ROZDZIAŁ.24 POCAŁUNKI I BIEGI

290 18 8
                                    

***Pov.Cruz***

Wsiedliśmy ze Sztormem do aut i pojechaliśmy na sam dół wodospadu. Było tam trochę piachu i można było tam posiedzieć. Tym razem ja prowadziłam. Nie minęło 5 minut i byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodów i popatrzyliśmy na spadający strumień wody. Mimo późnej godziny było bardzo ciepło.

-Bardzo tu ładnie.- powiedział Jackson kopiąc delikatnie stopą w piachu.

-Co ty nie powiesz? Całe to miasto jest piękne.- Weszłam na skałkę, która była centralnie koło wodospadu. Wychyliłam się i dłonią dotknęłam wody.- Cieplutka!- krzyknęła do Sztorma i za nim się obejrzałam straciłam równowagę i wpadłam do wody. Na szczęście nie było wysoko. Wychyliłam głowę nad lustro wody i popatrzyłam na roześmianego Jackie'go. 

-Haha! Nie sądziłem, że wpadniesz!- o mało nie udusił się ze śmiechu. Westchnęłam. Wtedy kiedy nie patrzył pociągnęłam go za rękę i po chwili i Sztorm wylądował w wodzie.

-Mówiłam Ci, abyś wziął strój kąpielowy na przebranie.- prychnęłam.

Wyszliśmy z wody i zdjęliśmy przemoczone ubrania. Zarówno ja, jak i Jackson pod ubraniami zamiast bielizny mieliśmy stroje kąpielowe. 

-Teraz możemy bez obaw skakać.- zaśmiałam się wstając i wchodząc na wcześniejszą skałkę. Wyskoczyłam w górę i skończyłam na bombę. Tuż za mną Sztorm. Po za tym chlapaliśmy się wodą, a przed wyjazdem siedzieliśmy na brzegu mocząc stopy.

-Która godzina?- zapytał Sztorm okrywając się ręcznikiem.

-Zgaduje, że koło 22.- odparłam próbując się wysuszyć. Tarłam ręcznikiem po moim ciele.- Masz suche ciuchy?

-Spodziewałem, że zostanę wciągnięty. Coś tam wziąłem. 

-To, jak ja. Zbieramy się?

-Mamy inne wyjście?

Wstaliśmy i pokierowaliśmy się w stronę mojego auta. Sztorm przysłonił okno w aucie i mogłam się spokojnie przebrać. Potem zrobiliśmy to samo w jego przypadku. W Chłodnicy byliśmy chwilę, przed 23. 

***NASTĘPNEGO DNIA***Pov.Lucy***

Obudziłam się koło godziny 8. Od razu z szafy wyjęłam czerwoną bluzę z szachownicą na zszyciu, t-shirt z logiem Rusteze, czarne spodnie i typowe buty do jazdy gokartem. Oczywiście nie zapomniałam o wstążce na nadgarstku. Już miałam wychodzić z pokoju, gdy przypomniało mi się o gumce do włosów. Założyłam ją sobie na drugi nadgarstek i ruszyłam do kuchni. Mama i tata od rana zajęci byli szykowaniem trasy wyścigu, więc byłam sama. Wyjęłam z lodówki serek waniliowy i bułkę. Po szybkim śniadaniu ruszyłam do garażu. Tam stał mój gokart. Składzik było otwarty i nie było Chevroleta, więc zgaduje, że w tym całym amoku mój tata zapomniał o zamknięciu garażu. Dolałam paliwa z kanistra do mojego sprzętu i poszukałam kasku. Był on czarny z czerwono-żółtymi błyskawicami po bokach, które wykończone były płomieniami. Porównałabym je do tych które ma mój tata na aucie. Kask leżał koło starych opon, które z tatą planujemy przerobić na huśtawkę. Wracając jednak. Zajrzałam do środka, aby sprawdzić, czy w środku jest moja czarna kominiarka. Na szczęście była na swoim miejscu. Położyłam kask w gokarcie i upewniłam się, czy opony w nim na pewno dobrze się trzymają. Wszystko powinno być dobrze. Zamknęłam garaż i pobiegłam w poszukiwaniu rywali. Gdzie mamy się ścigać. Myślałam nad tym trochę, przed snem, ale ostatecznie stwierdziłam, że dobrym miejscem byłby opuszczony tor w Przełęczy Stabilizatorów. Kiedyś powszechnie używany (kiedyś znaczy się 30 lat temu), ale aktualnie tylko się marnuje.

Główna ulica miała już mniej więcej wyznaczony bieg toru. Pobiegłam do V8. Dzisiaj było tam wyjątkowo tłoczno. Na moje szczęście nie trafiłam na żadnego z chłopaków. Wtedy ktoś złapał mnie od tyłu. Już chciałam coś zrobić, gdy zorientowałam się z kim mam do czynienia.

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz