8. Choroba oraz "iksde"

12.2K 1.1K 940
                                    

Muzyczka w mediach :)

Nagle Bill się...
POPŁAKAŁ!?

-B-bill? W-wszystko... dobrze?-spytałem wstając z łóżka i podchodząc do siedzącego na krześle blondyna.

-Sosenko... m-musisz jeść....ty nie możesz...
ty nie możesz umrzeć...-Ostatnie słowo wypowiedział szeptem i przez łzy.

On.. płacze? Niemożliwe...

-A...ale ja nie umrę...
Widzisz czuję się w porządku!-powiedziałem.

Nagle Bill przytulił mnie z całych sił.

-B...Bill?-

Demon nie odpowiadał tylko wtulił twarz w mój tors.
Powoli objąłem go rękoma.

-Jesteś pierwszą osobą...przy której płacze-zaśmiał się.

Na te słowa poczułem ogarniające mnie ciepło. Czułem się wyróżniony.

(1 godzinę później)

-Sosenko! Pozwól na chwilę...-zawołał mnie Bill z kuchni.

-T-tak co takiego?-spytałem wchodząc do pomieszczenia.

-Od dziś jesz ze mną posiłki!-powiedział stanowczo.

E... czekaj... co... Ale...
Ja... jeść...? ale ja nie lubię jeść...
To tak jak by mi kazali przyjmować codziennie zastrzyk...

-No.. w to że będziesz brał zastrzyki jeżeli dalej nie będziesz się odżywiać to ja nie wątpię-prychnął.

Znowu mi w myślach czyta?!
I w sumie tak swoją drogą  to zauwarzyłem że ma częste zmiany nastroju...
Godzinę temu jeszcze płakał i błagał żebym coś zjadł bo niby umrę...

-JA WCALE NIE PŁAKAŁEM!-pisnął.

Czekaj.... to on... umie piszczeć jak dziewczyna???...
Normalnie tylko jedno przychodzi mi teraz do głowy... "iksde".

Demon przechylił głowę w bok i zamyślił się.

-Sosenko wprawdzie jestem wrzechwiedzącym demonem ale moja mózgowa przeglądarka nigdzie nie może znaleźć informacji na temat "iksde".
Czy to jakieś zaklęcie?
A może jakiś narkotyk!-podszedł do mnie i zaczął mnie szarpać za koszulkę.

-DIPPER NIE MÓW MI ŻE BIERZESZ DRAGI!-krzyknął.

-Nie biorę ty debilu!-fuknąłem.

Pacnąłem go z otwartej ręki w głowę, a ten wyglądał jakby serwery mu padły i przeżywa właśnie jakiś error 404. Po chwili się wzdrygnął i wrócił do normalności.

-SOSENKO!-wrzasnął.

-Co znowu?!-spytałem.

-CO TO JEST "IKSDE" I DLACZEGO JESZCZE O TYM NIE WIEM?!-spytał.

-Daj mi marker to Ci pokażę...-powiedziałem.

Bill pstryknął palcami i w moich dłoniach pojawił się czarny permamętny marker.

-Podejdź tu na chwilę-poprosiłem.

Blondyn niepewnie podszedł do mnie.
Odgarnąłem jego grzywkę i narysowałem mu na czole znaczek "XD".

-Co do twojego pytania to ty jesteś jednym wielkim "iksde"-powiedziałem śmiejąc się. 

Bill nie wiedząc co się dzieje skierował się w kierunku łazienki i przejrzał w lustrze.
Poszedłem za nim, a ten znowu wyglądał jakby właśnie przeżywał error.

-Nie... nadal nie wiem co to "iksde"-powiedział po chwili.

Zacząłem się śmiać.
Demon posłał mi mordercze spojrzenie. Natychmiastowo spoważniałem.

-A właśnie!-powiedział Bill po chwili zmieniając wyraz twarzy na szczęśliwy.

-Pora na obiadek!-dodał i zaciągnął mnie w stronę kuchni.

Kazał mi usiąść na krześle.
Sam usiadł obok.
Pstryknął palcami, a przed nami pojawiły się naleśniki.

-No to smacznego!-powiedział Bill z tym niewinnym uśmiechem.

Zanim zdążyłem odmówić wepchnął mi naleśnika w usta.
Teraz to ja najprawdopodobniej wyglądałem jak bym właśnie przeżywał error 404.
Ja:
Człowiek który zwykle żywi się samym chlebem i wodą...nagle zmuszony jest do jedzenia.

Czekaj... ja mam to pogryść czy może wypluć?
Nie pamiętam...

-No oczywiście że pogryść!-powiedział demon.

Bill... weź się zlituj ...

-Nie ma litości Sosenko! Jesz i kropka -powiedział, a w jego oczach była śmiertelna powaga.

Łokciem podparł się o stół, a dłonią podparł głowę.

-Będziemy siedzieć tu tak długo aż zjesz-dodał.

(29 minut później)

-Sosenko....-westchnął demon próbując zachować spokój.

-Czy mógłbyś wreszcie zacząć gryźć tego naleśnika?-poprosił.

Ja dalej siedziałem w bezruchu z naleśnikiem wepchniętym jak szmatę w ustach.

-mpfh!-powiedziałem.

-Nie gadaj z pełną buzią to  niegrzeczne-odparł.

Ja? Mam to zjeść? Chyba sobie żartujesz!

-Nie żartuje-powiedział demon.

(1 godzinę później)

-DOBRA! DOSYĆ TEGO DOBREGO!-powiedział Bill.

Złapał mnie za rękę i nagle...
Widziałem siebie... który je... naleśniki?!

-E??? CO SIĘ STAŁO???-spytałem.

-A nie widać?wyręczam Cię-powiedział głos Billa który wydobył się z moich własnych ust.

Teraz spojrzałem na siebie...
Przypominałem ducha...
O boże...
Znowu?
Po tylu latach myślałem że już nigdy mnie to nie spotka... a jednak...

-Tooo... no ten... jak zjesz to oddasz mi moje ciało?-spytałem

-Ta...-odparł wpychając sobie kolejny naleśnik do tak w zasadzie MOICH ust.

Fuj...

Poczekałem jeszcze 10 minut.
Wkońcu demon pstryknął palcami i znowu znalazłem się w swoim ciele, a obok mnie siedział Bill śmiejąc się.

-Co?-spytałem.

-Jesteś pobrudzony dżemem-zaśmiał się.

-No wiesz tak wzasadzie to przez ciebie-prychnąłem.

-Przynajmniej znam już sposób na radzenie sobie z twoją chorobą-westchnął.

Tia... Bo przecież jestem "chory"
Phi...

-Ale gdzie pobrudzony? -spytałem zmieniając temat.

Demon podszedł do mnie... pochylił się i złapał mnie za podbródek. Zaśmiał się chytrze.

-O tutaj...-językiem zlizał dżem z mojej dolnej wargi.

Byłem w kompletnym szoku...
Poczułem jak się cały rumienię co nie uszło uwadze Billa. Musnął mnie ustami po czym odszedł kawałek ode mnie.

-To do jutra Sosenko!-powiedział kłaniając się z tym swoim szyderczym uśmieszkiem po czym zniknął.

Czy on przed chwilą....

Moje Ludki!
Rozdział takie 2/10 wiem...
No ale trudno!
Bye!

Zostawcie gwiazdkę! ^^

F.R.I.E.N.D.S  ~Billdip~  SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz