ROZDZIAŁ.35 ŻEBRA

215 13 4
                                    

***Pov.Lucy***

Kiedy poczułam się lepiej i odzyskałam do końca świadomość siedziałam pod ścianą wraz z Fernando. Czekaliśmy na rozstrzelanie, przez mojego i jego tatę. Nie byli zadowoleni z sytuacji, która zaistniała. No cóż... nie pobyłan długo w świecie żywych.

-Okey. Od początku więc.- zaczął mój tata.- Lucy czemu jechałaś za Fernando?

-No...długa historia!- starałam się wyminąć.

-Mamy czas.- odparł gniewnie Francesco.

-Nie chciałem jechać.- wtrącił Fernando.

-Czemu, więc tego nie powiedziałeś swojemu ojcu?- zapytał mój tata.

-Nie chciałem, aby był mną zawiedziony.

-I uważasz, że teraz niby nie jestem zawiedziony? 

-Nie...

-Teraz Lucy- rzekł tata.- Dobrze, zgodziłaś się i wszystko fajnie. Wszystko rozumiem. ALE!- o nie. Zawsze jest "ale"- Ty nie czułaś, że brakuje Ci tlenu? Gorąca? Tego, że musisz się napić. Nie mogłaś sobie odchylić tej szybki. Złapać tlen.

-Czułam, ale co miałam zrobić. Zorientowalibyście się, a nie o to nam chodziło.

-Dlaczego właściwie Fernando wysłałeś młodą McQueen? Dlaczego nie chciałeś jechać?- zadawał kolejne pytania Francesco do swojego syna.

-Gdybyś zabrał mnie miejsce z lodówką to bym wyjaśnił.- powiedział pewniej. Jego ojciec prychnął śmiechem.

-W porządku. Niech będzie. Makkaki, myślisz, że możemy skorzystać z lodówki w Centrum Treningowym.

-Czemu nie. W sumie też jestem ciekawy.- przyznał. 

-Jedziemy za wami.- zakończył Francesco.- Idziemy Fernando.- burknął, przy wyjściu. Chłopak wstał i wyszedł za nim.

-Za nim pójdziemy chce Cię o coś zapytać?- zwrócił się do mnie tata.

-Słucham.

-Jak się czujesz po tym omdleniu? Zmartwiłem się

-Całkiem w porządku. Trochę głowa mnie boli, ale nic po za tym.- odparłam zgodnie z prawdą.

-Minie. No i chyba wszyscy wiemy, że to on Ci zaproponował. Czemu się zgodziłaś?

-Gdybyś wiedział co myśli o wyścigach zrozumiałbyś.- wyjaśniłam.

-A co sądzi o wyścigach?

-Myślę, że sam niedługo się dowiesz.

*****

Siedzieliśmy przy stole- ja, tata i Francesco. Od trzydziestu minut Fernando siedział w kuchni.

-Co on tam tyle robi?- niecierpliwił się jego ojciec.

-Proszę zaczekać!- poprosiłam go. Wtedy Fernando wyszedł z kuchni z trzema talerzami. Położył przed nami jego frykasy. Spaghetti!

-Wygląda ślicznie!- pochwaliłam z uśmiechem chłopaka.- Spróbujecie!- zachęciłam. Patrzyłam, jak Pan Paltegumi owija kilka nitek makaronu na widelec i wkłada do ust.

-Pyszne.- przyznał.- Lecz co ma to do rzeczy?

-Że ja to zrobiłem.- wyjaśnił Fernando. Nasi ojcowie patrzyli na niego z zaskoczeniem.- Tato...nie chce jeździć. Nie kręcą mnie gokarty i Formuła 1. Właściwie nic związanego z samochodami.- mówił to ze skruchą- Chce być kucharzem! To moje marzenie.

-Czemu nie powiedziałeś wcześniej?- zapytał Francesco.

-Nie chciałem Cię zawieść. Nikogo nie chciałem! Wszyscy wierzyli, że będę twoim godnym następcą. Po za tym.- spojrzał na mnie.- Nie powiedziałem Ci wszystkiego Lucy.- popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.- Mówiłem Ci, że chciałem wjechać w bandę, aby zejść z toru. Nie założyłem tylko "żółwika", przed wyścigiem.- przyznał.

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz