/Z góry sorki za błędy/
( ta książka jest bardzo stara i ma mnóstwo niedopatrzeń, ale dzięki tej książce uczyłam się na błędach~ 8 czerwca 2019 )
-Hej pedale!-usłyszałem dobrze znany mi głos.
Niechętnie odwróciłem się w stronę głosu.
-Co jest z tobą? Nie obciągniesz mi?-zobaczyłem szyderczy uśmieszek, który aż prosił się o wpierdol .
-Przepraszam, ale nie jestem jakąś tanią kurwą do wynajęcia...-powiedziałem ze spokojem.
Zack, bo właśnie tak miał na imię, był moim codziennym utrapieniem.
Wyzywał, bił, prześladował i inne tego typu rzeczy.
Jestem do tego przyzwyczajony.
Nikt mnie nie lubi.
Jestem postrzegany jako "gej", ale o tym kiedy indziej.-Co jest z tobą? Okresu dostałeś?-zaśmiał się chłopak, a z nim wszyscy, którzy akurat stali na korytarzu.
No nie wytrzymam.
Zaraz przyłożę tej rudej gnidzie.Zack:
Wysoki chłopak o rudo-czerwonych włosach i brązowych oczach, stanowczo za dużo w barach i stanowczo za mało w mózgu.Zachowując spokój ducha odwróciłem się i powoli udałem w stronę klasy.
-Ignorujesz mnie?!-wrzasnął.
Dogonił mnie po czym przyszpilił do ściany.
-Czego?-spytałem grzecznie.
Chłopak zacisnął rękę w pięść.
Gdy już miał mi przyłożyć, kolanem uderzyłem go w....
Czuły punkt każdego chłopaka.
Zack momentalnie upadł na kolana i łapiąc się za bolące miejsce pisnął z bólu.
Na ten widok uśmiechnąłem się od ucha do ucha, a wszyscy którzy stali na korytarzu szkolnym znów zaczęli się śmiać.
Gdy już miałem odchodzić drogę zastawił mi nauczyciel.-Pines! Zostajesz po lekcjach!-powiedział nauczyciel po czym podszedł do Zacka.
Aha.... czyli jak mnie wyzywają i biją to jest okej, ale jak ja się bronię to już nie? Rany czy tu prawa człowieka w ogóle obowiązują?!
Wściekły pomaszerowałem do klasy.
|Po lekcjach|
No wreszcie ruszę do mojego domku!!!
Gdy już miałem przekroczyć próg szkolny, by dostać się na wolność i cieszyć się dniem usłyszałem za sobą głos.
-Dipper Pines! A ty gdzie? Masz karę pamiętasz?-powiedział nauczyciel.
No i super! Dzięki panie, popsuł mi pan dobry humor.
Zrezygnowany odwróciłem się na pięcie zachowując kamienną minę, za to w środku kipiałem ze złości.
Szedłem za nauczycielem do tak zwanej "kozy".W sumie... to nigdy nie byłem w kozie.
Jak tam jest? Może tam znajdę przyjaciół? Nie. Kogo ja oszukuję?
Nie znajdę przyjaciół.
Ta samotna przeprowadzka do tajemniczej chaty była złym pomysłem.Nauczyciel się zatrzymał, a ja w raz nim.
Otworzył mi drzwi i rzucił od niechcenia szybkie "właź".
Niechętnie wszedłem do środka klasy.
Klasa jak klasa ławki, krzesła, tablica, biurko nauczyciela i tak dalej.
No klasa różniła się od pozostałych tylko pod jednym względem.
Wszystko tu jest stare i uszkodzone.
Nauczyciel wszedł za mną i zamknął drzwi.-Siadaj gdzie chcesz-powiedział.
Serio? To na oknie mogę usiąść?
Nie no, bez żartów Dipper.Usiadłem gdzieś w przed ostatniej ławce.
Oparłem łokieć o pomazaną przez uczniów ławkę i dłonią podparłem głowę.Nudy.
Tak to chyba idealne określenie na to co się tu działo.
Jezu. Siedzę już tu dobre dwadzieścia minut!Nagle nauczyciel gdzieś wyszedł.
Nie interesowało mnie to zbytnio.-Hej Sosenko za co siedzisz?-usłyszałem głos za mną.
-Za samoobronę-prychnąłem.
E? Czekaj, czekaj... skąd ja znam ten głos? I skąd się wziął ten głos?! Przecież byłem tu sam.
Chwila....
S...sosenko?!I w tym momencie zdałem sobie sprawę kto siedzi za mną...
Momentalnie zerwałem się z miejsca przez co krzesło upadło z lekkim hukiem.
Chcąc odejść trochę do tyłu przewróciłem się.
Brawo ja poprostu.-Mmm... długo Ci to zajęło-zaśmiał się siedzący w ławce chłopak.
Wstał i podał mi rękę.
Przyjrzałem mu się teraz dokładnie:
Na jednej połowie głowy miał blond włosy i grzywkę opadającą na jedno oko. Na drugiej połowie głowy włosy były ścięte bardzo krótko nie to co na drugiej i były czarne co dawało razem z blond włosami powalający efekt.
(Na okładce książki sobie zobaczcie włosy Billa ;) )
Biała koszula, na którą była nałożona żółta kamizelka. Przy kołnierzu była czarna muszka. Materiałowe, czarne spodnie, a na nogach czarne buty.
Nad głową lekko unosił się...
Średniej wielkości, czarny cylinder?Wygląda bardzo elegancko i jest taki...
Nie Dipper! Obiecałeś, że już nigdy więcej tego nie zrobisz!-No Sosenko bo mi ręka mdleje-westchnął.
Przypomniałem sobie, że przecież on cały czas podaje mi rękę.
-Ale... przecież... posąg... i... ale... ty-zacząłem się jąkać.
Jak?! Przecież pokonaliśmy go!
Poza tym był głupim iluminatem Dorito!
A nie jakimś osiemnasto-szesnasto latkiem, który i tak wygląda na dwadzieścia!Chłopak widząc moje osłupienie...
Podniósł mnie w stylu "panny młodej".-E-ej!-pisnąłem.
-Sosenko zwijamy się stąd. Tu ci nie będę nic tłumaczył-powiedział po czym cały świat do okoła zawirował.
Poczułem się strasznie słabo.
Nagle znaleźliśmy się w moim pokoju.
CZYTASZ
F.R.I.E.N.D.S ~Billdip~ SKOŃCZONA
FanfictionJeżeli myślisz, że masz na ten ff psyche - uwierz mi nie masz. Było to pisane za czasów 11/12 levela życia, a ja chyba coś w tym okresie brałem. Błędy są, bo wtedy się nie znałem, walić nie będe poprawiał XD UWAGA: Możecie tam znaleźć rodzaj żeński...