30. Ty go zabiłaś

7K 402 142
                                    

Maraton ³/³

Osoby, które nie obserwują mojego profilu, zapraszam! Piszę tam czasem, będziecie na bieżąco : )


Julliet Meave

Gdyby ktoś spytał mnie, czy żałuję, że mnie „uprowadzono”, odpowiedziałabym bez zastanowienia.

Uratowano mi życie, poznałam wspaniałych ludzi i w reszcie czuję, że naprawdę żyję.

Gdyby jednak zapytano, czy żałuję, że poznałam Cartera, odpowiedziałabym, że tak. Bo nic nie zabijało mnie mocniej jak myśl, że naprawdę się zakochuję w kimś, kto morduje bez mrugnięcia okiem. W kimś, kogo przecież przysięgłam sobie nienawidzić na zawsze.

Bez przerwy myślałam tylko o nim, nie mogłam się skupić, ani zająć niczym konkretnym. Chłopcy mnie nie potrzebowali, a ja wcale się nie rwałam do zadań, więc mogłam mieć czas dla siebie.

Cały spędzałam użalając się nad sobą, to było zdecydowanie jedno z moich ulubionych zajęć.

Moim drugim dzisiejszym zajęciem było spotkanie z Mattem, ale do wieczora miałam jeszcze parę godzin, które próbowałam sobie jakoś zorganizować. Przez godzinę chodziłam z psem po lesie, próbowałam też czytać i oglądać telewizję, ale bardzo szybko się wyłączałam.

Tay była w pracy, bo uparła się, że musi do niej chodzić, ale oczywiście ktoś jej pilnował. Trinnie natomiast przesypiała większość dnia, bo Jess zabronił jej wstawać. On z kolei miał sporo roboty.

Dla mnie to było trochę na plus, bo mogłam zadręczać się sama. Przynajmniej tak myślałam, ale do kółka różańcowego dołączył mój brat, który był podekscytowany tym co się między nami dzieje. Widziałam, że podziwiał Cartera. Był młody i czasem ktoś zachowywał się wobec niego nie w porządku, jak Sylvian, ale w gruncie rzeczy każdy odnosił się do niego z szacunkiem i wykonywał jego polecenia bez mrugnięcia.

Jonah przede wszystkim był pod wrażeniem jego dobroci i naginania narzuconych zasad, względem swoich przyjaciół. Owszem, nie zawsze było to możliwe, jednak gdy opowiedziałam Jonahowi ile razy uratował mi życie, mój brat niemal zwariował z podziwu.

Nie powiedziałam mu tylko i tym jednym razie, gdy miałam zabić człowieka. Obiecałam Carterowi, że nie powiem nikomu, a więc nawet mój ukochany brat nie mógł wiedzieć. Chociaż doskonale wiedziałam, że zachowałby to dla siebie.

W godzinach popołudniowych wpadłam na całkowicie nowy pomysł oderwania swoich myśli od blondyna. Gdy znalazłam hamak, Jonah został zmuszony do przymocowania go do drzew, a ja rozwaliłam się na nim z książką i wesołym psem u boku.

Wybraliśmy drzewa, które znajdowały się na środku trawnika, trochę po lewej od głównego wejścia, więc w razie gdyby ktoś mnie szukał, napewno mnie znajdzie.

To zabrzmiało dość strasznie.

Bujając się w przeciwsłonecznych okularach, głaszcząc psa, leżącego obok, czytałam jakiś romans. Tym razem próbowałam się w niego wciągnąć z całej siły.

Znów mi to nie wyszło, więc miałam ochotę ucałować Lexie gdy mi przerwała.

— Masz chwilę? — spytała, uśmiechając się do mnie.

Jej blond włosy opadały falami, a delikatną twarz podkreśliła lekko makijażem, co tylko sprawiło, że wyglądała jeszcze lepiej.

— Jasne. Możesz usiąść, jeśli chcesz — odparłam, robiąc jej miejsce obok siebie, na co skinęła głową i dosiadła się.

ThunderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz