Rozdział napisany dla Nelik2503
(Ostrzegam, ten rozdział nie jest normalny i nie brałam nic przysięgam)
Byłaś na spacerze. Jak gdyby nigdy nic szłaś sobie, aż tu nagle patrzysz przed siebie, a tam idzie sobie Jednorożec. Wiózł na grzbiecie jakiegoś śpiącego chłopaka, który od razu wpadł ci w oko (spokojnie, nie dosłownie). Podeszłaś do Jednorożca i szturchnęłaś chłopaka, bo chciałaś zapytać go o jego numer.
- Nie budź go! - parsknął Jednorożec, tym samym budząc swojego towarzysza.
- Hej, jestem Jungwoo, miło poznać. - podał ci rękę i od razu przyciągnął cię do siebie. Zaproponował ci przejażdżkę na co oczywiście bardzo chętnie się zgodziłaś. Jechaliście sobie już tak pół godzinki, gdy nagle zauważyłaś tęczę.
- Wjedź na tą tęczę! - krzyknęłaś do Jednorożca, który nie był zbytnio zainteresowany wchodzeniem pod górkę.
- Dziunia nie jesteś moim szefem. - odpowiedział
- Ale ja jestem twoim szefem i cię zwalniam. - powiedział Jungwoo. Gdy pozbyliście się tej rogatej zrzędy z kopytami, sami wspięliście się na puszysty, kolorowy wiadukt i zjechaliście z niego jak po zjeżdżalni. Okazało się, że po drugiej stronie tęczy jest magiczne jeziorko z wodospadem. Postanowiliście się w nim wykąpać. Zostawiliście ubrania na trawie i wskoczyliście po lianach do wody niczym Tarzan.
Nagle z wody wyskoczył delfin, który powiedział do was coś po delfiniemu, aż zatkaliście sobie uszy przez te ultra dźwięki.
- Ekhem ekhem, jestem Chenle. Witam w moim jeziorku. - przywitał się z wami a wy zrobiliście to samo. Porozmawialiście chwilę i świetnie się z nim bawiliście, ale po jakiejś godzince Lele musiał spadać do domu na obiad.
- Lol, myślałam że tu mieszka. - zdziwiło cię trochę to, że musi teraz wracać do oceanu.
- Chodźmy już stąd, bo mi się palce u stóp pomarszczyły. - powiedział Jungwoo i poszedł po swoje ubrania.
- T.I.! Nasze ubrania zniknęły! - zaniepokojona również wspięłaś się na brzeg i faktycznie, nie było tam waszych ubrań. Spojrzeliście na siebie. Gdy Jungwoo zobaczył cię nago, rzucił się na ciebie jak jakieś zwierzę. No i spodobało ci się i było małe bara bara w krzaczkach.
Okazało się, że to Chenle skubany zakosił wam ubrania. Wyskoczył zza drzewa z miną jak Trynkiewicz i przyznał się do winy.
- Ale Chenle, dlaczego to zrobiłeś? - spytałaś nie bardzo rozumiejąc. Może mu mama zabrała laptopa, kto wie.
- Bo was shipuję. - powiedział i zaczął znowu piszczeć coś po delfiniemu.
Kilka dni później doszliście do wniosku że się kochacie i zostaliście parą. Chenle udzielił wam ślubu i zamieszkaliście w szałasie nad jeziorkiem.
(To nie koniec)
Wybraliście się pewnego dnia na łąkę i było tam stado króliczków. Na wasz widok zaczęły spierdalać w podskokach to wy za nimi skakaliście.
Jeden się odwrócił i spojrzał na was pedo wzrokiem:
i tym razem to wy spierdalaliście. Schowaliście się do dziupli i gdy myśleliście, że już jesteście bezpieczni, coś złapało Jungwoo za nogę. Krzyczeliście żeby puściło ale to było na nic. Gdy w końcu puściło, zapaliło się światło. Zobaczyliście chłopaka o nienagannym wyglądzie i obok niego na podłodze jakiegoś ziomka, który wyglądał jakby miał wściekliznę. Podszedł do was ten pierwszy i podał wam rękę.
- Siema, jestem Marek. - przywitał się bez jakichkolwiek emocji.
- Siema, jestem Jungwoo. - odpowiedział również bez emocji.
- Cześć, jestem T.I. - przywitałaś się radośnie.
- Nie umiesz. - powiedział Jungwoo i obrażona podeszłaś do tego drugiego typa.
- Cześć, jestem T.I. - kucnęłaś przy nim.
Nagle zaczął cię obwąchiwać i trochę się go przestraszyłaś.- Haechan waruj! - krzyknął Lee, a ty chyba wreszcie zrozumiałaś o co mu chodzi. Wyjęłaś skittelsy z kieszeni i dałaś chłopakowi.
- Smacznego, Haechan. - powiedziałaś patrząc jak pożera twoje ukochane jedzonko razem z opakowaniem.
- Ten gnojek Mark każe mi jeść tylko kawior, dlatego rzucam się na każde normalne jedzenie, wybacz.
- Więc, dlaczego Mark jest taki?
- Taki znaczy jaki?
- No taki poważny i karmi cię jednym i tym samym. - wytłumaczyłaś
- On myśli, że jest bogaty.
- A nie jest? Wszystko tu jest ze złota, stać was na drogie jedzenie, nawet masz pierścionek z brylantem.
- Pozwól, że ci to wytłumaczę. To nie złoto, tylko Mareczek kupił złotą farbę w sprayu z chińczyka za 2 złote. Nie wiadomo skąd mamy dwie piwnice wypchane kawiorem ale musimy to gówno jeść, a to nie jest pierścionek tylko kapsel po tymbarku. Poza tym jaki bogacz mieszka w dziupli? - wszystko dokładnie objaśnił.
- Aaaaaaaa, wszystko mi się rozjaśniło. - zrozumiałaś przesłanie i ulżyło ci, że nie tylko wy jesteście biedni w tym kraju.

♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤
Dziękuję za 7K!!! 💛💖💛💖
Mam nadzieję, że nie dostaliście raka po tym rozdziale...
Do następnego!