45. Myślę, że możemy sobie pomóc

5.7K 326 37
                                    

W mediach Carter, a w obsadzie nowe zdjęcia i nowa postać więc zapraszam!!

Muzyka do rozdziału - xxxtentation - save me (Mellen Gi cover)

Na wstępie chcę zaznaczyć, że rozdziału nie było, bo nie miałam kompletnie weny, ani siły i z żadnego innego powodu. Dlaczego zaznaczam? Bo ostatnio zauważyłam, że autorki wypisują, że jak nie będzie iluś gwiazdek/komentarzy to nie będzie rozdziału i mnie to wcisnęło w fotel XD Absolutnie u mnie to nie jest tak kochani. To, że pisze dla was nie oznacza, że dla gwiazdek i komentarzy, bo w takim wypadku Thunder przestałoby istnieć po trzecim rozdziale.

Niesprawdzony, bo znów musiałam wklejać dywizy!

Wiedziałam, że czas spędzony na werandzie można liczyć w godzinach. Zrobiło się niesamowicie ciemno, a wcale nie tak długo po tym niebo zaczęło się delikatnie rozjaśniać, chociaż do świtu jeszcze trochę brakowało.

Czułam się dziwnie, jak nigdy. Tym bardziej, że on ze mną siedział. Nie odzywał się ani słowem, oddychał spokojnie i po prostu był.
Ani razu nie odwróciłam się w jego stronę, a jedynie wpatrywałam się gdzieś przed siebie. Jedynymi dźwiękami, które świadczyły o jego obecności, był odgłos podpalanego papierosa oraz wciąganie i wypuszczanie dymu z jego ust.

Miałam na swoim sumieniu czyjeś życie i samo myślenie o tym przyprawiało mnie o mdłości. Chciałam to wyrzucić z głowy, zapomnieć, ale nie potrafiłam.
Wiedziałam, że na to zasłużył. Przecież skrzywdził mnie, zabijał ludzi, ale czy zabijając go, nie stawałam się po części taka sama?
Naprzemiennie płakałam, zaciskałam palce na włosach i brałam głębokie wdechy by odrobinę się uspokoić, a po paru godzinach po prostu siedziałam w bezruchu wciąż odtwarzając sobie w pamięci scenę gdy pociągnęłam za spust. Czułam się jak potwór, ale nie ze względu na to, że go zabiłam. Czułam się tak ze względu na fakt, że oprócz rozdzierającej świadomości odebrania komuś życia, miałam satysfakcję, że on naprawdę nie żyje. Wiedziałam, że nie czułabym tego samego gdyby zabił go Carter i byłam pewna, że to właśnie ja powinnam była to zrobić.

Dostałam czego chciałam.

Gdzieś pomiędzy myślami mignął mi Jess, który nakrył mnie kocem i wepchnął do ręki termos z herbatą, której nie tknęłam. Dochodziła chyba piąta, gdy zaczęłam ruszać skostniałymi palcami i postanowiłam wrócić do środka, jakby moje siedzenie tu miało w jakiś sposób odkupić grzechy, których się dopuściłam.

Już chciałam się podnosić, ale zamarłam, słysząc charakterystyczny dźwięk zapalniczki.
Siedział tu całą noc i był dalej, co wprawiało mnie w lekko mówiąc zakłopotanie.

Powoli podniosłam się z podłogi i zdjęłam z ramion koc, podchodząc bliżej blondyna, a ten uniósł głowę by spotkać się z moim spojrzeniem.

Nie mam pojęcia o czym wtedy myślałam, ale widok jego w koszulce na krótki rękaw, siedzącego tu ze mną całą noc, zmusił mnie do zarzucenia koca na jego ramiona.
Przez myśl przemknęło mi też, że często określam go mianem „chłopaka" chociaż przecież był dorosłym mężczyzną i w niczym nie przypominał chłopaka.
Jego spojrzenie gdy go okryłam było dla mnie nie do rozszyfrowania, ale nie było już takie chłodne i obojętne. Boże, on był taką zagadką. Czy my w ogóle kiedykolwiek naprawdę byliśmy razem? Czy on zdjął chociaż raz tą swoją pieprzoną maskę i był po prostu sobą? A może chłód i obojętność to właśnie był cały on.

ThunderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz