »

386 35 14
                                    

×ραяк נιмιи×

Przez kolejne kilka dni starałem się trochę ogarnąć swoje życie. Hoseok chyba dostał szlaban na kontaktowanie się ze mną, bo od jego ostatniej wizyty nie odezwał się jeszcze do mnie. Nie miałem więc żadnych wieści o Jeongguku i nie chciałem na siłę go szukać, skoro on tego nie chciał.. Postanowiłem, że nawet jakbym wiedział gdzie jest to do niego nie pójdę, a już na pewno nie po pijaku.

Jakiś tydzień po całym tym zdarzeniu w domu zrobiło się cicho.. Za cicho. Young zawsze zachowywała się w dość głośny sposób, więc poczułem niepokój i coś podkusiło mnie aby zejść na dół. Znalazłem ją nieprzytomną na ziemi w kuchni, a obok niej porozsypywane były różne prochy. Znów zaczęła ćpać, uzależnienie okazało się być od niej silniejsze, przez co naraziła swoje własne dziecko! Byłem wściekły, ponieważ jej zachowanie mogło strasznie zaszkodzić dziecku i postanowiłem od razu zawieść ją do szpitala. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że w ten właśnie sposób uratowałem życie tej małej istotce.. Lekarze zaraz po tym jak dowiedzieli się co się stało, zabrali ją na odpowiednią salę. Byłem nieco zdezorientowany, bo nie spodziewałem się, że będą musieli tak szybko przeprowadzać cesarkę. Pielęgniarka poinformowała mnie, że przeprowadzana jest cesarka, aby narkotyki nie dostały się do organizmu dziecka. Liczył się czas, bo maluch mógł w każdej chwili umrzeć z powodu zatrucia. Na szczęście nic mu się nie stało, a ja mogłem poczuć ogromną ulgę. A dokładniej mówiąc, że nic jej nie jest. Bobas okazał się być małą, śliczną dziewczynką..

- Proszę Pana, bardzo mi przykro... - westchnął lekarz, który wyszedł z porodówki, na której była Young. - Musieliśmy wybierać pomiędzy Pana narzeczoną a dzieckiem. Wybraliśmy dziecko, gdyż i tak była mała szansa, że uda nam się uratować kobietę, że względu na to, iż doszło do przedawkowania środków odurzających. Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje...

- Young.. zmarła? - spytałem otwierając szeroko oczy. Prawdą jest, że nie przepadałem za nią, ale nigdy nie życzyłem jej śmierci..

- Tak... Bardzo mi przykro... - wyznał lekarz. - Jakby Pan chciał się z nią pożegnać to za parę minut będzie gotowa. Przez ten czas może iść Pan zobaczyć swoją córkę na sali dla noworodków. Potem pielęgniarka przyniesie Panu dokumenty do wypełnienia.

- Dobrze.. rozumiem - ukłoniłem się starszemu i zaraz po tym jak odszedł, przeczesałem włosy, wzdychając ciężko. Nie miałem pojęcia jak mam sam poradzić sobie z wychowaniem dziecka.. Nie widziałem nawet jak prawidłowo trzymać dziecko i zmieniać mu pieluchy! Zaraz po tym jak pielęgniarka zawołała mnie do sali, w której leżała Young, pożegnałem się z nią. Mimo wszystko szacunek należy się dla zmarłych. Następnie udałem się do sali dla noworodków, gdzie leżała moja córeczka. Inni mieli rację.. Gdy tylko zobaczyłem tego uroczego malucha poczułem, że muszę się nią zaopiekować. Tym bardziej teraz, gdy straciła matkę.

- Proszę. - pielęgniarka podała mi dokumenty. - Pana córeczka jest silna i zdrowa, dlatego jutro będzie Pan mógł ją zabrać do domu.

- Dziękuję - ukłoniłem się kobiecie, zaraz wypełniając wszystkie formularze, a gdy skończyłem oddałem jej papiery. - Mam nadzieję, że poradzę sobie sam z wychowaniem tej kruszynki.. - westchnąłem spoglądając na uroczą dziewczynkę.

- Czyli rodzice to Choi Young i Park Jimin? - zapytała mnie z lekkim uśmiechem pielęgniarka.- Tak - kiwnąłem lekko głową i nieco zmusiłem się do odwzajemnienia uśmiechu. - Potrzebuje pani jeszcze jakichś informacji czy mogę póki co wyjść? Muszę zrobić małe zakupy, aby przygotować wszystko dla małej i móc ją jutro zabrać..

- Nie chcę pan potrzymać jej chwilę? - zapytała zdziwiona.

- Ja.. Nie jestem pewien czy powinienem.. - wyznałem zmieszany. - Nigdy nie trzymałem na rękach dziecka.

Rich Poor Man |JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz