Odcinek 25

19 1 0
                                    


Ford raźno mknął główną ulicą niczym strzała. Jeremiasz pewnie i śmiało prowadził swoje srebrne auto, zawadiacko uśmiechając się w kierunku nieznanego. Anastazja, siedząca po jego prawej stronie również miała na twarzy ten wyrażający szczęście grymas. Jedynie Alicja, siedząca na siedzeniu pasażera była niesamowicie poważna i wpatrzona w okno. Szukała sposobu, żeby jakoś móc skontaktować się z obojgiem swoich adoratorów i przekazać im wstrząsającą prawdę. Ostatecznie umówili się przed muzeum, w sobotę. O ile oni wiedzieli, jak się tam dostaną, o tyle Alisa nie miała pomysłu. Tramwajem nie chciała próbować, PKS miejski spóźniał się dzień w dzień... Ostatecznie gdyby nie propozycja wysunięta przez Nastkę, żeby z nimi się zabrała (para jechała do teatru), musiałaby z przykrością poświęcić parę złotych na bilet. Teraz jednak siedziała w ciepłym wnętrzu forda focusa, bezpiecznie przypięta pasami. Odwróciła się, by spojrzeć na tył.
- Jeremiasz? Mam ci coś do powiedzenia - poinformowała.
- Co? - zapytał chłopak, nie odrywając oczu od szosy.
- Chyba za szybko jedziesz.
Czarnowłosy odwrócił się na moment. Za tylną szybą widać było Kię Cee'd w barwach policji.
- Kurwa jego mać - zaklął. - Szto za den'?
Zwolnił nieco. Policja przejechała obok nich. Jeremiasz odetchnął, a potem zaczął śmiać się jak opętany. Zaraził potem atakiem śmiechu swoją dziewczynę, a ta ich przyjaciółkę.
- Jezuniu, nie! - zawył chłopak. - To mi przypomniało, jak kiedyś opowiadałem kawał i policja nas zatrzymała! Było tak, wracamy skądś z tatą i mu mówię ten dowcip, jak policja zatrzymała jednych, którzy dostali od nich parę stów w nagrodę za to, że jako jedyni jechali przepisowo. Kierowca mówi, że nareszcie zrobi sobie prawko. Jego żona, że on tak zawsze po alkoholu. Babcia z tyłu, że mogli nie kraść tego passata. A tu z bagażnika wyłazi dziadek i się pyta: Czy to już Szwajcaria? Tak żeśmy się obaj śmiali, że nagle patrzymy, a tu policja za nami jedzie! Zatrzymujemy się i spisują zeznania, udzielili upomnienia i pojechali. Bo poszło o to, że skręcaliśmy, a lampka okazała się niesprawna!
Dziewczyny zaczęły śmiać się jeszcze mocniej. Tymczasem chłopak docisnął gaz i nagle wcisnęło je w fotele.
- Ssso z siebie za piat dogowy?! - zapytała z tyłu Alicja.
- Ford focus ma wbudowane części od concorda, mówię, cacko normalnie, jak dowali przyspieszenie i skrzydła, to i nawet polecimy sobie! - odparł z werwą chłopak i zaczął śpiewać: - Haaallelujaaah! Haaallelujaaah! Hallelujah! Hallelujah! Hallelujaaaa!
- AAAAAAAA! - dołączyły dziewczyny z piskiem, bo nagle wylecieli w powietrze, przelatując nad ciężarówką. Okazało się, że Jeremiasz włączył tryb samolotu w swojej gablocie i lecieli teraz w kierunku muzeum. Wkrótce wylądowali. Alicja wyskoczyła z samochodu, postąpiła parę kroków na sztywnych nogach i zrzygała się do kosza. Anastazja była cała blada i wciśnięta w fotel, a Jeremiasz uśmiechnięty od ucha do ucha. Wkrótce jego dziewczyna spuściła z płuc powietrze i zaczęła się chichrać.
- Ty wariacie! Czemu mi wcześniej tego nie powiedziałeś? - walnęła go w łeb.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, kochanie - puścił jej filuternie oczko. - Hej, Alisa! Żyjesz? - zapytał.
- Tak, ty psychopato! - wrzasnęła. - Ale dzięki za lot! Opuściły mnie nerwy! - i zaczęła wyć ze śmiechu.
- To my zmykamy do teatru - poinformował kierowca. - Trzymaj się! - i pojechali.
Alicja usiadła na nieodległej ławeczce.
- Aleś przyleciała! - usłyszała obok siebie pełen podziwu głos Nikoli.
- No, jeszcze jak! Wejście Smoka normalnie! - dodała Shiori.
- Och, już jesteście - uśmiechnęła się krzywo srebrnowłosa.
- To, co to za poważna sprawa? - zapytało rodzeństwo Liliów.
- Bardzo. Bo zaszła pewna nieprzewidziana kwestia. Gruntowna - zaczęła dziewczyna.
Popatrzyli na nią z wyczekiwaniem.
- No więc? - uniósł brew Nik.
- Bo... ja... no, to... tamto... ten... tego... ten... Ja... Ja... - plątała się.
- Spokojnie, bez nerwów - położyła jej rękę na ramieniu dziewczyna.
- Ja... Ja kocham was oboje - wydusiła w końcu. - Wiem, że może brzmi to niedorzecznie, ale taka prawda. Darzę was oboje miłością.
Przez moment nic się nie działo. Po chwili bliźnięta spojrzały na siebie.
- Shiori? - w oczach chłopaka widać było zdziwienie.
- Nikola? - jej oczy wyrażały oburzenie.
- Kochani? - próbowała nieśmiało się wtrącić główna zainteresowana.
- Przecież to niemożliwe - pokręcił głową ciemnowłosy.
- A może jednak? - zaprzeczyła siostra.
- Dwie osoby jednocześnie?
- Tak.
- Ale co począć? Serce ma jedno, jak niby ma kochać nas oboje? Przecież w końcu jedno zacznie przeważać - zauważył.
- Tak! I będę to ja, palancie - mrugnęła okiem do Alicji Shiori.
- Ach tak? - zdziwiła się dziewczyna.
Shiori w odpowiedzi przytuliła się do niej.
- A może pochodzę z wami obojgiem, co? Nie musimy przecież... Co was tak bawi? - zdziwienie Alicji sięgnęło zenitu.
- Nie, bo widzisz... - zaczął Nik.
- Pierwszy raz takie coś i... - pociągnęła wątek granatowowłosa.
- Nie wiemy jak się zachować - zakończyli oboje.
Alicja z niewiadomych przyczyn również zaczęła chichotać.
- Ja mam to samo!
- Może pójdźmy za twoją sugestią? - zasugerował Nikola.
- Chcesz się pakować w trójkąt z własną siostrą?! - wybuchła Shiori (gniew był oczywiście udawany, w jej oczach czaiły się psotne iskierki).
- Spróbujmy! Najwyżej Alice zdecyduje, z kim lepiej jej się chodzi i wówczas skończy związek z tamtą drugą osobą - wzruszył ramionami chłopak.
- No ej, aż taka podła to ja nie jestem, żeby rzucać, gdy mi się znudzi! - dla zabawy srebrnowłosa zrobiła groźną minę.
- Och, pani przewodnicząco! - zawołał udawanym cienkim głosikiem Nik. - Pani mnie nie bije!
I wszyscy troje zaczęli pękać ze śmiechu jak norki.

Szkolna komediaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz