W mediach na górze macie dowód, że Bill ma irytujący śmiech.
Spróbuj nie wyłączyć challange.-Najpierw oświadcz tu i teraz, że Bill Cipher jest obecnie Twoim przyjacielem i jako przyjaciel Billa pomożesz mu dopasować się w świat ludzki-powiedział.
Jestem w szoku. Co tu dużo mówić.
Jestem w szoku.-Co? Nie! Złaź ze mnie!-warknąłem.
On w życiu nie będzie moim przyjacielem! Poza tym. Coś mi tu nie pasuje...
Demon cały czas siedział mi na biodrach.
-Oj, Sosenko...-pochylił się nade mną
szepcząc mi do ucha-Czyli mam rozumieć, że wolisz być moim wrogiem?-dodał przygryzając mój płat ucha.Moja ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Próbowałem odepchnąć demona, ale on chwycił mnie za nadgarstki.
-Spytam cię po raz pierwszy i ostatni-szeptał dalej-Zostaniesz moim przyjacielem?-spytał.
Gdy chciałem zaprzeczyć poczułem jakby w moje ciało wbijało się miliony niewidzialnyh widelców. Spojrzałem się na twarz demona, na której teraz widniał chytry uśmiech. Z trudem powstrzymywałem syki z bólu.
-A więc jaka decyzja?-spytał.
-T...t-tak-wysyczałem z bólu.
-Pełnym zdaniem proszę-zaśmiał się szyderczo.
Pierdolony sadysta!
-T-tak.... z...z-zosta-ane twoim...
p-przyjacielem- z trudem przeszło mi to przez gardło.-Grzeczna Sosenka-uśmiechnął się triumfalnie.
W tej samej chwili ból i uczucie wbijanych widelców w ciało zniknął.
Demon zszedł ze mnie. Powoli wstałem z przerażeniem patrząc i zastanawiając się co on właściwie kombinuje.-No i co się tak na mnie lampisz?-spytał.
Jego zachowanie momentalnie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
-E...no...-nie wiedziałem co powiedzieć.
Nagle Bill spojrzał na zegarek na ręce.
-Okej, pa Sosenko, wpadnę jutro na lekcje z człowieczeństwa-powiedział przechodząc obok mnie i przelotnie całując mnie w usta.
Zaraz. CO ON KURWA PRZED CHWILĄ ZROBIŁ?!
Gdy spojrzałem się za siebie demona już nie było.
Co do cholery się tu odjaniepawliło przed chwilą ja się pytam?
Nazajutrz obudziłem się o siódmej rano w swoim łóżku.
-Naszczęście to był tylko sen-westchnąłem przeciągając się na siedząco.
-Nie... to nie był sen-usłyszałem ten irytujący śmiech.
-NO NIE! WYPIERDALAJ MI Z DOMU DEMONIE!-wrzasnąłem rzucając poduszką w lewitującego nad ziemią chłopaka.
-Oh Sosenko, coś ty taki podirytowany? Okresu dostałeś?-spytał z troską w głosie.
Odpowiedziałem milczeniem.
-Bo jeśli to okres to słyszałem, że wy ludzie używacie w takich chwilach podpasek... cokolwiek to jest-powiedział.
Co kurwa?
Bill pstryknął palcami i nagle na moich kolanach pojawiło się małe opakowanie z napisem "always".
-Uuuu.... a więc to są podpaski?-podleciał do mnie i wziął do ręki opakowanie.
No ja zaraz nie wytrzymam.
Otworzył je i wyjął jedną podpaskę.
-Ej Sosenko, a to ci pomoże?-spytał wymachując mi nią przed oczyma.
NO KURWA NIE WYTRZYMAM ZARAZ.
-Tylko.. jak to działa?-zastanawiał się.
-TY AMEBO SPOŁECZNA! TO JEST DLA DZIEWCZYN! NIGDY NIE MIAŁEM I NIE BĘDĘ MIEĆ KURWA OKRESU!-warknąłem po czym wstałem z łóżka i ignorując Billa podszedłem do szafy z ubraniami.
Wyjąłem z niej jakiś czarny T-shirt z białym napisem "Life is Beautiful...Only on Fridays" oraz jakieś jeansy z dziurami. Zaniosłem to wszystko do łazienki i tam się przebrałem. Na T-shirt nałożyłem jeszcze czerwoną koszulę w kratę. Wyszedłem z łazienki i wróciłem się do pokoju po plecak.
No bo wkońcu szkoła i takie tam.
Kompletnie ignorując co ma mi do powiedzenia ten Dorito ubrałem czarne trampki, a na głowę nałożyłem moją ulubioną biało-niebieską czapkę ze znaczkiem sosny na środku po czym wyszedłem z domu.W szkole tak cholernie się cieszyłem, iż wkońcu mam chwilę spokoju od tego demona, że nawet wyzwiska mi nie przeszkadzały.
-Co my teraz mamy...?-spytałem sam siebie patrząc na plan lekcji w telefonie.
-Uh... matematyka...-westchnąłem wyjmując z szafki odpowiednie książki.
Nagle moja szawka błyskawicznie zamknęła się z hukiem, a ja zobaczyłem wkurwionego Billa przed sobą.
W skali od jeden do stu, na ile mam wyjebane?
Nagle zadzwonił dzwonek.
Moje zbawienie.
-To ja już sobie pójdę...-powiedziałem chcąc ominąć demona lecz ten złapał mnie i przyszpilił do szafek.
-C-co ty robisz?!-warknąłem.
-Ładnie to tak mnie zostawiać Sosenko?-spytał z tym swoim uśmieszkiem.
Zauważyłem, że dużo uczni zebrało się wokół nas. W tym też Zack.
-B-bill... Proszę Cię puść mnie...-powiedziałem przerażony widząc jak wszyscy robią nam zdjęcia, śmieją się lub obgadują.
-O nie, nigdzie cię nie puszczę-szepnął mi do ucha.
-No, no! Pines ja wiedziałem, że jesteś gejem, ale nie sądziłem, że jesteś też męską kurwą do wynajęcia!-zaśmiał się Zack.
Momentalnie moje oczy się zeszkliły.
Bill widząc moje zachowanie puścił mnie i podszedł do Zacka z szyderczym uśmiechem.-Czego?-warknął Zack.
-Zgasiłbym cię ripostą, ale gówno się nie pali-syknął demon.
Wszyscy w koło zaczęli się śmiać.
-Co powiedziałeś?!-wrzasnął chłopak.
Zack szybkim ruchem zacisnął dłoń w pięść i już miał przywalić Billowi lecz demon tylko chwycił za jego nadgarstek i syknął :
-Nie radzę-
Zastanawiałem się, dlaczego Bill mnie broni?
W tym samym momencie przyszli nauczyciele i wygonili wszystkich do klas. Później, ja i Bill czekaliśmy przed gabinetem dyrektora na tak zwany "ochrzan". Zack jakimś cudem się wymigał. Chwilę jeszcze pociągałem nosem co nie uszło uwadze demona.
-Sosenko nie płacz. Nic się nie dzieje-powiedział przytulając mnie do siebie.
Oj Bill. Gdybyś tylko wiedział coś więcej o moim życiu.
-To mi o nim opowiedz...-powiedział demon głaszcząc mnie po włosach.
-Chwila, znowu czytałeś w moich myślach?!-momentalnie odskoczyłem od demona.
-Możliwe-zaśmiał się demon.
Złapał mnie za rękę i powiedział:
-Zwijamy się stąd. No chyba, że chcesz słuchać godzinnego wykładu dyrektora-
W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową ocierając ostatnie łzy.
Nagle cały świat dookoła zawirował.Moje Ludki
Jeśli się spodobało zostawcie gwiazdkę :3
Bye!
CZYTASZ
F.R.I.E.N.D.S ~Billdip~ SKOŃCZONA
FanfictionJeżeli myślisz, że masz na ten ff psyche - uwierz mi nie masz. Było to pisane za czasów 11/12 levela życia, a ja chyba coś w tym okresie brałem. Błędy są, bo wtedy się nie znałem, walić nie będe poprawiał XD UWAGA: Możecie tam znaleźć rodzaj żeński...