ROZDZIAŁ.50 BARIERY

198 15 13
                                    

Weszłyśmy do sali na godzinę wychowawczą. Zajęłam miejsce w przedostatniej ławce i modliłam się, aby była jakaś drama o bijatykę. Uwielbiam słuchać, jak pewne głosy chłopaków łamią się pod wzrokiem prostej kobiety zwanej wychowawczynią.  Tak niewinni w ich ostrej naturze.

-Dzisiaj powiemy sobie o nadchodzącej szkolnym balu.- zaczęła nauczycielka, a ja podniosłam wzrok. - Pani dyrektor już oznajmiła, że będzie wolny taniec także przygotujcie się psychicznie.- prychnęła, a ja skrzywiłam się. Melissa o mało nie wyskoczyła z ławki z radości na myśl, że będzie tańczyła przytulańca. 

-Ale super! Już nie mogę się doczekać!- mówiła z podekscytowaniem kiedy analizowałam ją wzrokiem. 

-Serio? Bo się poprzytulasz z chłopakiem.- uniosłam jedną brew.

-Już sobie wyobrażam! Ja i Paltegumi na parkiecie.- rozmarzyła się, a ja zaśmiałam się bardzo głośno. -No co?

-Po pierwsze, żaden z nich tu nie przyjdzie. Po drugie, Fernando nie znosi tańczyć, a po trzecie opanuj się.

-Od razu mówię, że na czas tańczenia toalety będą zamknięte i nauczyciele będą łapali uciekinierów.- mówiąc to patrzyła na mnie.

-Pani słowa to świętość.- uśmiechnęłam się.

-Czemu w zeszłym roku uciekłaś oknem?- zapytała nauczycielka. Długo opowiadać jaki miałam wtedy plan, ale to nie zmienia faktu, że udało mi się uciec.

-Bo nie chciałam tańczyć.

-Wspomnę, że tego jedynego dnia możecie się wystroić. Lucy nie chciałabyś włożyć sukienki?- zapytała

-No nie za bardzo.- przyznałam, a pani zaśmiała się.

-W zeszłym roku ubrałaś się w czarne spodnie i bluzę. To specjalna okazja!- przekonywała mnie.

-Mam być szczera, czy miła?- popatrzyłam na panią, a ta do mnie podeszła. -Nie chciało mi się golić nóg. -klasa ryknę śmiechem. Prawda jest taka, że nie chciało mi się tańczyć  tego okropnego przytulańca, jak wcześniej wspomniałam. Tym bardziej, że chłopcy w tej szkole zdają zatrzymać się w czasach średniowiecza, gdzie myli się raz w tygodniu.

-Twoja bezczelność jest nadzwyczaj przyjazna.- uśmiechnęła się wracając, pod tablicę.

Uniosłam jedną brew opierając się o krzesełko. Tak bardzo tego nie chciałam. Jednak jestem McQueen, a my zawsze osiągamy zamierzone cele i dlatego ucieknę za wszelką cenę. I chyba nawet wiem, jak...

******

-Nawet o tym nie myśl.- powiedział mój tata, a ja skuliłam się ze złości na siedzeniu Chevroleta.

-Ale tato! Gramy w jednej drużynie!- burknęłam patrząc w okno.

-Omijasz każdą dyskotekę. Może ten jeden raz...

-Nie będę tańczyła przytulańca! Zarażę się kurzajką i pozarażam wszystkich specjalnie tylko po to, aby oni też ją mieli. W sumie mają na sobie gorsze syfy- uśmiechnęłam się chytrze pod nosem, a tata przewrócił oczami.

-Czy twoim zdaniem jakikolwiek chłopak nie jest brudasem i śmierdzielem?- zapytał kiedy stanęliśmy na światłach.

-No... ty nie jesteś...Jerry, Fernando, Carlos...Alexis.

-Czyli gdyby to byli oni to byś zatańczyła?

-Nie!- krzyknęłam, a tata ryknął śmiechem. Wiedziałam, że uwielbia się tak ze mną drażnić. Właściwie mój tata dużo żartuje. Ścigając się na Nascarze dużo psikusów wyrządzał swoim przyjaciołom. Napompowane opony, babeczka, baloniki... i wiele innych! Daje słowo byłaby to jedna z najgrubszych książek, jaką widział ten świat. Tych żartów serio było dużo.

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz