-Sosenko zwijamy się stąd. Tu ci nie będę nic tłumaczył-powiedział po czym cały świat do okoła zawirował.Poczułem się strasznie słabo.
Nagle znaleźliśmy się w moim pokoju.Demon postawił mnie na ziemię, musiał mnie podtrzymać żebym nie upadł z osłabienia.
-Wszystko dobrze Sosenko? Nie wiedziałem, że teleportacja tak działa na ludzi...-powiedział.
Nagle odskoczyłem jak poparzony.
Mój mózg właśnie po raz drugi przyswoił sobie, że przede mną stoi jedyna osoba na tym świecie, która mogła mnie nazwać "Sosenką".-B-bill?-spytałem cicho z nutką nadzieji, że to jednak nie ten trójkąty demon, który chciał zabić mnie i moją rodzinę.
-Tak?-spytał podchodząc lekko bliżej.
-B-BILL?-spytałem głośniej.
-No tak... co chcesz?-spytał ponownie.
-BILL CIPHER?!-wrzasnąłem.
Demon zasłonił mi usta ręką, a drugą sprawnie przyciągnął mnie do siebie.
-Cichutko Sosenko, bo obudzisz Stanleya i Forda-wyszeptał z szatańskim uśmiechem na ustach.
Nie myśląc za wiele ugryzłem go w rękę przez co ją zabrał i lekko syknął.
-Do twojej świadomości moich wujków nie ma-powiedziałem naburmuszony.
To jest sen... Czy przede mną naprawdę stoi ten głupi, trójkątny Dorito z przed czterech lat...
I dlaczego jest chłopakiem?-Po pierwsze nie jestem głupi! Po drugie wolę być chłopakiem niż dziewczyną-zaśmiał się.
-Ty czytasz mi w myślach?!-oburzyłem się.
-Tak-odpowiedział.
Rozejrzałem się do okoła. Szukałem czegoś czym mógłbym unieszkodliwić wroga.
Za mną stało moje biurko. Szybko chwyciłem za kubek z wodą stojący na nim. Po czym zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić. Chlusnąłem wodą z kubka prosto na demona.
Brawo ja za genialny pomysł! Teraz mam przesrane!-Dipper-ledwo ze złości wycedził przez zęby.
Czy to jest moment, w którym mam uciekać?
Spojrzałem na demona, wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć niepohamowaną rządzą mordu.
To jest ten moment, w którym mam uciekać?
Demon warknął.
Tak, to ten moment.
Szybko wyminąłem demona, przebiegłem przez cały pokój i błyskawicznie chwyciłem za klamkę od drzwi.
-E? Zamknięte? Co?!-wystraszyłem się.
Wiedząc, że i tak to nic nie zmieni desperacko próbowałem otworzyć drzwi. Demon zaśmiał się szyderczo.
Powoli szedł w moją stronę.-Cz... czekaj! J-ja Ci to wytłumaczę... to był taki odruch!-zacząłem się tłumaczyć dalej próbując otworzyć drzwi.
-Masz dziesięć sekund-powiedział demon po czym drzwi w magiczny sposób się otworzyły.
Chwilę stałem w osłupieniu, ale gdy zaczął odliczać od dziesięciu w dół wiedziałem co muszę zrobić.
RUN DIPPER!!! RUN!
Momentalnie rzuciłem się do ucieczki.
Wybiegłem z pokoju i skierowałem się w stronę schodów.-SIEDEM-usłyszałem z pokoju głos tego Dorito.
Szybko zbiegłem po schodach.
Byłem w salonie, panicznie rozglądałem się dookoła szukając jakiejś kryjówki. Wpadłem na pomysł żeby w ogóle wyjść z chaty i pognać do lasu. Niestety ten szatan uniemożliwił ucieczkę z domu czarami.Co on się w chowanego po domu bawi?! Wróciłem się i spojrzałem na schody.
-CZTERY-usłyszałem głos z góry.
No nie gadać że zmarnowałem tyle cennych sekund!
-TRZY-
JEZU DIPPER OGARNIJ SIĘ!
DLACZEGO JESZCZE STOJĘ JAK DEBIL I WPATRUJE SIĘ W SCHODY?!-DWA-
Nogi moje kochane...
Proszę ruszcie się!-JEDEN.-skończył odliczać.
No nie wierzę! Jeszcze tu stoję?!
Sparaliżowany strachem nie mogłem się ruszyć. Tępo patrzyłem się w schody i nasłuchiwałem jego kroków.
-Ojcze nasz, któryś jest w niebie...-zacząłem szeptać do siebie ledwie słyszalnie.
Nagle coś we mnie drgnęło gdy zobaczyłem blondyna powoli schodzącego ze schodów.
Odwróciłem się na pięcie i gdy już miałem uciekać zobaczyłem, że przedemną stoi demon z szyderczym uśmiechem.A no tak. Umie się teleportować.
-P-posłuchaj... Może tak zawrzemy rozejm?-zaśmiałem się lekko panicznie.
Demon chwycił mnie za nadgarstki, nawet nie wiem kiedy, ale znalazłem się na podłodze, a Bill wisiał na demną.
-OKEJ PRZEPRASZAM! SŁYSZYSZ PRZEPRASZAM! WYGRAŁEŚ!NIE ZABIJAJ MNIE...-zacząłem panicznie go błagać.
-Oj głupiutka Sosenko.
Nie zabiję Cię-pochylił się nade mną-Zrobię Ci coś o wiele gorszego-wyszeptał mi do ucha.ON MNIE ZABIJE... ON MNIE ZABIJE... ZGINĘ Z RĘKI PIERDOLNIĘTEGO DORITO.
-PRZESADZIŁEŚ!-demon najwyraźniej usłyszał moje myśli.
Nagle zaczął mnie...
Łaskotać?!-B-bill... p-prze... przest.... przestań
D-dość....s-stop!-mówiłem co chwilę się śmiejąc.- A będziesz grzeczną Sosenką?-spytał nie przerywając wykonywanej tortury.
-Tak! T-tylko.... p-przestań....-
Bill zaprzestał tortur,ale nie zszedł ze mnie.
-A teraz, złaź ze mnie ty figuro geometryczna!-gdy opanowałem śmiech zacząłem go obrażać.
-Najpierw oświadcz tu i teraz że Bill Cipher jest obecnie Twoim przyjacielem i jako przyjaciel Billa pomożesz mu dopasować się w świat ludzki-powiedział.
Że.... co?
Ludki....
Zostawcie gwiazdkę!
Pozdrawiam was :v
CZYTASZ
F.R.I.E.N.D.S ~Billdip~ SKOŃCZONA
FanfictionJeżeli myślisz, że masz na ten ff psyche - uwierz mi nie masz. Było to pisane za czasów 11/12 levela życia, a ja chyba coś w tym okresie brałem. Błędy są, bo wtedy się nie znałem, walić nie będe poprawiał XD UWAGA: Możecie tam znaleźć rodzaj żeński...