43. Mhm, rozbierane

5.9K 290 71
                                    


Promienie słońca mocno mnie drażniły. Nie spałam dobrze, a rażące słońce wcale nie pomagało.

Sylvian oddychał inaczej. Denerwująco wybijał mnie z rytmu, bo to nie był ten oddech, który słyszałam niemal codziennie.
Nie umiałam ułożyć się na jego ciele tak wygodnie, a unosząc głowę wciąż czułam wypełniające rozczarowanie, bo to nie była ta twarz.
Ogarniała mnie niesamowita wściekłość, że nie potrafiłam po prostu cieszyć się z obecności mężczyzny, który był dla mnie o wiele lepszy niż ten, o którym wciąż myślałam.

Carter się mną zabawił, zmielił i wypluł. Jak mogłam wciąż do niego wracać? Dlaczego do jasnej cholery nie mogłam spać, wciąż odtwarzając sobie w pamięci ten widok?

Gdyby tylko się całowali. Gdyby nie poszło to tak daleko...

Czy to w ogóle coś zmienia?

Chciałam uciec jak tylko wstanie słońce. Wyślizgnąć się i pójść do pokoju udając, że nic się nie stało, a jednak coś wciąż mnie tu trzymało.
Mimo wszystko patrząc na jego twarz widziałam też mężczyznę, który mnie kochał i wciąż na mnie czekał, gdy ja raniłam go na każdym kroku. Nie myślałam o nim prawie nigdy, usunął się, a ja mu na to pozwoliłam.

On wciąż tu był. Wciąż miał dla mnie otwarte serce, gdy Carter swoje zamroził.

Ja i Sylvian nie znaliśmy się tak naprawdę dobrze. Zbliżyliśmy się do siebie gdy leżałam sama w pokoju i staliśmy się kimś na wzór przyjaciół. Teraz, gdy wykorzystywałam go by poczuć się dobrze, miałam ogromne wyrzuty sumienia.

Gdzieś w moim wnętrzu pojawiła się jednak zadziwiająca myśl.

Zależy ci na nim.

Dlatego nie odeszłam, a tylko czekałam aż się obudzi, bojąc się reakcji na nocne wydarzenia. Byłam mu wdzięczna, że mnie wtedy odtrącił. Przynajmniej nie musiałam się zadręczać tym, że go skrzywdziłam.

Seks zostaw dla osób, do których czujesz coś więcej.

To była dobra myśl. Lepsza, bo nie wiążąca się z wyrzutami sumienia.

Uniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Moje włosy opadły na ramiona, po czym zsunęły mi się na twarz. Zaczesałam je palcami do tyłu, gdy nagle poczułam usta na swoim karku.

Wzdrygnęłam się przestraszona, ale zaraz potem rozluźniłam się, bo to było takie przyjemne...

— Nie uciekłaś — powiedział z wyraźną ulgą.

Sama odetchnęłam, ponieważ teraz wiedziałam już na pewno, że to była dobra decyzja.

Odwróciłam się w jego stronę, uśmiechając się delikatnie, na co on zlustrował mnie wzrokiem. Wczorajszej nocy dał mi się przebrać w swoją koszulkę i bokserki, chociaż mój pokój znajdował się jakieś dziesięć sekund od jego.

Spoglądał na mnie niepewnie, jakbym miała się rozpłynąć w powietrzu. Czułam, że moje serce nieprzyjemnie kłuje. W końcu Sylvian musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jeszcze wczoraj rano bym na niego nawet nie spojrzała w ten sposób, a co za tym idzie, domyślał się iż nie czuję tego co on.

— Nie patrz tak na mnie — zaśmiał się, czym wywołał moje zmieszanie. — Nie robię sobie złudnych nadziei Jull. Ja po prostu czekam i cieszę się z każdej chwili, którą z tobą spędzam. Jeśli masz się przez to czuć źle, nie będę cię dotykać.

Jego dobro było uderzające. Mój Boże gdybym wtedy wybrała jego zamiast Cartera to wszystko byłoby lepsze! On był lepszy, jego uczucia szczere, a w dodatku nie był pieprzonym prezydentem, zakochanym w swoim gangu.

ThunderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz