-Bill...-szepnąłem.Na ziemi leżał Bill. Był w samej piżamie, lekko przykryty przez opadnięte liście. Od razu podbiegłem do niego, a był on trochę oddalony. Potknąłem się raz o jakiś korzeń drzewa i runołem na ziemię, ale to nie mogło mnie powstrzymać. Szybko podniosłem się i jeszcze szybciej podbiegłem do Billa. Uklęknąłem przed nim i odgarnąłem liście z jego klatki piersiowej. Klatka nie poruszała się.
Cholera on nie oddycha.
-Bill? Bill!-wołałem go.
-Bill!-szarpałem nim.
Nie budził się.
Moje oczy zaszły łzami, ale teraz nie miałem na to czasu.Okej, okej. Dipper spokojnie. Zadzwoń pod sto dwanaście i... i im kur*a powiedz, że masz tutaj demona, który nie oddycha! Czekaj... co ja mam zrobić?!
-Bill!-wrzasnąłem policzkując demona.
Nic. Zero reakcji.
Coraz bardziej chciało mi się płakać.
Na szczęście nie byłem aż w takim szoku by zapomnieć co należy zrobić.-Dobra tylko jak się reanimowało?!-spytałem sam siebie.
Okej... spokojnie Dipper. Pamiętaj... trzydzieści uciśnięć na klatce piersiowej i dwa wdechy. Wdechy? Wydechy?! Kur*a nie pamiętam!
Ułożyłem ręce jedna na drugiej i zacząłem robić trzydzieści równomiernych uciśnięć.
-Raz... dajesz...dwa... trzy... cztery... żyj pięć... sześć-odliczałem powstrzymując łzy, które już i tak spływały mi po polikach.
Po trzydziestu przestałem.
Okej, okej... Teraz dwa wdechy czy tam kur*a wydechy.
Uspokoiłem się, a następnie pochyliłem nad Billem. Przybliżyłem swoje usta do jego ust. Niepewnie, ale zrobiłem te dwa wdechy tak by jego klatka piersiowa się unosiła. Nagle poczułem ręce oplatające mnie wokół szyji i język w mojej jamie ustnej. Szybko się oderwałem i z załzawionymi oczami i dużym rumieńcem spojrzałem na chytrze uśmiechającego się blondyna.
Moje usta poruszały się, ale nie byłem w stanie nic powiedzieć.
-No cześć. Jak tam?-spytał jak gdyby nigdy nic.
-T-ty... debilu!-wrzasnąłem-W-wiesz jak mnie wystraszyłeś?! Nie rób tak więcej! Słyszysz?! Nie rób!-krzyczałem, płakałem i waliłem pięściami w jego tors.
Ten podniósł się do siadu i chwycił mnie za nadgarstki.
-Spokojnie Sosenko-uspakajał mnie, gdy zacząłem się szarpać.
-N-nie rób...-wyszeptałem i położyłem głowę w zagłębieniu jego szyji, aby nie widział jak płacze-słyszysz mnie? Nie rób tak więcej. Proszę-pewnie i tak wyczuł moje łzy na skórze.
-Nie zrobię tak więcej. Obiecuje-szepnął i objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą zaczął głaskać po włosach.
Uspokoiło mnie to trochę.
-Masz przysięgnąć-powiedziałem, jeszcze lekko łkając.
-Przysięgnąć?-zaśmiał się i przechylił głowę w bok.
-T-tak-odparłem.
Demon odsunął się lekko odemnie i wyciągnął w moją stronę rękę, która płonęła niebieskim ogniem.
-Zrobimy tak. Ja przysiegnę, że nigdy tak więcej Cię nienastraszę, a ty w zamian... opowiesz mi wszystko o swoim życiu. Zgoda?-spytał.
Trochę się wachałem, ale ostatecznie podałem mu rękę. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, gdy moja ręką również zapłonęła niebieskim ogniem, aby następnie wrócić do normalności.
CZYTASZ
F.R.I.E.N.D.S ~Billdip~ SKOŃCZONA
FanfictionJeżeli myślisz, że masz na ten ff psyche - uwierz mi nie masz. Było to pisane za czasów 11/12 levela życia, a ja chyba coś w tym okresie brałem. Błędy są, bo wtedy się nie znałem, walić nie będe poprawiał XD UWAGA: Możecie tam znaleźć rodzaj żeński...