***KILKA DNI PÓŹNIEJ***Pov.Zygzak***
Wróciliśmy do Chłodnicy! Jak to dobrze być w domu. Bardzo tęskniłem za wszystkimi moimi przyjaciółmi. W tęsknocie za Sally to zacząłem powoli umierać. Kiedy rozpakowałem moją walizkę stwierdziłem, że zobaczę, jak poszło Lucy. Mimo, że Buntowniczka jest chyba najbardziej energiczną osobą jaką znam to akurat pakowanie i rozpakowywanie rzeczy nie jest jej ulubioną czynnością. Ruszyłem do jej pokoju i powoli otworzyłem drzwi. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem ją siedzącą na ziemi z kontrolerem, przed małym telewizorkiem. Skąd ona ma konsolę!?
-Lucy...
-Daj wyjaśnić!- wtrąciła praktycznie od razu.- Tak, zabrałam konsolę z Ośrodka Treningowego i wiem, że Tex Dinoco chce mnie zabić, ale BŁAGAM! Pozwól mi ją zatrzymać! Nie zostawię moich androidów samych!- mówiła zrozpaczona. Prychnąłem śmiechem.
-Wyluzuj.- rzekłem nadal z lekkim rozbawieniem.- Nic się nie stało, ale mogłaś mi o tym powiedzieć.
-Zabrałam, przy okazji też kilka innych gier...- dodała. Popatrzyłem na ekran telewizora. Faktycznie Cruz grała w tę grę, ale nigdy jakoś nie zwróciłem na to większej uwagi.- "Life Is Strange" to jest na przykład.- wskazała na ekran.- Laska umie cofać się w czasie. Ekstra moc!
-W takim razie miłego gran...
-Chyba nie sądzisz, że będąc w Chłodnicy mając dodatkowo wakacje będę grała. Idę zaraz na deskę.
-W takim razie miłej jazdy.- zakończyłem wychodząc z pokoju Lucy.
Moja córka wielokrotnie na przestrzeni ostatnich 14 lat doprowadzała mnie do płaczu ze śmiechu. Jej pomysły chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Może przytoczę tu sytuację z przed 2 lat:
******
Ja z Sally i Lucy przyjechaliśmy na długi weekend do moich rodziców. Pierwszego dnia przyjechaliśmy dość późno, więc ta praktycznie od razu po przyjeździe zasnęła. Do późnej nocy rozmawiałem z rodzicami i moją siostrą Reginą o tym co działo się u nich w ostatnim czasie. Następnego dnia już od samego rana można było słyszeć, jak w kuchni wszyscy tłuką się garnkami. Racja...moja mama kocha urządzać obiady i kolacje dla większej ilości osób. Moja rodzicielka, Sally i Regina cały ranek siedziały w kuchni robiąc różne pyszności. Ja za to z moim tatą cały ten czas przesiedzieliśmy u niego w garażu oglądając silnik jego Chevroletta Corvette z 1959 roku. Gdzie była wtedy Lucy? Tego mogłem się tylko domyślać. Jeżeli moja kochana po wsi noga nie poszła, gdzieś na spacer to zapewne szykowała coś co zapamiętamy na długo. No i miałem racje.
Kiedy ja z moją córką następnego dnia siedzieliśmy już przy stole to na stół zaczęły wchodzić pierwsze dania.
-Jak się siedzi?- pamiętam, jak zapytała, Spojrzałem na dębowe krzesło na którym siedziałem i ręką sprawdziłem czerwoną poduszeczkę nałożoną na siedzisko. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Mój ojciec musiał jeszcze zobaczyć coś w papierach i do stołu zasiadł najpóźniej z nas wszystkich. Lucy, gdy tylko go zobaczyła wydawała się być dość rozbawiona.
-Witam rodzinkę.- przywitał się podchodząc do stołu. Rozpiął swoją marynarkę i odsunął krzesełko. Kiedy na nim usiadł usłyszeliśmy dźwięk pęknięcia. Tak, jakby ktoś przekuł balona z wodą. Lucy o mało nie udławiła się kurczakiem, a mój ojciec wstał z miejsca i obrócił się w naszą stronę. Dorodna plama z wody na spodniach od garnituru.
-Hahahh!- śmiała się.- Ah... woreczek z wodą pod poduchą. Klasyk.
Patrzyliśmy na nią ze zdumieniem, ale i lekkim rozbawieniem. Mistrz powagi Ronald McQueen ugiął się pod prostą sztuczką jego wnuczki.
CZYTASZ
LET'S RACE!- Cars (Auta)
Fanfiction***KSIĄŻKA HUMANIZOWANA W OPARCIU NA "SALQUEEN WHAT"S NEXT" i "YOUNG MCQUEEN" (dostępne na moim profilu)*** Zygzak McQueen- emerytowany kierowca wyścigowy i szef ekipy Cruz Ramirez. Po zakończeniu kariery wyścigowej Zygzak znajduje więcej czasu w ż...