***Pov.Lucy***
Kiedy poczułam się lepiej i odzyskałam do końca świadomość siedziałam pod ścianą wraz z Fernando. Czekaliśmy na rozstrzelanie, przez mojego i jego tatę. Nie byli zadowoleni z sytuacji, która zaistniała. No cóż... nie pobyłan długo w świecie żywych.
-Okey. Od początku więc.- zaczął mój tata.- Lucy czemu jechałaś za Fernando?
-No...długa historia!- starałam się wyminąć.
-Mamy czas.- odparł gniewnie Francesco.
-Nie chciałem jechać.- wtrącił Fernando.
-Czemu, więc tego nie powiedziałeś swojemu ojcu?- zapytał mój tata.
-Nie chciałem, aby był mną zawiedziony.
-I uważasz, że teraz niby nie jestem zawiedziony?
-Nie...
-Teraz Lucy- rzekł tata.- Dobrze, zgodziłaś się i wszystko fajnie. Wszystko rozumiem. ALE!- o nie. Zawsze jest "ale"- Ty nie czułaś, że brakuje Ci tlenu? Gorąca? Tego, że musisz się napić. Nie mogłaś sobie odchylić tej szybki. Złapać tlen.
-Czułam, ale co miałam zrobić. Zorientowalibyście się, a nie o to nam chodziło.
-Dlaczego właściwie Fernando wysłałeś młodą McQueen? Dlaczego nie chciałeś jechać?- zadawał kolejne pytania Francesco do swojego syna.
-Gdybyś zabrał mnie miejsce z lodówką to bym wyjaśnił.- powiedział pewniej. Jego ojciec prychnął śmiechem.
-W porządku. Niech będzie. Makkaki, myślisz, że możemy skorzystać z lodówki w Centrum Treningowym.
-Czemu nie. W sumie też jestem ciekawy.- przyznał.
-Jedziemy za wami.- zakończył Francesco.- Idziemy Fernando.- burknął, przy wyjściu. Chłopak wstał i wyszedł za nim.
-Za nim pójdziemy chce Cię o coś zapytać?- zwrócił się do mnie tata.
-Słucham.
-Jak się czujesz po tym omdleniu? Zmartwiłem się
-Całkiem w porządku. Trochę głowa mnie boli, ale nic po za tym.- odparłam zgodnie z prawdą.
-Minie. No i chyba wszyscy wiemy, że to on Ci zaproponował. Czemu się zgodziłaś?
-Gdybyś wiedział co myśli o wyścigach zrozumiałbyś.- wyjaśniłam.
-A co sądzi o wyścigach?
-Myślę, że sam niedługo się dowiesz.
*****
Siedzieliśmy przy stole- ja, tata i Francesco. Od trzydziestu minut Fernando siedział w kuchni.
-Co on tam tyle robi?- niecierpliwił się jego ojciec.
-Proszę zaczekać!- poprosiłam go. Wtedy Fernando wyszedł z kuchni z trzema talerzami. Położył przed nami jego frykasy. Spaghetti!
-Wygląda ślicznie!- pochwaliłam z uśmiechem chłopaka.- Spróbujecie!- zachęciłam. Patrzyłam, jak Pan Paltegumi owija kilka nitek makaronu na widelec i wkłada do ust.
-Pyszne.- przyznał.- Lecz co ma to do rzeczy?
-Że ja to zrobiłem.- wyjaśnił Fernando. Nasi ojcowie patrzyli na niego z zaskoczeniem.- Tato...nie chce jeździć. Nie kręcą mnie gokarty i Formuła 1. Właściwie nic związanego z samochodami.- mówił to ze skruchą- Chce być kucharzem! To moje marzenie.
-Czemu nie powiedziałeś wcześniej?- zapytał Francesco.
-Nie chciałem Cię zawieść. Nikogo nie chciałem! Wszyscy wierzyli, że będę twoim godnym następcą. Po za tym.- spojrzał na mnie.- Nie powiedziałem Ci wszystkiego Lucy.- popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.- Mówiłem Ci, że chciałem wjechać w bandę, aby zejść z toru. Nie założyłem tylko "żółwika", przed wyścigiem.- przyznał.
CZYTASZ
LET'S RACE!- Cars (Auta)
Fanfic***KSIĄŻKA HUMANIZOWANA W OPARCIU NA "SALQUEEN WHAT"S NEXT" i "YOUNG MCQUEEN" (dostępne na moim profilu)*** Zygzak McQueen- emerytowany kierowca wyścigowy i szef ekipy Cruz Ramirez. Po zakończeniu kariery wyścigowej Zygzak znajduje więcej czasu w ż...