2.Mistrz we wkur*ianiu

18.4K 1.6K 2.4K
                                    


-Sosenko zwijamy się stąd. Tu ci nie będę nic tłumaczył-powiedział po czym cały świat do okoła zawirował.

Poczułem się strasznie słabo.
Nagle znaleźliśmy się w moim pokoju.

Demon postawił mnie na ziemię, musiał mnie podtrzymać żebym nie upadł z osłabienia.

-Wszystko dobrze Sosenko? Nie wiedziałem, że teleportacja tak działa na ludzi...-powiedział.

Nagle odskoczyłem jak poparzony.
Mój mózg właśnie po raz drugi przyswoił sobie, że przede mną stoi jedyna osoba na tym świecie, która mogła mnie nazwać "Sosenką".

-B-bill?-spytałem cicho z nutką nadzieji, że to jednak nie ten trójkąty demon, który chciał zabić mnie i moją rodzinę.

-Tak?-spytał podchodząc lekko bliżej.

-B-BILL?-spytałem głośniej.

-No tak... co chcesz?-spytał ponownie.

-BILL CIPHER?!-wrzasnąłem.

Demon zasłonił mi usta ręką, a drugą sprawnie przyciągnął mnie do siebie.

-Cichutko Sosenko, bo obudzisz Stanleya i Forda-wyszeptał z szatańskim uśmiechem na ustach.

Nie myśląc za wiele ugryzłem go w rękę przez co ją zabrał i lekko syknął.

-Do twojej świadomości moich wujków nie ma-powiedziałem naburmuszony.

To jest sen... Czy przede mną naprawdę stoi ten głupi, trójkątny Dorito z przed czterech lat...
I dlaczego jest chłopakiem?

-Po pierwsze nie jestem głupi! Po drugie wolę być chłopakiem niż dziewczyną-zaśmiał się.

-Ty czytasz mi w myślach?!-oburzyłem się.

-Tak-odpowiedział.

Rozejrzałem się do okoła. Szukałem czegoś czym mógłbym unieszkodliwić wroga.
Za mną stało moje biurko. Szybko chwyciłem za kubek z wodą stojący na nim. Po czym zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić. Chlusnąłem wodą z kubka prosto na demona.
Brawo ja za genialny pomysł! Teraz mam przesrane!

-Dipper-ledwo ze złości wycedził przez zęby.

Czy to jest moment, w którym mam uciekać?

Spojrzałem na demona, wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć niepohamowaną rządzą mordu.

To jest ten moment, w którym mam uciekać?

Demon warknął.

Tak, to ten moment.

Szybko wyminąłem demona, przebiegłem przez cały pokój i błyskawicznie chwyciłem za klamkę od drzwi.

-E? Zamknięte? Co?!-wystraszyłem się.

Wiedząc, że i tak to nic nie zmieni desperacko próbowałem otworzyć drzwi. Demon zaśmiał się szyderczo.
Powoli szedł w moją stronę.

-Cz... czekaj! J-ja Ci to wytłumaczę... to był taki odruch!-zacząłem się tłumaczyć dalej próbując otworzyć drzwi.

-Masz dziesięć sekund-powiedział demon po czym drzwi w magiczny sposób się otworzyły.

Chwilę stałem w osłupieniu, ale gdy zaczął odliczać od dziesięciu w dół wiedziałem co muszę zrobić.

RUN DIPPER!!! RUN!

Momentalnie rzuciłem się do ucieczki.
Wybiegłem z pokoju i skierowałem się w stronę schodów.

-SIEDEM-usłyszałem z pokoju głos tego Dorito.

Szybko zbiegłem po schodach.
Byłem w salonie, panicznie rozglądałem się dookoła szukając jakiejś kryjówki. Wpadłem na pomysł żeby w ogóle wyjść z chaty i pognać do lasu. Niestety ten szatan uniemożliwił ucieczkę z domu czarami.

Co on się w chowanego po domu bawi?! Wróciłem się i spojrzałem na schody.

-CZTERY-usłyszałem głos z góry.

No nie gadać że zmarnowałem tyle cennych sekund!

-TRZY-

JEZU DIPPER OGARNIJ SIĘ!
DLACZEGO JESZCZE STOJĘ JAK DEBIL I WPATRUJE SIĘ W SCHODY?!

-DWA-

Nogi moje kochane...
Proszę ruszcie się!

-JEDEN.-skończył odliczać.

No nie wierzę! Jeszcze tu stoję?!

Sparaliżowany strachem nie mogłem się ruszyć. Tępo patrzyłem się w schody i nasłuchiwałem jego kroków.

-Ojcze nasz, któryś jest w niebie...-zacząłem szeptać do siebie ledwie słyszalnie.

Nagle coś we mnie drgnęło gdy zobaczyłem blondyna powoli schodzącego ze schodów.
Odwróciłem się na pięcie i gdy już miałem uciekać zobaczyłem, że przedemną stoi demon z szyderczym uśmiechem.

A no tak. Umie się teleportować.

-P-posłuchaj... Może tak zawrzemy rozejm?-zaśmiałem się lekko panicznie.

Demon chwycił mnie za nadgarstki, nawet nie wiem kiedy, ale znalazłem się na podłodze, a Bill wisiał na demną.

-OKEJ PRZEPRASZAM! SŁYSZYSZ PRZEPRASZAM! WYGRAŁEŚ!NIE ZABIJAJ MNIE...-zacząłem panicznie go błagać.

-Oj głupiutka Sosenko.
Nie zabiję Cię-pochylił się nade mną-Zrobię Ci coś o wiele gorszego-wyszeptał mi do ucha.

ON MNIE ZABIJE... ON MNIE ZABIJE... ZGINĘ Z RĘKI PIERDOLNIĘTEGO DORITO.

-PRZESADZIŁEŚ!-demon najwyraźniej usłyszał moje myśli.

Nagle zaczął mnie...
Łaskotać?!

-B-bill... p-prze... przest.... przestań
D-dość....s-stop!-mówiłem co chwilę się śmiejąc.

- A będziesz grzeczną Sosenką?-spytał nie przerywając wykonywanej tortury.

-Tak! T-tylko.... p-przestań....-

Bill zaprzestał tortur,ale nie zszedł ze mnie.

-A teraz, złaź ze mnie ty figuro geometryczna!-gdy opanowałem śmiech zacząłem go obrażać.

-Najpierw oświadcz tu i teraz że Bill Cipher jest obecnie Twoim przyjacielem i jako przyjaciel Billa pomożesz mu dopasować się w świat ludzki-powiedział.

Że.... co?

Ludki....

Zostawcie gwiazdkę!

Pozdrawiam was :v

F.R.I.E.N.D.S  ~Billdip~  SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz