« єи∂ »

758 62 31
                                    

Wszyscy wstrzymują oddech...


happy end czy sad end? ;-;

×ραяк נιмιи×

Dni mijały mi nieubłaganie szybko, a Jijeon z każdą chwilą stawała się coraz bardziej urocza. Mógłbym wręcz powiedzieć, że stała się moim oczkiem w głowie. Jeszcze tak niedawno nie wyobrażałem sobie bycia ojcem, a teraz potrafiłem zmieniać pieluchy i kołysać córeczkę do snu.

- Jeonnie, idziemy na spacerek? - wziąłem malutką na ręce i pomału zszedłem z nią na dół, gdzie włożyłem ją do wózeczka. Była taka piękna pogoda, więc czemu mielibyśmy ją zmarnować? - Tatuś zabierze cię do bardzo ważnego dla niego miejsca - uśmiechnąłem się do niej ciepło i zapiąłem jeszcze na smycze pieski, aby one też skorzystały ze spacerku.

Kroczyłem powoli pomiędzy dobrze znanymi mi drzewami, opowiadając szeptem dla córeczki różne wydarzenia z nim związane i przyglądając się każdej z ławek. Byłem sentymentalnie związany z tym parkiem, wiele dobrych rzeczy się tutaj wydarzyło.. W końcu kiedyś, na jednej z tych ławek, znalazłem miłość swojego życia..

- Cookie! Dżemik! Wracajcie! - krzyknąłem za niesfornymi psiakami, które puszczone ze smyczy nagle gdzieś pobiegły.

W oddali zobaczyłem postać, która klęczała przy jednej z ławek i głaskała moje psiaki. Przynajmniej je znalazłem. Tylko dlaczego nagle przestały się mnie słuchać?

- Jeonnie, twoi rycerze są bardzo nieposłuszni, wiesz? - zaśmiałem się do córeczki i ruszyłem w tamtą stronę. - Przepraszam, zwykle się słuchają. Nie wiem co im dzisiaj... - przerwałem i otworzyłem szeroko oczy, widząc kim jest osoba, która głaskała pieski.

- Stęskniły się...- odparł z lekkim uśmiechem Jeongguk, który głaskał jeszcze parę chwil psiaki, lecz po chwili podniósł się z kolan. - Hej, Jimin...

- Hej.. - odchrząknąłem, przegryzając nieco swoją wargę. - Miło cię widzieć.. Co u ciebie? - spytałem, nie wiedząc tak naprawdę jak zacząć rozmowę.

- A dobrze... Bywało lepiej, ale mogło być gorzej, prawda? - oblizał niekontrolowanie swoje usta. - Widzę różowy wózek... Masz córeczkę?

- Tak, to dziewczynka - pokiwałem lekko głową, poprawiając kocyk małej. - Chciałbym cię przeprosić, Jeongguk.. Niestety nie mogę spełnić twojej prośby, aby dać jej prawdziwą, pełną rodzinę. Moja księżniczka ma tylko mnie - westchnąłem i spojrzałem na niego. - Young.. Przedawkowała narkotyki i zmarła przy porodzie.

- Bardzo mi przykro. - wyznał, po tym jak cicho przełknął ślinę. - Nie przejmuj się, że nie spełnisz mojej obietnicy, ważne, iż mała ma ciebie... Radzisz sobie jako samotny ojciec?

- Staram się. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale to dopiero początek i jakoś muszę sobie z tym poradzić sam - uśmiechnąłem się lekko pod nosem, widząc jak malutka bezgłośnie ziewa. - Tylko z jednym nie potrafię sobie poradzić.. - znów przeniosłem swój wzrok na niego. - Strasznie za tobą tęsknię, Ggukie.

- Jimin-ssi... - nagle głos mu się załamał. - Ja też za tobą tęsknię... Ale...

- Codziennie o tobie myślałem, wiesz? - wyszeptałem, przerywając mu i wyciągnąłem rękę w jego stronę, wahając się lekko, jednak chwyciłem jego drobną dłoń w tą swoją. - Tylko dzięki temu się nie poddałem.. Tylko dzięki temu potrafiłem dalej żyć.. Ale jest mi coraz ciężej, gdy wiem, że ciebie przy mnie nie ma. Czy mogę pragnąć, abyś do mnie wrócił..? - spytałem szeptem, kątem oka spoglądając na obrączkę, która błyszczała na jego palcu.

- Jimin... - spojrzał smutno w moje oczy. - Boję się, że nie dam rady jej pokochać... Nie chcę zniszczyć jej życia...

- Jeśli nadal mnie kochasz, to ją także pokochasz.. - odparłem z lekką nadzieją w głosie. - Ale.. Nie chcę cię do niczego zmuszać, króliczku. To twoja decyzja, a mi pozostaje jedynie cierpliwie na nią czekać i się do niej dostosować.

- Jesteś pewny, że ona jest twoja? - zapytał cicho. - Robiłeś jakieś testy czy coś w tym stylu?

- Tata przekonał mnie abym od razu zrobił testy na ojcostwo - wyznałem. - Przedwczoraj otrzymałem już wyniki. Jijeon na pewno jest moją córką.

- Jijeon? - uśmiechnął się lekko, spoglądając w kierunku wózka. - Jest bardzo do ciebie podobna... Nawet testy nie były potrzebne. - westchnął cicho. - Słodka, mała perełka...

- Zastanów się jeszcze nad moją propozycją.. - poprosiłem. - Mój.. A raczej, nasz dom, jest dla ciebie zawsze otwarty. Zawsze będę na ciebie czekał.

- Yhym... - pokiwał lekko swoją głową. - Mimo to co się stało... Kocham cię, Jimin-ah...

- Ja też nadal cię kocham, Jeonggukkie - posłałem mu lekki uśmiech. - Z każdym dniem kocham cię coraz bardziej.

- Jimin? - ułożył swoją dłoń na moim policzku. - Zadzwonię do ciebie wieczorem z podjętą decyzją, okay? Muszę na razie lecieć, bo Jongin z Kyungsoo zaprosili mnie na kawę i zaraz się spóźnię.

- Oh.. Okey - pokiwałem lekko głową. - Mówiłem ci już, będę czekał tyle, ile będzie trzeba. Bo na ciebie zawsze warto poczekać, króliczku.

- Do północy dam znać. - obiecał opierając swoje czoło o moje i zamknął na chwilę oczy. - Kocham cię...

- Ją też cię kocham.. - korciło mnie aby musnąć jego słodkie usteczka, jednak powstrzymałem się przed tym, jedynie cmokając go krótko w nosek.

Ciężko było mi patrzeć na oddalającą się sylwetkę mojego ukochanego, jednak czułem, że nie jest to ostatni raz gdy go widzę. Psiakom także ciężko było pogodzić się z kolejną rozłąka, więc musiałem zapiąć je na smycze, aby za nim nie pobiegły i niemal siłą zaciągnąć je do domu. Rozumiałem ich tęsknotę, ponieważ sam także chętnie pobiegł bym za Ggukiem i już nigdy nie wypuścił z ramion.

Gdy ukołysałem małą do spania, usiadłem wygodnie w salonie i wyczekiwałem na telefon od mojego ukochanego. Czekałem, czekałem i czekałem. Najpierw godzinę, potem kolejne dwie.. Północ zbliżała się coraz bardziej, a ja nadal nie dostałem żadnej wiadomości od Jeona. Obiecałem być cierpliwym, ale moje serce chyba nie potrafiło czekać aż tak długo. Zdziwiłem się nieco, gdy usłyszałem nagle dzwonek do drzwi, więc niechętnie wstałem z kanapy i zastanawiając się kto postanowił odwiedzić mnie o tak późnej porze, poszedłem otworzyć.

Czy było warto ta długo czekać? Oczywiście, że tak. Ponieważ po otworzeniu drzwi ujrzałem najcudowniejszy widok na świecie, a serce niemal wyskoczyło mi z piersi. Jeongguk stał w progu, a na ramieniu miał torbę ze swoimi rzeczami, co mogło oznaczać tylko jedno. Nie mogąc się już powstrzymać, przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem, zamykając w szczelnym uścisku..

- Potrzebuje pan może kogoś do utworzenia pełnej rodziny? Słyszałem, że ta fucha jest dostępna. - spojrzał z małym uśmiechem w moje oczy.

- Owszem, istnieje jednak jeden, bardzo ważny warunek - odwzajemniłem nieco szerzej jego uśmiech. - Musi pan nazywać się Park Jeongguk, aby dostać to stanowisko.

- To dobrze się składa, bo tak się nazywam. - wyszeptał radośnie, patrząc mi prosto w oczy. - Dostanę tę pracę?

- Gratuluję i witam na pokładzie, panie Park - zaśmiałem się cicho i przybliżyłem się do niego, aby musnąć przeciągle usta, za którymi tak bardzo tęskniłem.

Jeonggukie od razu oddał mój pocałunek, pozwalając mi mocno się trzymać w ramionach.

- Coś czuję, że nasza współpraca będzie owocna. - uśmiechnął się lekko, kiedy nasze usta się od siebie oddaliły.

- A ja jestem tego pewien - wciągnąłem go do środka, zamykając drzwi i wziąłem od niego torbę. Pieski niemalże od razu zaczęły na niego radośnie skakać i szczekać.

- Moje dzieci kochane... - zaczął pieścić szczeniaki, które zaczęły do niego skakać. - Jimin-ssi? Mogę ją poznać?

- Oczywiście, kochanie - kiwnąłem lekko głową i chwyciłem go ostrożnie za rękę, ciągnąc w stronę schodów. Drzwi od pokoiku jak zawsze były otwarte, więc przepuściłem go w nich pierwszego.

Mój ukochany mąż, niepewnie i dość wolno podszedł do różowo-białej kołyski, w której słodko spała mała Jijeon.

- Hej, malutka... - przywitał się cicho, cały czas na nią patrząc. - Nigdy nie zastąpię ci twojej biologicznej mamusi czy tatusia... Ale będę przy tobie, dobrze? - zaczął cicho mówić. - Nie chce, żeby było Ci źle, wiesz? Ale kocham twojego tatusia i nie chce go stracić... Możemy się umówić, że się polubimy, co? Nie każe ci mnie kochać i nazywać tatusiem, ale wystarczy, iż będziesz mnie tolerować.

- Jeonggukkie.. - podszedłem do niego i ostrożnie przytuliłem go od tyłu. - Ta malutka istotka nie jest jeszcze świadoma z jak wspaniałą osobą ma do czynienia.. Jestem pewny, że się dogadacie i Jijeon cię pokocha. Wystarczy, że jej na to pozwolisz, tak samo jak mi pozwoliłeś skraść swoje serduszko. Otoczony ją opieką i miłością, aby mogła żyć szczęśliwie, dobrze? - spytałem szeptem, łącząc nasze dłonie, na których były obrączki.

- Mam być dla niej drugim tatusiem? Chociaż nigdy nie zastąpię jej mamy? - zapytał cicho, ściskając mocniej moją dłoń.

- Nie musisz zastępować jej mamy czy taty - pokręciłem delikatnie głową. - Chciałbym jedynie abyś pomógł mi wychować ją odpowiednio i zapewnić jej bezpieczeństwo. Malutka w końcu sama zdecyduje za kogo ciebie uważa. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby pewnego dnia zaczęła nazywać cię tatą.

- Byłbym szczęśliwy gdyby to zrobiła, ale nie będę od niej tego wymagał... - wtulił się we mnie plecami. - Jestem tylko twoim mężem. Prócz ciebie nic mnie z nią nie łączy... No chyba, że.. Adoptuję Jijeon. Wtedy ona będzie też moja. W mniejszym stopniu, ale jednak będzie.

- Nie mam nic przeciwko temu, o ile naprawdę tego chcesz - delikatnie musnąłem ustami jego skroń. - Nie zmuszaj się do niczego, kochanie. Wiem, że jest ci ciężko z faktem, iż mam córkę.. Już sam fakt, że mi wybaczyłeś i do mnie wróciłeś sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy. Gdybyś jeszcze adoptował Jijeon.. byłbym najszczęśliwszą osobą na świecie.

- Nie wiedziałeś, że będziesz miał dziecko. Co prawda, pojawiła się na tym świecie przez pomyłkę. Ale może miało tak być? Musieliśmy przejść tę próbę, żeby zrozumieć jak bardzo się kochamy... No i wcześniej czy później i tak planowaliśmy adoptować dziecko. Teraz nie musimy latać po sądach, żeby dostać pozwolenie na adopcje będąc parą homoseksualną. Mała jest darem od losu dla nas dwóch. Inaczej Young by nie umarła i wychowywała Jijeon razem z tobą. - spojrzał mi w końcu w oczy. - Jesteśmy sobie pisani. Wszystko na to wskazuje. A mała ma być naszą córką. Więc wypada mi ją adoptować.

- Zgoda. Skoro tak na to patrzysz i chcesz to zrobić, mi pozostaje jedynie ci na to pozwolić - przytaknąłem, patrząc mu w oczy. - Kocham cię i pragnę aby Jijeon była także twoją córeczką. Abyś pokochał ją tak samo jak ja, bo ten szkrab na to zasługuje. Nie chcę aby kiedyś poczuła się niechciana, ponieważ pojawiła się na tym świecie przez pomyłkę.

- Jak można jej nie chcieć? - uśmiechnął się lekko, spoglądając na malutką. - Jest taka śliczna i słodka. Widziałem Young tylko raz w życiu, ale Jijeon jest podobna do ciebie, nie do niej. Kształty buźki, nosek, uszka i oczka... Na pewno będzie twoją małą kopią.

Spojrzałem na córeczkę, dokładnie się jej przyglądając i mimowolnie się uśmiechnąłem. Mój mąż miał rację mówiąc, że jest do mnie podobna. Ostrożnie wziąłem na ręce tą słodką kruszynkę i delikatnie poprawiłem jej króciutkie włoski.

- Szybko nauczyłeś się być tatą... - stwierdził, przyglądając się Jijeon.

- Musiałem. Początkowo bałem się brać ją na ręce, ale kto inny by się nią zajmował, gdybym przez cały czas się bał? - spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem. - Chciałbyś ją potrzymać?

- Nie wiem... Nie zacznie płakać? - zapytał, spoglądając na mnie niepewnie.

- Nie zaczęła, gdy ja wziąłem ją po raz pierwszy na ręce, więc wątpię, że zacznie gdy będzie u ciebie na rękach - zapewniłem go. - Dla mnie już teraz jest twoją córką, Ggukie.

- O... Okay. - uśmiechnął się lekko i westchnął spokojnie, kiedy podałem mu Jijeon. - Hej, słodka... Jak się masz? - zapytał przyjaznym tonem głosu i jedną z dłoni pogładził jej twarzyczkę.

- Wyglądacie razem uroczo - wyznałem, przyglądając im się z uśmiechem. - A malutka ma się zapewne dobrze, gdy jest przy niej jej rodzina..

- Zaakceptuje mnie? - zapytał z lekkim uśmiechem. - Tak trochę zabieram jej tatusia.

- To zależy tylko od was czy się nawzajem zaakceptujecie - pogładziłem delikatnie pulchny policzek Jijeon. - I nie martw się, wystarczy mnie zarówno dla niej jak i dla ciebie.

- Wiem.. - oparł swoją głowę o mój tors. - Damy sobie w trójkę radę... Jakoś to będzie.

- Najważniejsze, że mamy siebie - pocałowałem czubek jego głowy i objąłem go ostrożnie ramieniem. - Kocham cię, Jeonggukie.

- Ja ciebie też kocham, Jiminnie... - westchnął cicho, nadal patrząc na mnie łagodnym, przyjemnym spojrzeniem. - Nawet nie wiesz jak bardzo...

- Oj, chyba wiem.. Ponieważ moje uczucia do ciebie są równie mocne co te twoje - mocno go do siebie przytuliłem, uważając przy tym na malutką.

- W końcu pokochałeś sprzątaczkę. - zaśmiał się cicho. - A w filmach romantycznych zawsze sprzątaczki kocha się najbardziej. Chyba...

- W filmach romantycznych zawsze jest szczęśliwe zakończenie - wyszeptałem, całując go w policzek. - Czy nasze też takie będzie?

- A jak myślisz? - musnął lekko moje usta.

- Myślę, że tak - odparłem, uśmiechając się nieco i oddałem mocniej jego pocałunek.

- No więc to będzie szczęśliwe zakończenie. - wyszeptał, gdy się ode mnie oderwał i spojrzał na małą, która się obudziła.

- Zakończenie, które da nam nowy początek - również spojrzałem na Jijeon, która ziewnęła bezgłośnie, wyglądając przy tym jak mały aniołek.

Jeonggukie zgodził się ze mną zostać, chociaż mógł spróbować ułożyć sobie życie na nowo, zapominając o moim istnieniu. Przez cały ten czas niejednokrotnie go zraniłem, a on i tak przy mnie trwał.. Czyż nie jestem największym szczęściarzem na świecie, posiadając takiego męża? Jedno niepozorne spotkanie i jedno spojrzenie, które wzbudziło we mnie nieznane mi dotąd uczucia. Wydarzyło się tak wiele odkąd poznałem Jeongguka i nie żałuję ani jednej chwili z nim spędzonej. Rzeczą oczywistą jest, że nigdy nie wybaczę sobie tych złych chwil, ale dopóki na jego ślicznej twarzy będzie widniał uśmiech, będę szczęśliwy.

Miłość, rodzina i akceptacja. To właśnie tego potrzebujemy w życiu najbardziej, aby móc być szczęśliwym. A ja otrzymałem to wszystko właśnie od Jeongguka, mojego niepozornego króliczka, który obrócił mój świat o sto osiemdziesiąt stopni.

Czy mogę powiedzieć, że tak właśnie kończy się nasza historia? Mogłoby wydawać się, że tak, jednak czyż koniec nie jest początkiem czegoś nowego?

єи∂

----------------------------

No i to koniec moi mili ;-;

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA CZYTANIE TEGO OPKA! ZA KAŻDĄ GWIAZDKĘ I POZOSTAWIONY KOMENTARZ! JESTEM WAM BARDZO WDZIĘCZNA! 

Gdyby nie wy... Nie byłoby tej opowieści <3 Pisze to wszystko dla was, słodkie pianki ; ^ ; <33333

Bae, tobie również ;^; bez ciebie nie byłoby tego opka! 

Zapraszam was do obserwowania mojego profilu, jeżeli chcecie więcej takich ff! <3 

Kocham was! <3333333333333333333333

Papa, moje pianeczki! To zobaczenia  w następnych książkach <3


Rich Poor Man |JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz