ROZDZIAŁ.2 KOLOROWANKI

382 20 7
                                    

Czy to Cruz? Nie może być. Jeszcze, przy nim!? Kim jest ta obok niej? Czy to...ale, jak?

-Tato!- gwałtownie się obudziłem.

-Lucy!- mało nie krzyknąłem z przerażenia.- Jest 3 w nocy. Co się stało?

Dziewczynka spuściła wzrok i zeszła z łóżka. Teraz widziałem, że miała ze sobą "pluszowego tatusia". Pluszowy tatuś to maskotka przedstawiająca mój samochód wyścigowy z oczami w miejscu szyby i ustami. Wstałem i poszedłem za Lucy do jej pokoju. Zaświeciłem lampki i pokierowałem się do jej łóżka. Przykryłem Lucy kołdrą i pocałowałem ją w czoło.

-Jeszcze pluszowy...-szepnęła wysuwając pluszaka przed siebie. Pocałowałem go w dach. Uśmiechnęła się.

-Miałaś zły sen?- zapytałem, a ta twierdzącą kiwała głową.- Więc co Ci się śniło?

Lucy podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła opowiadać.

-Jechałeś w wyścigu. Bardzo szybko. Nagle skręciłeś i wjechałeś w ten murek co jest na torze (zapewne chodziło jej o bandę) i przekoziołkowałeś w powietrze. Potem spadłeś na ziemię. Mama chciała do ciebie podejść, ale nie mogła. Kiedy wyciągnęli Cię miałeś dużo ranek.

-Ranek?- upewniłem się z lekkim strachem w głosie.

-Tak.- dziewczynka stanęła na łóżku i zaczęła dotykać mojej twarzy.-Tutaj, tutaj, tutaj i jeszcze tu.

Byłem przerażony. Lucy opisała mój wypadek, który miałem pod koniec mojego ostatniego sezonu. Może nie dokładnie, ale jednak. Było to dla mnie dziwne bo Lucy o tym nie wiedziała. W tym dniu została z Lilianą w Chłodnicy i według jej opowiadań zajęte były zabawą w chowanego. Sally siedziała ze mną w szpitalu, gdy wracałem do zdrowia. Żadne z nas nie chciało mówić Lucy o tym zdarzeniu. Gdy wydobrzałem wróciłem do miasta. Spotkałem się z Lucy, aby wytłumaczyć moją nieobecność. Powiedziałem jej, że trenowałem i teraz muszę pobyć sam. Powiedziała, że rozumie. Mimo wszystko, przez następne 2 miesiące codzienne przychodziła do składzika Hudsona, gdzie przesiadywałem dnie i noce tylko, aby przynieść mi rysunek. Nie wiedziała, że moja psychika była w kawałkach i nie chciałem jej martwić moim dziwnym zachowaniem-nikogo nie chciałem.

Miejsca które wskazała na mojej twarzy...dokładnie tu miałem rany po wypadku. Po jednej na czole, którą wskazała nadal mam małą szramę. Zawsze jednak zakryta jest moją grzywką. Bałem się, że po dotknięciu jej wyczuje wgłębienie. Z moich oczu popłynęły łzy. Przytuliłem Lucy.

-Czemu płaczesz tatusiu?- zapytała.

-Bo wiesz córeczko...- odsunąłem ją od siebie, aby spojrzeć w jej oczy.-... bo tatusia musiałoby to strasznie boleć...- wspomnienia z tego dnia wróciły. Jak uderzałem głową o dach. Jak roztrzaskana szyba rozcięła mi kombinezon i rękę, i jak widziałem ostatni raz Sally przed tym jak straciłem przytomność. Zapłakaną próbującą się do mnie dostać.

******

Wstałem przed 6. Przez to, że w nocy trochę popłakałem moje oczy były zaczerwienione. Ubrałem się w mój czerwony kombinezon, a na stopy założyłem niskie, czarne buty.

-Zygzak.- powiedziała Sally wstając do pozycji siedzącej.

-Przepraszam...obudziłem Cię.- westchnąłem. Sally wstała i podeszła do mnie. Wyciągnęła ręce w stronę mojego kołnierza od kombinezonu. Rozsunęła lekko suwak, tak aby koszulka którą miałem pod spodem pod niego nie podeszła i zasunęła. Następnie delikatnie zapięła rzep który kończył zapięcie.- Płakałeś?- zapytała.

-Tak...-przyznałem.- Lucy śnił się mój wypadek i...-przerwałem bo łzy od nowa napłynęły mi do oczu. Sally przytuliła mnie.

-Tak wiem. To było dla nas ciężkie, ale minęło. Jesteś cały i zdrowy, a Lucy nie musi wiedzieć, że miałeś wypadek. Tak?

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz