7. Lekcja w-f

13.3K 1.1K 1.4K
                                    


-Zbiórka!Ustawić się za linią.-powiedział zachrypnięty głos nauczyciela.

Wiecie czego jeszcze bardziej nienawidzę od lekcji w-f?
Dwóch lekcji pod żąd z w-f.
Tak...dzisiaj mamy aż dwie lekcje w-f ja się pytam...
DLACZEGO???

Cała klasa ustawiła się za linią.
Nauczyciel kazał dobrać nam się w pary.
Myślałem że jak zawsze wyląduje w parze ze ścianą...
Eh...
No ale tym razem dostałem osobę do pary.
To był Bill jak się tego można było spodziewać.

No i zaczęła się rozgrzewka.

-Sosenko co ty tak właściwie robisz?-spytał Bill stojąc na demną.

-I dlaczego nogi masz tak bardzo rozszerzone i zginasz plecy do przodu?-wypytywał.
(X'D)

Nie powiem zabrzmiało to trochę śmiesznie...

-No bo ja się...."rozciągam"-powiedziałem.

-Ale...po co?-dalej wypytywał.

-Bo... sam nie wiem ale tak każe nauczyciel-odparłem.

I gdy się tak rozciągałem nagle na moich plecach usiadł Bill powodując to że zostałem jeszcze bardziej przygnieciony do podłogi.
AŁA?
No wiecie... gdy to się robi samemu to można to zrobić na "odwal się" jeśli rozumiecie o co mi chodzi...

-Bill złaź ze mnie to boli-powiedziałem.

-Jak boli to znaczy że się rozciągasz-zaśmiał się.

NIENAWIDZĘ GO.

Po rozgrzewce nadeszła pora na grę w zbijaka.
Ale oczywiście najpierw musiały powstać drużyny.
Bill był jednym z pierwszych których wybrano...a ja...
Jak zawsze zostałem wybrany na końcu i gdy tylko podchodziłem do mojej drużyny było słychać jęki niezadowolenia.
Śmieszne jest to że znowu wylondowałem z Billem.

-Sosenko a teraz co my robimy? -spytał Bill.

-Gramy-odparłem krótko.

Dźwięk gwizdka i gra się zaczęła tylko...
Dlaczego każdy żuca we mnie...?
A no tak...
BO NIKT MNIE NIE LUBI.

Sprawnie unikałem ważących chyba z trzy kilo piłek.
Graliśmy z trzema piłkami dla utrudnienia.

Nagle Bill zawołał:

-Sosenko pacz! Złapałem piłkę!-

I w tym momencie... przez tego cholernego demona nie zauwarzyłem lecącej w moją osobę piłki i...
No właśnie... nie za bardzo pamiętam co dalej....

/Per.Bill/

Nagle w stronę Dippera poleciała piłka i uderzyła go prosto w twarz...
Ktokolwiek walnął Sosenkę byłem na tą osobę bardzo wściekły.
Dipper zemdlał.

-Proszę pana!-ktoś zawołał.

-Oh...niech go ktoś zaniesie do pielęgniarki!-powiedział nauczyciel.

-Ja mogę-odparłem podnosząc moją Sosenkę w stylu "panny młodej".

Tak. To jest MOJA Sosenka. Nikt nie ma prawa go tknąć! Jest on jedyną osobą która nie boi się mojej demonicznej natury. Wiem to bo go cały czas obserwuję...
A skoro i tak MUSZĘ żyć na tym cholernym świecie jako półczłowiek półdemon to chcę mieć chociaż przyjaciela...

Wychodząc usłyszałem śmiechy.
Odwróciłem się i posłałem wszystkim wrogie spojrzenie co podziałało.

/Per.Dipper/

Obudziłem się w łóżku.

-Co się...-rozejrzałem się.

Byłem w swoim pokoju.

-Oh Sosenko! Wreszcie się obudziłeś! Zaczynałem się martwić!-powiedział Bill pochylając się nad łóżkiem i przytulając mnie.

-Ty? Martwić? Niby od kiedy?-spytałem rozbawiony.

-Ha.ha.ha. też posiadam uczucia wiesz?-odparł.

-Ale skoro my jesteśmy w domu to znaczy....ŻE URWALIŚMY SIĘ Z LEKCJI?!-spytałem.

-Nie zupełnie...bardziej "zwolniliśmy"-odparł rozbawiony.

Teraz właśnie zauwarzyłem jedną bardzo istotną żecz...
Byłem przebrany w zupełnie inne ciuchy.

...

-Em...Bill?-spytałem.

-Tak Sosenko?-uśmiechnął się do mnie głupio.

-Cz-czy t-ty mnie p-przebrałeś gdy zemdlałem?-spytałem niepewnie.

-Tak-odparł.

-BILL!-pisnąłem.

-No co?-spytał z chytrym uśmieszkiem.

Szybko sprawdziłem jedną żecz...

No nie wierzę... bieliznę też mi zmienił.

-Yep-powiedział słysząc moje myśli.

Popatrzyłem prosto w jego kocie patrzałki...
Widziałem w nich tylko głupią niewiedzę.
Swoją drogą on serio ma oczy przypominające te kocie...

-T-to podchodzi pod molestowanie!-pisnąłem rumieniąc się.

-Oj Sosenko po co się tak denerwować? Teraz znam Cię jeszcze lepiej...-powiedział z chytrym uśmieszkiem niebezpiecznie przybliżając się do mnie.

-...WYPIER*ALAJ Z MOJEGO DOMU TY ZBOCZEŃCU!-warknąłem żucając w siedzącego na krześle demona poduszką.

-Ale ty jesteś niewdzięczny...-jęknął przeciągając się się na krześle.

-Czy ty masz pojęcie ile ważysz?-spytał łapiąc się za kark.

-Tak ważę 45 kilo a co?-prychnąłęm.

Nagle demon zamilkł.
Poczułem tą niezręczną atmosferę.
Nagle Bill wrzasnął:

-45?!?!? TO STANOWCZO ZA MAŁO NA SZESNASTOLATKA!-

-W zasadzie już prawie siedemnasto...-nie dokończyłem bo demon mi przerwał.

-WSZYSTKO JEDNO! NA LUCYFERA! CZY TY MASZ BULIMIĘ?! A MOŻE ANOREKSJĘ!?-wrzeszczał agresywnie szarpiąc mną w przód i w tył.

-Możesz mnie puścić?!-spytałem.

Demon wysłuchał mojej prośby.

-nie wieżę... Mój przyjaciel jest chory...-powiedział sam do siebie.

-Bill... powiem Ci coś bardzo ważnego więcej wysłuchaj mnie uważnie.... NIE MAM ŻADNEJ CHOROBY!-warknąłem.

-HA! TAK MÓWI OSOBA KTÓRA JEST CHORA!-odparł.

Jezu no nie wytrzymam....
Przecież jem normalnie co dwa dni...
O co mu chodzi?

-SOSENKO JEŚĆ TO TRZEBA CODZIENNIE!-wrzasnął.

Cholerny demon... Znowu mi w myślach czyta...

-ALE MI WYSTARCZA CO DWA DNI!-również wrzasnąłem dalej nie wiedząc dlaczego tak się wściekł.

-A co jesz?-spytał.

-Kromkę chleba i piję trochę wody a co?-spytałem.

Bill się nie odzywał.
Jego mina była obojętna.
Za to z jego oczu wyczytałem trzy emocje....
Złość, strach i smutek.

-Sosenko....-zaczął spokojnym i drżącym głosem.

Nagle Bill się...
POPŁAKAŁ!?



No moje Ludki...
Z weną u mnie troszkę słabo...
Jeżeli wam się spodobało zostawcie gwiazdkę!
(Ktoś to w ogóle czyta? ;-; xD)

Dziękuję XxAnexisxX za pomysł z wagą Dippera :3 Wpadnijcie na Jej konto również pisze Billdippa "zaczyna pisać".
Bye!

F.R.I.E.N.D.S  ~Billdip~  SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz