« вяι∂єgяσσм »

527 61 5
                                    

  ×jeon jeonggυĸ×  

Od kiedy doszło do gwałtu, którego niestety się spodziewałem, myślałem, że przez długi okres czasu nie będę mógł dojść do siebie. Jednak mój ukochany posiadał w sobie taki urok i talent do poprawiania humoru innym, iż przestałem płakać, sprawiając, że radość przebijała smutek. Czułem się dumny z tego, że kocham jego a on mnie. Nie każdy mógł wyobrazić sobie lepszego partnera niż Jimin, a ja ten ideał miałem na wyłączność. I miało tak być już zawsze.

Niedługi czas po oświadczynach chłopaka, zacząłem z pełnym zaangażowaniem planować nasz ślub. Chciałem, żeby to była miła i skromna uroczystość, tylko dla najbliższych przyjaciół i rodziny. Jimin przez natłok nauki w szkole nie miał zbytnio czasu, żeby mi pomagać, lecz gdy tylko mógł to zaraz do mnie przebiegał i starał się choć trochę pomóc. Byłem mu wdzięczny, że mimo zmęczenia stara się jak może, żebym nie był w tym wszystkim sam. Najlepszy narzeczony na całym świecie.

Tata Jimina z radością zapłacił za wszystko co było potrzebne i dzięki znajomością załatwił nam jak najszybszy termin ślubu w urzędzie stanu cywilnego. I nie uwierzycie, lecz za dwie godziny miałem zostać mężem najwspanialszego mężczyzny na świecie, który był obiektem westchnień nie jednej dziewczyny czy chłopaka. Zaliczyłem się do tej grupy. Ale wiedziałem też, że jestem jedynym, na którego Jimin zwraca uwagę.

- Jimin dobrze się trzyma? - zapytałem Yoongiego, który był ze mną w pokoju i poprawiał mój krawat. Za chwilę mieliśmy jechać do urzędu, gdzie czekali na nas goście z Jiminem i Hoseokiem na czele. - Pewnie udał wam się wieczór kawalerski...

- Powiedziałbym, że wieczór był zajebisty, ale po kilku godzinach słuchania jak Park pierdoli tylko i wyłącznie o waszym ślubie, niestety nie mogę tak powiedzieć - zaśmiał się Min i poklepał mnie po ramieniu. - Mimo wszystko było spoko.

- Ten zboczeniec pewnie nie tylko o tym gadał. - zachichotałem radośnie, przeglądając się w lustrze i poprawiłem swoje włosy.

- Pozwól, że oszczędzę ci szczegółów - starszy spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. - Gdy na ciebie patrzę to czuję się jak dumny starszy brat.

- Dałem mu celibat do czasu ślubu, więc nic dziwnego, że ledwo wytrzymuje. - spojrzałem rozbawiony na starszego. - I dziękuję, hyung.

- Bardzo dobrze zrobiłeś! Niech wie kto rządzi w tym związku - zaśmiał się, kiwając głową. - Jeśli ten buc będzie cię wkurzać to zawsze możesz wpaść do nas. Nasze drzwi są dla ciebie zawsze otwarte.

- Wiem, hyung. - przytuliłem się do starszego z uśmiechem. - Też jesteś dla mnie jak starszy brat... Będziesz pierwszą osobą, u której się pojawię w razie problemów z Jiminem. Ale wierzę, że takie nie zaistnieją. Chociaż... Po tym celibacie mój tyłek może szukać pomocy. Jimin już dwa dni temu próbował się do mnie dobrać.

- Nie chcę wiedzieć co będzie się działo podczas waszej nocy poślubnej.. - odwzajemnił mój uścisk. - Albo i całego miesiąca miodowego. A właśnie.. gdzie się wybieracie na podróż poślubną?

- Wychodzi na to, że podróż odbędzie się dopiero w wakacje. - westchnąłem ciężko. - I nie mam bladego pojęcia gdzie jedziemy. Jimin się tym zajął i nic mi nie chce powiedzieć.

- Więc szykuje pewnie jakąś niezłą niespodziankę - zaśmiał się cicho. - Jak się czujesz, młody? No wiesz.. Małżeństwo i takie tam.

- Stresuję się, ale... Mam nadzieję, że w ostatniej chwili Jiminowi się nie odwidzi. - przełknąłem cicho ślinę.

- Jeśli zacznie coś odwalać, to osobiście mu przywalę - mruknął Min. - Gdyby zrezygnował z takiego chłopaka, jakim jesteś ty, to byłby skończonym idiotą.

- Hah, dziękuję Yoongi. - na moich ustach ponownie wykwitł uśmiech.

- Luzik Kookie. Rodzina powinna się wspierać, nie? - odwzajemnił mój uśmiech. - Powinniśmy się już zbierać. No chyba, że chcesz spóźnić się na własny ślub.

- Jimin by chyba padł na zawał - zachichotałem. - Nie mam serca, żeby tak go zdenerwować. Chodźmy.

- Jesteś dla niego za dobry - westchnął otwierając mi drzwi. - Prowadź więc, przyszły mężu Parka.

- I przyszły panie Park. - zaśmiałem się, ruszając spokojnym krokiem na dół i po pożegnaniu się z psiakami, wyszliśmy z domu, zaraz wsiadając do samochodu.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, czułem się nieco bardziej zestresowany. Westchnąłem cicho pod nosem, wychodząc z pojazdu wraz z przyjacielem i szybko przedostaliśmy się do wnętrza budynku, a ja zacząłem wzrokiem szukać sali, w której powinien już być Jimin ze swoim świadkiem. Moim był oczywiście Yoongi. 


- Boję się... - wyszeptałem w kierunku hyunga, patrząc na niego z widocznym strachem w oczach. - Co jak się ośmieszę? Albo co zrobię jak Jimina tam nie ma?


- Nie martw się. Jimin nie jest aż takim chujem. Chyba - poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.

- Chyba? - jęknąłem cicho, niepewnie łapiąc za klamkę od drzwi, po czym delikatnie je otworzyłem, w środku widząc uśmiechniętego narzeczonego.

- Chyba na pewno - zaśmiał się cicho Min. - Jeonggukkie! - Jimin podszedł do mnie, od razu chwytając moją dłoń. - Ślicznie wyglądasz - wyszeptał wprost do mojego ucha i cmoknął mnie w policzek.

- Dziękuję... - uśmiechnąłem się najpiękniej jak potrafiłem. - Również wyglądasz wspaniale. - spuściłem zawstydzony wzrok, idąc spokojnie w kierunku urzędnika, przed którym musieliśmy obaj usiąść.

- Dziękuję, kochanie - Minnie nie puścił mojej dłoni, nawet gdy usiedliśmy już na swoich miejscach, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

  вяι∂єgяσσм  

Rich Poor Man |JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz