-Tata...-szepnęłam. Rozejrzałam się po pokoju. Przypomniało mi się, że w szafie jest praktycznie pusto. Wiecie. Kiedyś z nudów zrobiłam porządki w szafkach. Wepchnęłam tam chłopaków i kazałam być cicho. Z ziemi wzięłam książkę, którą wcześniej zrzucili i wskoczyłam na łóżko. Otworzyłam na losowej stronie i zaczęłam "czytać". Wtedy do pokoju wszedł tata.
-Tu jesteś! Szukałem Cię.- uśmiechnął się.
-Tak! Cała i zdrowa!
-Co czytasz?- zapytał. Spojrzałam na okładkę.
-"Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów"- odparłam.
-Jeżeli dobrze pamiętam mama to czytała, jak była w ciąży.- odparł opierając się o futrynę.
-Ty serio pamiętasz takie szczegóły?- zdziwiłam się.
-Niedziela, 2 Marca 2014 roku. Jeszcze nienarodzona Lucy McQueen nie daje spać rodzicom w nocy.- powiedział.- Niedziela, 27 Kwietnia 2014 roku. Tata prosi Lucy, aby była grzeczna. Tymczasem świeżo po zakończeniu sezonu dowiaduje się, że zapragnęłaś właśnie tego dnia przyjść na świat. 27 Kwietnia 2014 roku, godzina 19:48. Na świat przychodzi moje 3,27 kilograma szczęścia.- patrzyłam na mojego tatę zdezorientowanym wzrokiem.
-14 lat...14 lat i ty nie zapomniałeś.- wydusiłam.
-Idziemy wszyscy na obiad do Loli. Jak chcesz przyjdź. No chyba, że na boku zjadłaś znowu wielką czekoladę.-prychnął.- Miłego czytania.- po tych słowach wyszedł zamykając drzwi. Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwi na dole głęboko odetchnęłam. Książkę odłożyłam na półkę, oraz, otworzyłam drzwi od szafy wypuszczając chłopaków.
-Lucy wiesz, że jesteś również moimi kilogramami szczęścia.- odparł flirciarskim głosem Alex. Westchnęłam. To słodkie, że tata pamięta takie rzeczy. Szkoda tylko, że oni tego słuchali.
-To urocze, że twój tata zna takie szczegółowe daty. No i po za tym sorka, że włamaliśmy Ci się do pokoju...- powiedział z lekkim zawstydzeniem Jerry.- Chłopcy! Słyszeliście! Obiad. Ruszajcie się.- zarządził, a Carlos i Alexis ruszyli za nim.- Lucy, Fernando, idziecie?
-Tak...skoczę tyko do toalety.- odparł Fernando. Jerry przytaknął zamykając drzwi.
-Czemu grzebaliście tak właściwie w moich rzeczach?- zapytałam Włocha licząc na szczerą odpowiedź.
-Poprawka, Alexis grzebał. My chcieliśmy Cię tylko przestraszyć.
-Że ja się nie domyśliłam. Serio nie wygadałeś im nazwiska? Sami do tego doszli?
-Gdybyś chciała, aby znali twoje nazwisko przedstawiłabyś je im na początku, czyż nie? Uszanowałem to.
-Dzięki.- odparłam patrząc w jego dwukolorowe tęczówki.
-Spoko.
-Jejku! Twoje oczy są świetne!- powiedziałam po chwili wpatrywania się w nie.- Wyglądają uroczo!
-Teraz ja dziękuje.- zaśmiał się cicho.- Chodźmy na obiad.
******
Siedzieliśmy w piątkę, przy jednym stoliku. Właśnie skończyliśmy jeść zupę kukurydzianą i czekaliśmy na drugie danie.
-Dobra... co jest jeszcze ciekawe do robienia w tym mieście. Mamy jutro jeszcze całe popołudnie.- zaczął Carlos.
-Możemy poprosić o jakiś film w kinie, aby nam puścili.- zaproponowałam.
-Proponuje horror. Będziesz mogła wtulić się w moje ramię McQueen.- powiedział Alexis. Pokazałam mu środkowy palec.
-Specjalnie dla ciebie usiądę 5 rzędów dalej.- warknęłam.
CZYTASZ
LET'S RACE!- Cars (Auta)
Fanfiction***KSIĄŻKA HUMANIZOWANA W OPARCIU NA "SALQUEEN WHAT"S NEXT" i "YOUNG MCQUEEN" (dostępne na moim profilu)*** Zygzak McQueen- emerytowany kierowca wyścigowy i szef ekipy Cruz Ramirez. Po zakończeniu kariery wyścigowej Zygzak znajduje więcej czasu w ż...