42. Zawsze będziesz szmatą

5.1K 294 75
                                    

Muzyczka w mediach. Chcę tylko powiedzieć, że jestem przeszczęśliwa, bo te wyświetlenia... To spełnienie moich marzeń. Chcę także powitać nowych czytelników, których jest już naprawdę dużo i bardzo, bardzo mnie to cieszy. Ostatnio prawie się poryczałam ze wzruszenia, więc tak...
Jak zwykle sprawdzony na szybko, więc gdy coś zauważycie to proszę, napiszcie ;)

Jullie Meave

Zdarzają się takie sytuacje, kiedy człowiek kompletnie traci panowanie nad swoim życiem. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie, chociaż trwa ułamki sekund, a mózg przetwarza informacje irytująco powoli.
Najpierw nie czujesz nic, potem pojawiają się zimne poty oraz dziwny, tępy ból głowy i stajesz się blady. Twoje serce kłuje nieprzyjemnie, żołądek niemal podchodzi do gardła.

Wiele razy to czułam i śmiało mogłam stwierdzić, że było to najbardziej znienawidzone przeze mnie uczucie. Ta dziwna mieszanka strachu, rozpaczy i bezradności, pojawiała się w różnych momentach mojego życia.
Gdy byłam mała i zepsułam jedną z rzeczy rodziców lub gdy przeskrobałam coś w szkole.
Dzień, w którym rodzice przyłapali mnie na pierwszym papierosie.

Zdarzały się jednak coraz częściej sytuacje, gdy znienawidzone uczucie objawiało się ze zdwojoną siłą. Sytuacje takie jak choćby śmierć Sama, misje, czy oskarżenie mnie o szpiegostwo. W każdej z tych sytuacji brał udział gniew.
Podczas śmierci moich bliskich, którzy śmierć ponieśli nie konkretnie z czyjejś ręki, lub po prostu tego nie podejrzewałam, przeważała rozpacz.

Wszystko potrafiłam zrozumieć, bo choćby nie wiem jak bolało, miażdżyło mi serce i było niesprawiedliwe - póki można było to wyjaśnić, mogłam to przetrwać. Do tamtego dnia więc pod opieką psychologa próbowałam wyjść na prostą i wszystko zburzył człowiek, w którym byłam po uszy zakochana.

Bo to bolało, miażdżyło serce i nie było sprawiedliwie, ale co krzywdziło najmocniej - on nie mógł nijak tego wyjaśnić.

Gdyby w ogóle chciał.

Widziałam z jaką zachłannością, wręcz brutalnością ją całował. Widziałam jego umięśnione plecy, które napinały się z każdym ruchem i niejednokrotnie nosiły ślady po moich paznokciach.

Czułam, że coś we mnie przestało istnieć, ale cudowne uczucie pustki nie chciało nadejść. Trawił mnie ból, a słone łzy zamazywały mi widok.

Mogłam wybiec z płaczem, uciec gdzieś daleko i czekać na wyjaśnienia, które nie miałyby żadnego sensu lub nigdy by nie nadeszły.

Ale mogłam też pokazać im, jak bardzo mnie zniszczyli i jak bardzo ich nienawidziłam.
Carter zawsze trzymał pistolet na szafce, gdy był w pokoju i było tak i tym razem. Odłożyłam kule i chwyciłam za broń, zmuszając swoje nogi do posłuszeństwa, po czym wykonałam parę kroków naprzód.

Zamglony wzrok Lexie nareszcie padł na mnie, ale zanim zdążyła choćby pisnąć, zepchnęłam z niej chłopaka, który był na tyle zdezorientowany, że nawet nie stawiał oporu.
Następnie chwyciłam za włosy tą cholerną, blond wywłokę i ściągnęłam ją z łóżka w akompaniamencie jej zduszonego krzyku.

Rzuciłam dziewczynę na kolana, podnosząc wzrok na ubranego już w same bokserki Cartera, który stanął naprzeciw mnie i bez wahania przyłożyłam mu lufę pistoletu do czoła.

— Podejdź choćby krok bliżej, a odstrzelę ci łeb — syknęłam, chociaż nogi ugięły się pode mną, a widoczność spadła niemal do zera, rozmazując mi widok twarzy blondyna.

— Odłóż to — odparł tylko, a Lexie zapłakała głośniej, okrywając się kołdrą.

Wtedy skierowałam broń w jej stronę, przekrzywiając lekko głowę i nie zwracając kompletnie uwagi na spiętego blondyna.

ThunderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz