1.Kara

24.1K 1.2K 2.4K
                                    

/Z góry sorki za błędy/

( ta książka jest bardzo stara i ma mnóstwo niedopatrzeń, ale dzięki tej książce uczyłam się na błędach~ 8 czerwca 2019 )

-Hej pedale!-usłyszałem dobrze znany mi głos.

Niechętnie odwróciłem się w stronę głosu.

-Co jest z tobą? Nie obciągniesz mi?-zobaczyłem szyderczy uśmieszek, który aż prosił się o wpierdol .

-Przepraszam, ale nie jestem jakąś tanią kurwą do wynajęcia...-powiedziałem ze spokojem.

Zack, bo właśnie tak miał na imię, był moim codziennym utrapieniem.
Wyzywał, bił, prześladował i inne tego typu rzeczy.
Jestem do tego przyzwyczajony.
Nikt mnie nie lubi.
Jestem postrzegany jako "gej", ale o tym kiedy indziej.

-Co jest z tobą? Okresu dostałeś?-zaśmiał się chłopak, a z nim wszyscy, którzy akurat stali na korytarzu.

No nie wytrzymam.
Zaraz przyłożę tej rudej gnidzie.

Zack:
Wysoki chłopak o rudo-czerwonych włosach i brązowych oczach, stanowczo za dużo w barach i stanowczo za mało w mózgu.

Zachowując spokój ducha odwróciłem się i powoli udałem w stronę klasy.

-Ignorujesz mnie?!-wrzasnął.

Dogonił mnie po czym przyszpilił do ściany.

-Czego?-spytałem grzecznie.

Chłopak zacisnął rękę w pięść.
Gdy już miał mi przyłożyć, kolanem uderzyłem go w....
Czuły punkt każdego chłopaka.
Zack momentalnie upadł na kolana i łapiąc się za bolące miejsce pisnął z bólu.
Na ten widok uśmiechnąłem się od ucha do ucha, a wszyscy którzy stali na korytarzu szkolnym znów zaczęli się śmiać.
Gdy już miałem odchodzić drogę zastawił mi nauczyciel.

-Pines! Zostajesz po lekcjach!-powiedział nauczyciel po czym podszedł do Zacka.

Aha.... czyli jak mnie wyzywają i biją to jest okej, ale jak ja się bronię to już nie? Rany czy tu prawa człowieka w ogóle obowiązują?!

Wściekły pomaszerowałem do klasy.

|Po lekcjach|

No wreszcie ruszę do mojego domku!!!

Gdy już miałem przekroczyć próg szkolny, by dostać się na wolność i cieszyć się dniem usłyszałem za sobą głos.

-Dipper Pines! A ty gdzie? Masz karę pamiętasz?-powiedział nauczyciel.

No i super! Dzięki panie, popsuł mi pan dobry humor.

Zrezygnowany odwróciłem się na pięcie zachowując kamienną minę, za to w środku kipiałem ze złości.
Szedłem za nauczycielem do tak zwanej "kozy".

W sumie... to nigdy nie byłem w kozie.
Jak tam jest? Może tam znajdę przyjaciół? Nie. Kogo ja oszukuję?
Nie znajdę przyjaciół.
Ta samotna przeprowadzka do tajemniczej chaty była złym pomysłem.

Nauczyciel się zatrzymał, a ja w raz nim.
Otworzył mi drzwi i rzucił od niechcenia szybkie "właź".
Niechętnie wszedłem do środka klasy.
Klasa jak klasa ławki, krzesła, tablica, biurko nauczyciela i tak dalej.
No klasa różniła się od pozostałych tylko pod jednym względem.
Wszystko tu jest stare i uszkodzone.
Nauczyciel wszedł za mną i zamknął drzwi.

-Siadaj gdzie chcesz-powiedział.

Serio? To na oknie mogę usiąść?
Nie no, bez żartów Dipper.

Usiadłem gdzieś w przed ostatniej ławce.
Oparłem łokieć o pomazaną przez uczniów ławkę i dłonią podparłem głowę.

Nudy.
Tak to chyba idealne określenie na to co się tu działo.
Jezu. Siedzę już tu dobre dwadzieścia minut!

Nagle nauczyciel gdzieś wyszedł.
Nie interesowało mnie to zbytnio.

-Hej Sosenko za co siedzisz?-usłyszałem głos za mną.

-Za samoobronę-prychnąłem.

E? Czekaj, czekaj... skąd ja znam ten głos? I skąd się wziął ten głos?! Przecież byłem tu sam.
Chwila....
S...sosenko?!

I w tym momencie zdałem sobie sprawę kto siedzi za mną...
Momentalnie zerwałem się z miejsca przez co krzesło upadło z lekkim hukiem.
Chcąc odejść trochę do tyłu przewróciłem się.
Brawo ja poprostu.

-Mmm... długo Ci to zajęło-zaśmiał się siedzący w ławce chłopak.

Wstał i podał mi rękę.
Przyjrzałem mu się teraz dokładnie:
Na jednej połowie głowy miał blond włosy i grzywkę opadającą na jedno oko. Na drugiej połowie głowy włosy były ścięte bardzo krótko nie to co na drugiej i były czarne co dawało razem z blond włosami powalający efekt.
(Na okładce książki sobie zobaczcie włosy Billa ;) )
Biała koszula, na którą była nałożona żółta kamizelka. Przy kołnierzu była czarna muszka. Materiałowe, czarne spodnie, a na nogach czarne buty.
Nad głową lekko unosił się...
Średniej wielkości, czarny cylinder?

Wygląda bardzo elegancko i jest taki...
Nie Dipper! Obiecałeś, że już nigdy więcej tego nie zrobisz!

-No Sosenko bo mi ręka mdleje-westchnął.

Przypomniałem sobie, że przecież on cały czas podaje mi rękę.

-Ale... przecież... posąg... i... ale... ty-zacząłem się jąkać.

Jak?! Przecież pokonaliśmy go!
Poza tym był głupim iluminatem Dorito!
A nie jakimś osiemnasto-szesnasto latkiem, który i tak wygląda na dwadzieścia!

Chłopak widząc moje osłupienie...
Podniósł mnie w stylu "panny młodej".

-E-ej!-pisnąłem.

-Sosenko zwijamy się stąd. Tu ci nie będę nic tłumaczył-powiedział po czym cały świat do okoła zawirował.

Poczułem się strasznie słabo.
Nagle znaleźliśmy się w moim pokoju.

F.R.I.E.N.D.S  ~Billdip~  SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz