i tak strasznie dziwnie jest, gdy mijamy się bez słowa
patrząc sobie w oczy, zero uśmiechu, tak jakby zniszczyła nas dawna umowa
niby patrzymy na siebie, ale już się nie cieszymy tym jak dawniej
zero ogników, iskierek w oczach, serce nie łomocze żwawiej
nic, nicość nas oplotła, ta irytująca pustka
przyzwyczailiśmy się do tego,
przez wiatr dryfuje na niebie moja chustkachcę podnieść ją z ziemi, gdy nagle stykam dłoń z twoją, lodowatą
zerkam ci w oczy, ty robisz to samo, przypomina mi się jak kiedyś zajadaliśmy się watą
czuję to znowu, wiem że ty też, zaczynamy znów od nowa
ogniki płoną, twarz się rozjaśnia i za kilka miesięcy powtórzy się ta mowa