/Per.Dipper/
-No n-nie wiem czy t-to dobry pomysł...-jęknąłem coraz bardziej oplatając ręce w okół szyji demona.
-Rozluźnij się... wszystko będzie dobrze-uspokajał mnie blondyn i pogłaskał po poliku.
-B-bill p-proszę nie rób tego-błagałem go i zamknąłem oczy.
-ZA PÓŹNO!-powiedział Bill po czym wparował z buta wjeżdżam do szkoły ze mną na rękach- ELO JESTEM NOWYM UCZNIEM, A TEN KOLEŚ NA MOICH RĘKACH TO SOSENKA I JAK KTOŚ GO BĘDZIE OBRAŻAŁ TO NIE MA JUŻ ŻYCIA!-wykrzyczał Bill na cały korytarz.
Wszyscy, którzy akurat stali na korytarzu szkolnym zwrócili swoje paczały w naszą stronę. Jedną ręką wykonałem face palm, a drugą dalej trzymałem się jakże zadowolonego ze swojego spektakularnego wejścia demona.
Dzisiaj był dzień, w którym zawitaliśmy w nowej szkole. Jako iż jesteśmy, a raczej Bill jest, istotą ułomną wywalili go ze starej szkoły za złe, a może tragiczne wyniki w nauce. Poza tym do tamtej raczej nie mógłby wrócić przez nową, odmłodzoną formę ludzką, a jak to on mówi ma teraz za mało mocy, aby zaczarować wszystkich tak by niczego nie zauwarzyli tak jak to zrobił na samym początku. Ja opuściłem tą szkołę nie ze względu na Billa, a ze względu tego iż dowiedziałem się, że w Wodogrzmotach istnieje druga szkoła, a na dodatek jest bliżej mego domu... no i... mam nadzieje na lepszy start z przyjaciółmi, którzy nie będą się ze mnie naśmiewać, ale... po tym wejściu smoka to chyba nie mam na co liczyć. co do kwestii tego, dlaczego jestem na rękach demona. No... dzień wcześniej skręciłem kostkę, gdy chciałem uratować demona, który w ogóle tej pomocy nie potrzebował i narobił mi tylko niepotrzebnego stresu.
I gdy w myślach ciągnąłem ten monolog nie wiadomo do kogo Bill w tym czasie zdążył odstawić mnie na pobliską ławkę i zameldować nas u dyrektorki, a ja nawet tego nie zauważyłem. Wrócił do mnie cały w skowronkach.
-I jak tam?-spytałem od niechcenia.
-A dobrze! I wiesz co? Mamy szafki obok siebie!-mówił cały rozemocjonowany.
Nie słuchając co ma do powiedzenia rozejrzałem się po szkole. Byliśmy na holu głównym, z którego były przejścia na pojedyńcze skrzydła szkoły. Hol sam sobie był nie za duży i nie za mały. W rogu na samym końcu były schody prowadzące na następne piętro budynku. Za schodami stał automat z napojami i mała część niebeskich szafek szkolnych. Była tam też paprotka tak dla ozdoby. Po lewej stronie od wejścia był kantorek woźnej, a za kantorkiem były szatnie dla uczniów z kratami przypominające trochę labirynt.
Po bokach holu były też ławki z czego ma jednej siedziałem ja. Ściany były ni to białe ni to kremowe.-Bill...-odezwałem się po chwili do stojącego przede mną demona.
-No co tam?-spytał.
-Czemu mi się wydaje, że jesteśmy w szkole?-spytałem.
Demon parsknął śmiechem i rozejrzał się dookoła.
-No, bo jesteśmy w szkole Sosenko-zaśmiał się.
-Ale... nie o to chodzi. Po prostu ta szkoła wygląda jak z tego serialu... no wiesz serial pod tytułem "Szkoła" i zawsze leci na TVN około szesnastej chyba-wyjaśniłem.
-Nigdy nie widziałem tego serialu więc nie odpowiem Ci na to pytanie-odparł blondyn.
I w tym momencie zadzwonił dzwonek.
-Eee to... gdzie mamy pierwszą lekcję?-spytałem blondyna.
-Pierwszą mamy matematykę-odparł.
Obyś sobie poradził na matmie Cipher...
***
Na lekcji matematyki było w miarę spokojnie. Izabela~nasza wychowawczyni i pani od matematyki~ jest bardzo miłą osóbką. Na lekcji razem z Billem przywitaliśmy się z klasą. Teraz trwa przerwa, a po niej będziemy mieli w-f.
Razem z Billem siedzimy sobie przy ławce w klasie i tłumaczę mu podstawy matmy. Odziwo nauczył się ile to jest dwa plus dwa. Jestem z niego dumny.-Okej to teraz musisz...-nie skończyłem mu objaśniać, ponieważ na moim zeszycie od matmy pojawiła się ręka.
Ręka ta stanowczo należała do dziewczyny, bo na paznokciach były fioletowe hybrydy. Spojrzałem się w górę i ujrzałem blondynkę ze stanowczo za dużą warstwą makijażu. Na ustach miała fioletową szminkę, fioletowy cień do powiek, stanowczo za dużo korektora na mordzie, a rzęsy były nienaturalnie dłuższe... pewnie doczepia. Oczy jej były pełne pogardy. W uszach miała kolczyki wyglądające jak wielkie, złote okręgi. Gdy spojrzałem niżej zobaczyłem stanowczo za duży dekolt i stanowczo za duże piersi. Miała fioletową bluzkę i czarne leginsy. Na nogach zaś fioletowe szpilki.
-Ty... to kto?-spytała, a jej głos był lalusiaty i wkurzający.
-Ja jestem...-nie dokończyłem, bo mi przerwała.
-Nie ciebie się pytam-prychnęła i spojrzała w stronę Billa.
Bill wskazał ręką sam na siebie nie wiedząc czy o niego chodzi.
-Tak ty-zwróciła się do demona.
-Ja jestem Bill-powiedział z uśmiechem na twarzy i podał dziewczynie rękę w geście przywitania.
-Ja Pacyfika-uścisnęła jego rękę-hey skąd wziąłeś takie ciałko?-spytała z flirciarskim uśmiechem.
-Um... mam po tatuśku-skłamał.
Pacyfika?!
Moje Ludki...
Jestem chora, dlatego wczoraj nie było rozdziału xD
Zostawcie gwiazdkę, jeśli chcecie śmierci Pacyfiki xddd
Bye!^^
CZYTASZ
F.R.I.E.N.D.S ~Billdip~ SKOŃCZONA
FanfictionJeżeli myślisz, że masz na ten ff psyche - uwierz mi nie masz. Było to pisane za czasów 11/12 levela życia, a ja chyba coś w tym okresie brałem. Błędy są, bo wtedy się nie znałem, walić nie będe poprawiał XD UWAGA: Możecie tam znaleźć rodzaj żeński...