Gdy skończyły się lekcje, Jeremiasz i Alicja wyszli na dziedziniec szkolny, za sobą zostawiając szkołę i falę wylewających się z budynku uczniów. Podeszli do bramy, przed którą czekał na kogoś jakiś osobnik, znany obojgu.
- O, no proszę. Kogo moje oczy widzą? - uśmiechnął się paskudnie chłopak. - Jacek Horeszko. Kopę lat!
- Jeremiasz Wystrach - odparł z nie mniej jadowitym uśmiechem Jacek.
Jacek Horeszko był niższym o pół głowy od swojego kolegi z gimnazjum chłopakiem o długich, brązowych włosach, związanych w kucyk nad karkiem. Był szczupły, ponadto nosił okulary, zaś wyróżniającą go cechą była swoista monobrew nad ciemnymi oczami. Miał na sobie dżinsy, adidasy, szarą bluzkę oraz czarną bluzę z kapturem, zaś w ręku elektrycznego papierosa.
- Skąd żeś się tu wziął? - zapytał czarnowłosy.
- Chodźmy - ucięła dziewczyna. - Jacek i ja chcielibyśmy z tobą o czymś pogadać. Nie martw się, nie chcemy cię opieprzyć - dodała, widząc podejrzliwą minę przyjaciela. Ów wzruszył ramionami i podążył wraz z nimi.
- No więc? - zapytał Wystrach, gdy znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, to jest na mostku. - Co to za arcyważna sprawa?
- No... tego... - zaczęła niepewnie błękitnooka. - Ty pytaj pierwszy, Kucu.
- Jesteś pewna? - spojrzał na nią Horeszko.
- Proszę, zrób to - powiedziała.
- Ja rozumiem, że bawimy się w utrzymywanie idioty w niepewności, ale walcie prosto z mostu, o co wam chodzi, a nie obwi, y, tfu, owijacie w bawełnę - spojrzał na nich, przekrzywiając głowę, szarooki i roześmiał się.
- Jak tam z Anastazją? - wypalił w końcu Kuc.
Oczy chłopaka w ubraniu utrzymanym w ciemnej tonacji przypominały w tej chwili dwa wielkie talerze.
- A co ma być? Przecież jesteśmy ze sobą, jest okej - odparł.
- No, w porządku - stwierdziła Alicja. - Tylko nie schrzań tego, jak pozostałych twoich "legendarnych" - tu nakreśliła w powietrzu cudzysłów - romansów. Jakbyś potrzebował pomocy, to wbijaj, śmiało.
- No spoko, dzięki. Ale, znając ciebie, to pewnie nie jedyna sprawa, dla której ściągnęliście mnie tutaj.
Dziewczyna spłonęła panieńskim rumieńcem.
- Nic nie mów, domyślam się. Chcieliście mi powiedzieć, że jesteście ze sobą w TYM konkretnym znaczeniu - stwierdził, zakładając ręce.
- No widzisz? Mówiłam, że się domyśli. A ty go posądzasz o idiotyzm - puknęła Horeszkę palcem w mostek.
- Ja? A gdzieżbym śmiał - udał oburzenie Jacek. - Zawsze sądziłem, że jest dość domyślny.
- Weź mi nie kadź - żachnął się Jeremiasz. - Doskonale wiesz, że tego nie lubię. Poza tym, nie sądzę, żeby kłótnia z Alisą coś dała. Pamiętaj, że w związku jedna osoba zawsze ma rację, a druga to facet - i wszyscy troje roześmiali się serdecznie.
- No teraz to żeś dojechał - skomentował monobrwisty i zrobił falkę.
- Nie, Kucyku - zasłoniła twarz dziewczyna. - To jest ZŁE!
- Jak niby dojechałem? Przecież cały czas jestem tutaj - rozłożył ręce czarnowłosy.
- W porządku, tylko w krzaki nie chodź, żebyś znowu czegoś nie odkrył - poradziła ubawiona Alicja.
CZYTASZ
Szkolna komedia
HumorOpowieść, która zabija... śmiechem! Czyli jak zabawna czasami potrafi być szkolna rzeczywistość. Uwaga! Zanim zaczniesz czytać, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż czytane opowiadanie może grozić wybuchami śmiechu. Odradza się czytania w...