Alicja szła do parku, po drodze wypaliwszy papierosa i usiłując zapalić drugiego. Nie wiedziała, czego się ma spodziewać, a nerwy dosłownie pożerały ją od środka. Nikola poprosił ją tylko o spotkanie w cztery oczy, jednak srebrnowłosa tak się denerwowała, że zapalniczka przy odpalaniu za cholerę nie chciała się utrzymać, kolana jej się trzęsły jak galareta pomimo kroku, a papieros nawet nie myślał o tym, by się zacząć żarzyć jak się należy. Bała się z jednej strony, co też jej nowy kolega zechce powiedzieć, ale z drugiej też ją interesował przekaz. Jednak po dnie jej niedawno strzaskanego serduszka pełzało to dziwne uczucie niepewności, otulając ją czarnymi skrzydłami i oplatając bladymi dłońmi niczym zaborczy kochanek, szepcząc do ucha przerażające scenariusze. Tak w towarzystwie tego wszystkiego dotarła na miejsce. Tam już na nią czekał on.
W oczy rzucał się wielki szalik w szkocką kratę, opatulający jego szyję, ramiona i dolną część twarzy oraz dziwna postawa, jakby krył on coś za plecami. Również jemu kolana się trzęsły. Na widok dziewczyny przygładził trochę czarny płaszcz. Pani przewodnicząca natomiast schowała do kieszeni czarnej kurtki z kapturem lamowanym sztucznym, bieluchnym futerkiem papierosa i zapalniczkę.
- Eee, czeeść, Alice - uśmiechnął się nerwowo.
- Cześć, Nik. No więc, dlaczego chciałeś się ze mną spotkać w cztery oczy? - zapytała, starając się przybrać możliwie najbardziej spokojny ton, lecz serce w niej waliło jak oszalałe. Miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z piersi. Blady, czarnoskrzydły i niewidzialny serafin strachu objął ją mocniej. Co tu dużo mówić, Alicja obawiała się. I czuła, że to, co się zaraz stanie, będzie przyczynkiem do jej późniejszych kłopotów.
- No... to tamtego... ten... tego... ten... Bo widzisz, od jakiegoś czasu... No gryzłem się z tym przez pewien czas, nie wiedziałem totalnie, jak ci to powiedzieć, ale...
- Spokojnie, Nikola. Nie gorączkuj się tak, weź głęboki wdech - poradziła Alicja. Żebyś ty też tak mogła się do tego zastosować, palantówo jedna, przemknęło jej przez myśl.
- Bo widzisz, od pewnego czasu miałem wrażenie, że jesteś dla mnie kimś więcej, aniżeli tylko koleżanką z klasy i zwierzchniczką - powiedział chłopak.
Alicja przewróciła oczami.
- Proszę, nie owijaj w bawełnę. Wal prosto z mostu. Mów, co masz na myśli, co ci leży na sercu - zachęciła.
Wszystko zadziało się w naprawdę szalonym tempie. Czarnowłosy momentalnie poczerwieniał jak barszcz, zamknął oczy, szybkim ruchem wyciągnął przed siebie przewiązane czerwoną wstążką pudełeczko, wprost przed Alicję.
- ZAKOCHAŁEMSIĘWTOBIE! - wyrzucił z siebie w tempie karabinu maszynowego.
Dziewczynie momentalnie dym poszedł uszami.
- ??? - te trzy znaki zdawały się wisieć nad jej głową, płonąc niemożliwie.
Przez moment trwała niezręczna cisza. W końcu Alicja przyjęła pudełeczko i poczuła, jak ją coś piecze pod powiekami.
- Coś się stało? - zapytał Nikola. - Przestraszyłem cię czy...?
- Nie, nic - odparła srebrnowłosa. - Po prostu... jakoś tak... nie martw się, Nik. Naturalnie, przyjmuję to, co mi powiedziałeś, ale nie wiem dokładnie po tym wszystkim, co czuję sama. Tyle tego, że... no rozumiesz. Rozumiesz, prawda? - podniosła na niego błagalnie oczy.
- No rozumiem. Słuchaj, mogę poczekać, jeśli teraz nie jesteś pewna uczuć. Jak będziesz pewna, to dasz mi znać, okej? Najwyżej odejdę z kwitkiem - zaproponował.
Alicja pokiwała głową. Spojrzała na prezent.
Pudełeczko miało kształt cienia obrączki, położonej na otwartej książce.
- Dziękuję - powiedziała cichutko, tak, żeby tylko on to usłyszał.***
Shiori uniosła kpiarsko brew.
- A więc mój słodki, irytujący braciszek wyznał ci uczucia? - zapytała. W jej tonie była zaprawiona leciutką ironią ciekawość.
- Tak - odparła Alicja z nerwowym uśmiechem.
Cholera, pomyślała siostra Nikoli. No nic.
- Coś nie tak? - zapytała przewodnicząca klasy.
Zapytana pokręciła przecząco głową.
- Wpadniesz dzisiaj do mnie? Tak po koleżeńsku? - zaproponowała. - Nik wybiera się na spotkanie z Adamem, Tomkiem i Jeremiaszem, więc będziemy same. Co ty na to?
- Jasne, czemu nie? - zgodziła się srebrnowłosa. Przez moment miała wrażenie, że w oczach jej przyjaciółki koziołka wywinęły dwa złote diabełki. Psiakrew, zaklęła szpetnie w myślach. Nie dość, że jej brat mi zaczął się po tym wszystkim podobać, to jeszcze ona zaczyna się robić fascynująca. Nie podobało jej się to wszystko.***
Pokój Shiori był ładnie, a zarazem dość skromnie urządzony. Pod ścianą znajdowała się szafa, prawdopodobnie wypełniona po brzegi książkami, obok niej zaś komoda z ubraniami. Pod oknem znajdowało się łóżko, a obok niego stało biurko. Na nim zaś spoczywał laptop oraz mała lampka nocna. Honorowe miejsce w kącie zajmował stojak z gitarą akustyczną. Tapety miały odcień zieleni i błękitu, upstrzonego tu i ówdzie kwiatkami. Pod dachem zaś znajdowało się okno, a blisko niego znajdował się złożony teleskop. Shiori rzuciła plecak pod biurko i rozłożyła ręce.
- Witaj w mojej norce. Śmiało, rozgość się. Co ci zrobić? Kawy, herbaty? Chcesz coś zjeść? - zapytała gospodyni.
- Eeee, może być kawa - odparła onieśmielona Alicja.
Shiori znikła w czeluściach domu państwa Liliów, żeby zagotować wodę, natomiast srebrnowłosa usiadła na łóżku. Było ono w sumie całkiem miękkie i wygodne. Już polubiła to miejsce. Czuła, że tu jest atmosfera. Z kontemplacji nowego otoczenia wyrwał ją dźwięk kroków. Podskoczyła na posłaniu. Po chwili ze stuknięciem na biurku znalazły się dwa kubki - jeden z czarną kawą, drugi z herbatą o smaku maliny i cytryny.
- Opowiedz mi, jak on właściwie to rozegrał. Bardzo mnie to ciekawi - poprosiła Shiori.
- Najpierw zaprosił mnie na spotkanie do parku. Gdy już przyszłam, zaczął się dziwnie denerwować, plątał mu się język i w ogóle operował jakimiś ogólnikami. Ostatecznie, gdy zachęciłam go do powiedzenia, o co mu chodzi, spalił solidnego buraka, wręczył mi pudełko czekoladek i wyrzucił z siebie, że się we mnie zakochał. Z czego się tak śmiejesz? - zapytała.
Shiori otarła łzę rozbawienia z twarzy.
- Ojojojojoj, ale z mojego braciszka romantyk! Serio był taki nerwowy?
- Taaak. O co ci chodzi? Bo nie wierzę, żeby aż tak cię to bawiło - przygwoździła wzrokiem dziewczynę Alicja.
- Zamknij oczy - poprosiła Shio.
Alisa posłusznie zamknęła je, a po chwili poczuła jakiś dziwny, słodki smak na ustach. Ze zdziwieniem otworzyła oczy. Twarz jej koleżanki była niebezpiecznie blisko. Co ona u licha wyprawia?, przemknęło jej przez myśl. Chwilunia, co ja wyprawiam? - zdziwiła się jeszcze bardziej. Straciła panowanie nad swoim ciałem.
Nagle Shiori Lilia znalazła się pod nią, zaś włosy koloru przechodzącego w czerń granatu, rozsypały się na pościeli. Wkrótce zmieszały się ze srebrzystą bielą czupryny Alicji.
CZYTASZ
Szkolna komedia
UmorismoOpowieść, która zabija... śmiechem! Czyli jak zabawna czasami potrafi być szkolna rzeczywistość. Uwaga! Zanim zaczniesz czytać, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż czytane opowiadanie może grozić wybuchami śmiechu. Odradza się czytania w...