EPILOG

328 16 38
                                        

***3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ***

- Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niech nam żyje nam! Niech żyje nam! Całe sto lat! W zdrowiu, w szczęściu, w pomyślności, niech nam żyje nam! A kto? Lucy! - śpiewała tak cała Chłodnica Górska kiedy na stół przed V8 wszedł wielki tort z świeczką w kształcie liczby 15. Lucy patrzyła z uśmiechem na tort jednocześnie poprawiając swoją czapeczkę urodzinową.

- To teraz pomyśl życzenie. - Zygzak położył dłonie na jej ramionach. Lucy, przez chwilę myślała po chwili zdmuchując świeczki. Goście klaskali, a Lola zaczęła kroić tort.

- To czas na prezenty! - zaśmiała się. Lucy wbiegła do kawiarni, a tuż za nią Fernando, Jerry, Alexis i Carlos. Buntowniczka spojrzała na wielką stertę prezentów. To były chyba jej największe urodziny. - Dzięki za ich pilnowanie Jared. - uśmiechnęła się kiedy chłopak schodził z blatu.

- Nie ma sprawy. Urodziny ma się jeden raz w roku. - zaśmiał się, aby poklepać jej plecy. - Też dorzuciłem coś od siebie. - puścił jej oko wychodząc z kawiarni.

- Myśli, że jest taki sprytny. - prychnął Alexis, kiedy Lucy rzuciła się na prezenty. 

- Na pewno bardziej od ciebie. - zaśmiał się Jerry.

- Najpierw muszę otworzyć te od was! - oświadczyła przeszukując stertę.

Po chwili wygrzebała trzy pakunki. Odpakowywała je po kolei. Alexis sprezentował jej nowe słuchawki, a Carlos samodzielnie namalowany obraz na podstawie jej zdjęcia z zawodów. Dziewczyna zaśmiała się na jego widok. To były finały. Chwilę, przed tym, jak z Buttersky wzięli się za łby. Jego kask wtedy pękł. Jerry za to dał jej srebrny krzyżyk z wybitym z tyłu L.MQ. Od razu założyła go na szyję. 

- A ty Fernando? - szturchnął go Carlos. Fernando przeszedł za ladę i wyjął prezent. Był w papierowej torebce.

- Wybacz, ale nie mogłem inaczej zapakować. - zaśmiał się nerwowo. Wyciągnął go w jej stronę. Kiedy Lucy złapała go jedną ręką ten ją objął. Cmoknął krótko jej policzek. - Najlepszego McQueen.

- Dzięki Husky! - zaśmiała się wyciągając z torebki kawałek sznurka z kolorowymi wstążeczkami. Lucy przyjrzała się im bliżej. Każda była w innym kolorze i na każdej była napisana nazwa innego państwa. Póki co były tam 4 wstążki.

- Wstążka ma dla ciebie duże znaczenie także tutaj taka pamiąteczka. W każdym państwie w jakim byłem na kursach kucharskich kupiłem wstążkę. Jakby nie patrzeć to dzięki tobie mogę się spełniać.

- Ale to raczej twoja pamiątka, a nie jej. - wtrącił Alexis.

- Niech potraktuje to jako słowo, że pokaże jej te państwa. - zaśmiał się. Lucy otworzyła ręce.

- Macie 10 sekund, aby się przytulić. To wasza jedyna okazja. 

Już po chwili wylądowali w wielkim uścisku.

Jackson, Cruz i Jared siedzieli nieco dalej od reszty. Ramirez zajadała się tortem, a Jackson wsłuchiwał się w grę Jareda na gitarze.

- "...Staring at the bottom of your glass
Hoping one day you'll make a dream last
But dreams come slow and they go so fast
You see her when you close your eyes
Maybe one day you'll understand why
Everything you touch surely dies..."* -
grając, nucił Jared. Jackson szturchnął go.

- "...'Cause you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go..."
- zaśpiewał o wiele głośniej Jack wzruszając ramionami na to, że ludzie wkoło zaczynają patrzeć. Jared zaśmiał się pod nosem

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz