wychodzisz na dwór, czujesz dobrze chłód na swej skórze
ten sam chłód, gdy go poczułeś jak odnalazłeś ojca na sznurze
idziesz ulicą, a szarawo jest jeszcze na zewnątrz
widzisz masę ładnych ludzi, ale dla ciebie liczy się to, co jest wewnątrz
mgła rozmazuje kolor świateł na już lekko zatłoczonej jezdni
próbujesz przypomnieć sobie ile razy to widziałeś w ciągu tych ostanich dni
wszyscy do pracy czy szkoły się im prędzej śpieszą
a ty bez celu tym razem, ślepo podążasz gdzieś pieszo