Koło ósmej rano przyjechały pierwsze ciężarówki. Tym razem wstałam z tatą, aby ich żegnać. Z pierwszym odjazdem musiałam pożegnać się z Carlosem. Tata z Miguelem pomagał Hamiltonowi i Schnellowi z samochodami. Ja i Carlos staliśmy spokojnie. Nagle z kieszeni dżinsów wyjęłam małą karteczkę na której zapisałam mój numer telefonu.
-Było super.- powiedziałam podając mu ją.
-Super było ścigać się z dziewczyną.- po tych słowach wyjęłam telefon i mu go podałam.
-Wpiszesz się?- zapytałam.
-Pewnie!- po tych słowach wziął sprzęt i wpisał swój numer.
-Dzięki.
-Carlos! ¡Es hora de ir!- zawołał jego ojciec wsiadając do kabiny w ciężarówce.
-Mówi, że czas iść.- wytłumaczył. Podszedł szybko i przykucnął, aby być na mojej wysokości i zrobił moim telefonem nam selfie, po czym mi go oddał.- Do zobaczenia!
-Pa!- pomachałam mu lekko. Tata podszedł i objął mnie. Patrzyliśmy na trzy oddalające się ciężarówki. Za nim się obejrzeliśmy podjechały cztery. Mój tata odszedł zawołać Ziu Takakitę, Nigela, Spydera, Tomka Dodeski i Raoula Farafurę z Alexisem.
Widziałam, jak tata wraca z ich całą bandą. Zaczęli wprowadzać samochody do naczep, a ja zostałam sam na sam z Alexisem. Westchnęłam ciężko, po czym wyjęłam z kieszonki karteczkę z numerem.
-Chciałeś go pierwszego dnia.- podałam mu go.
-Numer telefonu? To może ja Ci się wpiszę?- uśmiechnął się. Podałam mu komórkę.
-Zrobisz nam od razu selfie?- zapytałam.- Chce na pamiątkę.
-Nie musisz kłamać.- po tych słowach wyciągnął rękę.- Jak chcesz się pochwalić koleżanką to po prostu powiedz.
Oparłam się rękami na jego ramieniu i zrobiliśmy sobie zdjęcie. Oddał mi telefon.
-Kiedyś wydostanę Cię z tej dziury i pojedziemy do Francji.
-Nie wątpię.- powiedziałam z ironią uśmiechając się, przy tym. Po tych słowach Alexis pomachał i wsiadł do ciężarówki i zaczął czekać na ojca. Pokazać mu filmik? Tak! Wskoczyłam na schodki do kabiny i przyłożyłam telefon z włączonym filmikiem do szyby. Jego mina bezcenna. Mrugnęłam do niego okiem, po czym schowałam się w recepcji. Po krótkiej chwili tata wszedł do recepcji.
-Właśnie przyjechali po Jeffa i Jerry'ego.- powiedział. Skinęłam głową i ruszyłam do wcześniejszego miejsca. Jeff Gorvette szedł cały obładowany torbami za to Jerry bez, ani jednej.
-Nie pomożesz mu?- zapytałam z wyraźnym rozbawieniem kiedy podszedł do mnie.
-Sam chciał.- prychnął. Podałam mu karteczkę z numerem i mój telefon.
-Wpiszesz się od razu?
-Też pytanie.- uśmiechnął się wpisując do telefonu. Już oddawał mi telefon, gdy poprosiłam go o to co wcześniej Carlosa i Alexisa. Zrobiliśmy wspólne zdjęcie. Schowałam telefon i patrzyłam na niego.- Będę tęsknić.- przyznał Jerry.
-Wypada mi odpowiedzieć tak samo.- zaśmiałam się. Objęłam chłopaka, a ten od razu odwzajemnił. - Ciesz się, że mieszkamy tylko kilka stanów od siebie.- po tych słowach go puściłam.
-Mój ojciec jeździ na zawody Cruz. O ile będziesz tam również to zacznę jeździć.
-W takim razie do zobaczenia.- powiedziałam zaczynając machać. Jerry wsiadł do kabiny, a tuż za nim Jeff. Odjeżdżali, gdy z bagażami wyszli nasi ostatni goście. Tata zaczął rozmawiać z Francesco, a ja z Fernando. Podałam mu numer i zrobiliśmy sobie zdjęcie.
CZYTASZ
LET'S RACE!- Cars (Auta)
Fanfiction***KSIĄŻKA HUMANIZOWANA W OPARCIU NA "SALQUEEN WHAT"S NEXT" i "YOUNG MCQUEEN" (dostępne na moim profilu)*** Zygzak McQueen- emerytowany kierowca wyścigowy i szef ekipy Cruz Ramirez. Po zakończeniu kariery wyścigowej Zygzak znajduje więcej czasu w ż...