🐍rozdział 73 (rok 6)🐍

220 9 5
                                    

Jechaliśmy w cwale już dłuższy czas.

Odwróciłam się w stronę Draco i widziałam ze jest mu ciężko.

Zatrzymałam gwałtownie konia ,a drugi również przystanął. Blondyn spojrzał na mnie wdzięcznym wzrokiem.

- chwila odpoczynku- poklepałam czarnego po szyi
- ale my się nie...-
- chwila odpoczynku- powiedziała stanowczo Bapho
- już to powiedziałam- spojrzałam na białą

Zsiedliśmy z koni które zaczęły skubać wyschłą trawę.

- nie pamiętałem żeby jazda konna była tak wyczerpująca- chłopak potarł się po udach
- dawno nie jeździłeś- powiedziałam siadając na ziemi
-racja- przysiadł się do mnie
- musisz się jednak przyzwyczaić- chłopak na mnie spojrzał ze zdziwieniem
- cóż jako ze ja jestem dowódcą i stawia się mnie na równi z czarnym panem to normalne jest to ze poruszam się konno a nie piechotą jak reszta armii- wzruszyłam ramionami
- a ja czemu?-
- ty jesteś moim towarzyszem-
- i ochroniarzem- wtrącił Alcatraz
-Tak dokładnie - odwróciłam wzrok znów na chłopaka.

- musimy ruszać- podeszły do nas konie
- chodź zgubo- chłopak wstał i wyciągnął do mnie rękę
- jestem ciekawa kiedy ci się to znudzi-
- nigdy- złapałam jego dłoń a on pomógł mi wstać.

Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy już bez pośpiechu do miejsca na spotkanie.

Stanęliśmy przed starym wielkim domem.

- ktoś tu kiedyś mieszkał ?-
- jak widać?- powiedział alc
- gdybym cię nie kochała przerobiłbym cię na kabanosy- koń spojrzał tylko na mnie groźnie
- no ale wiesz.. takie fajne kabanosy- uniosłam ręce w geście skruchy.

Zsiedliśmy z koni jednak nie rozsiodłaliśmy ich. Miałam przeczucie że konie będą nam potrzebna i nie będzie przy tym czasu ich siodłać.

Weszliśmy do domu było tam ciemno i wilgotno.

Ruszyliśmy po schodach na piętro przy każdym kroku podłoga skrzypiała niemiłosiernie

Naszym oczom ukazały się zdobione i pozłacane drzwi.

Automatycznie chwyciłam klamkę i pchnęłam drzwi do przodu.

Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy wieki stół w kolorach szmaragdu, srebrne krzesła i dużo wyschniętych roślin.
Na środku leżał wąż ,a wszyscy siedzieli na miejscach.

Czarny pan spojrzał w nasza stronę i wskazał na krzesło po jego prawej. Z grobową mina ruszyłam i usiadłam na krześle. Draco ruszył w kierunku swoich rodziców i zajął miejsce po prawej stronie ojca.

Obrada nie trwała nawet 30 minut ,a usłyszeliśmy wybuch.

Odwróciliśmy się w stronę źródła i nagle ściana zniknęła

- Julia uciekaj.- powiedział wujek
Ja tylko szukałam wzrokiem Draco. Kiedy go ujrzałam podbiegłam do niego i chwyciłam go. Zbiegliśmy ze schodów.

Wybiegliśmy na dwór gdzie czekały zdenerwowane konie.

Złapałam wierzgające Alcatraz za lejce i go uspokoiłam. Wskoczyłam na niego i czym prędzej ruszyliśmy z kopyta nie zastanawiając się nawet w która stronę jedziemy i gdzie się znajdziemy.

byłam spanikowana żeby nikt mnie nie zobaczył

Miałam świadomość ze zakon feniksa był za to wszystko odpowiedzialny. Serce biło mi jak szalone. Przez głowę przelatywało mi milion scenariusz ,a myśli zadręczały pytania czy ktoś mnie dostrzegł?
Czy uda mi się pozostać niezauważoną?
A co jeśli dziadek się dowie ?
A jak nauczyciele się dowiedzą ?
Bałam się każdej z tej opcji.

Przez to wszystko miałam wrażenie ze mój strach daje motywacje koniom żeby biegły jeszcze szybciej niż zwykle.

Słyszałam łamiące się gałęzie pod ciężarem zwierząt i świst powietrza





















Ktoś nas gonił...

Czemu akurat ty Dumbledore ?(Draco Malfoy i Serika Dumbeldor)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz