Chodziłam po pociągu w celu znalezienia wolnego przedziału nie miałam ochoty nikogo wiedzieć w tym momęcie byłam przymulona pogrążona w własnych myślach. Jednak nie fart chciał żebym otworzyła drzwi przedziału w którym siedził Harry, Ron i Hermiona.
-Hej Julia- powiedział Harry i pokazał miejsce obok rona który patrzył na mnie z lekkim. Wyrzutem!? Nie rozumiem. Czemu z wyrzutem nic nikomu nie zrobiłam.
-Dzięki- powiedziałam i usiadłam obok Wesleya.
-Tooo co tam u was? Co robocie na wakacje?- próbowałam znalejść temat do rozmowy nie wińcie mnie za to.
-Ja będę w domu- powiedział Ron.
-Ja pewnie też będę siedział z wujostwem lub sam w domu.- Harry uśmiechną się smutno.
- Ja jade z rodzicami do Hiszpanii- Hermiona przerwała ciszę
- a ty Julia co będziesz robić- zapytał ktoś wchodzący do przedziału. A raczej nie ktoś tylko ktosie. Odwróciłam się błyskawicznie z uśmiechem na twarzy
-Szukaliśmy przedziału i uznaliśmy że rozwija się ciekawa konwersacja.- powiedział Georg
- więc postanowiliśmy się przyłączyć.- dodał po chwili Fred. I równym krokiem zajęli miejsca Fred obok mnie a Georg obok harrego.
-No helooou a odpowiedź na pytanie- Fred pomachał mi ręką przed twarzą.
-Aa w sumie to nic ciekawego. Moja mama jest chora i będę się nią zajmować- skłamałam ,ale to beznadziejne uczucie. Nie mogłam powiedzieć im prawdy nie mogłam. Po prostu nie dała bym rady powiedzieć że jade na dwór Malfoyów.
-aaa to przekaż jej od nas że życzymy jej powrotu do zdrowia- Ron poklepał mnie po ramieniu, miły gest.
- A tak zmieniając temat pamiętacie mecz w którym ktoś mnie zepchną z miotył?.- popatrzyłam na nich.
-taak- powiedziała podejrzliwie hermiona.
-A widzieliście może kto mnie zepchną?- i w tym momencie wszyscy spuścili głowę. I nikt nie powiedział nic więcej.
- czyli nie?- szeptem zapytałam sama siebie.Pociąg dojechał na końcową stacje. Nie powiem, podróż dłużyła mi się w nieskończonośc.
Latałam po peronie w poszukiwaniu Draco. Okrążyłam peron niezliczoną ilość razy i nigdzie go nie było. Miałam zrezygnowana iść poszukać go na peronie 9 kiedy nagle jakby z nikąd wyrósł przede mną Dracon Malfoy we własnej osobie.
-AAA!! Gdzieś ty się spodziewał szukałam cię po całym peronie.-skrzyżowałam ręce na piersiach i popatrzałam na niego złym wzrokiem.
-wiem siedziałem na drzewie jabłkowym na środku peronu i patrzyłem jak biegasz w tą i z powrotem. - powiedział śmiejąc się. A ja walnęłam go w przedramię.
-no co? -nadal się śmiejąc pocierał miejsce w które go trafiłam.
-echh.. Nie ważne chodźmy już- powiedziałam przewracając oczami.
-nie ma co się spieszyć moi starzy zawsze się spóźniają. Ale dobrze chodźmy- pokazał ręką w kierunku wyjścia. A ja poszłam za nim dotarliśmy na peron 20 a z naprzeciwka pomachała nam pewna kobieta dość ładna, szczupła i wysoka o czarnych włosach i bladej cerze. Podeszliśmy bliżej.
-Ty musisz być Julia Serika Ignis sophia shussana Astoria meropha lilith Dumbledore.- powiedziała z uśmiechem.
-Tak ale wystarczy Serika lub Julia a i te dwa ostatnie imiona nie są aktualne- odpowiedziałam z uśmiechem i lekkim zdziwieniem ponieważ mimo iż mnie na oczy nie widziała to zna moje wszystkie imiona .
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż z tych wszystkich historii które usłyszałam od dracona- powiedziała stając przy synu
-Mamo- wysyczał przez zęby.
-No już już chodzicie bo ojciec czeka pójdzie z nami zjeść obiad w rezydencji i musi pojechać do ministerstwa.- popatrzała na syna śmiejąc się pod nosem.Udaliśmy się do kominków fiuu
Wziełam głęboki wdech nienawidziłam kominków fiu to złoo wcielone.
-Co jest ?- zapytał pan Malfoy szczerze nie miałam ochoty z nim rozmawiać po tym co usłyszałam od zgredka naprawdę byłam na niego wściekła. Więc wzruszyłam ramionami. Nawet na niego nie patrząc. Państwo Malfoy weszli pierwsi.
-Nie martw się powiedz tylko Malfoymonor a nic ci nie..- ból tak straszny ból.
CZYTASZ
Czemu akurat ty Dumbledore ?(Draco Malfoy i Serika Dumbeldor)
FanficDlaczego go kocham ? Nie wiem. Dlaczego go wybrałam z pośród tysiąca innych ? Nie wiem Dlaczego ten szarooki chodzi mi po głowie dniami i nocami ? Nie wiem. Ile bym dała by wszystko było tak łatwe? Wiele. Ile bym chciała zmienić? Wiele Ile odda...